|Jeden|

15 1 0
                                    

Rano obudziła mnie moja młodsza siostra, która przyjechała dzisiaj rano. Wróciła po wycieczce i pierwszą rzeczą, jaką zrobiła po powrocie to zrzucenie mnie z łóżka. Za niecały tydzień zaczyna się rok szkolny, co oznacza jedno - muszę poznać nowych ludzi, by nie być odludkiem. Ogólnie nie miałam problemów ze zawieraniem nowych znajomości. Byłam całkiem otwarta, co czasami odstraszało ludzi, lecz mi to nie przeszkadza. Z racji tego, że w tym cholernym mieście jest normalnie trzydzieści stopni, ubieram krótkie, czarne spodenki oraz przylegającą czerwoną koszulkę, którą włożyłam w spodenki.

W łazience nałożyłam delikatny makijaż, ponieważ moja cera wyglądała dziś całkiem nieźle. Włosy rozczesałam i związałam w luźnego koka na czubku głowy. Schowałam telefon do tylnej kieszeni moich spodenek, a następnie opuściłam swój pokój.

Ostrożnie zeszłam po schodach, by nie spaść, co mi się niestety często zdarza. Poszłam do kuchni, gdzie krzątała się już mama.

— Wychodzisz gdzieś? — uniosła jedną brew.

— Tak — spoglądnęłam na nią — chciałabym pozwiedzać okolicę.

— Okay, tylko weź siostrę.— Włączyła ekspres, który dziko zahuczał.— I zrób zakupy, pieniądze mam w portfelu.

— Lele! — zawołałam siostrę, która po chwili zbiegła ze schodów, o mały włos się nie wywalając. Tak zdecydowanie jesteśmy siostrami. — Chodź, idziemy pozwiedzać.

— Dobra, to chodźmy — pokiwałam głową. Włożyłam buty, a następnie wyszłam z domu. Nagle przypomniałam sobie, że miałam wziąć pieniądze. Wróciłam się do domu.

— Mamo, gdzie masz portfel?! — zawołałam.

— Jest w salonie!

Poszłam do salonu i wyciągnęłam z portmonetki sto dolarów. Powinno wystarczyć.

Wróciłam na zewnątrz, gdzie czekała Lele.

— To gdzie idziemy? — zagaiła.

— Przed siebie — uśmiechnęłam się do niej — Jak był na wycieczce?

— Nudno.— warknęła. Uniosłam brwi zdziwiona jej zmianą nastroju.

— Co jest?

— Był tam taki jeden, nazywał się Matt. Strasznie mi się podobał, więc zagadałam. Wszystko było idealnie, dopóki nie przyszła ta zdzira — przemilczałam jej słownictwo — którą przedstawił jako swoją dziewczynę.— Kopnęła ze złością kamyk, który leżał na drodze.

— Dziewczyna, masz piętnaście lat! Jeszcze nie raz poznasz takiego Matta. Za tydzień zaczynasz liceum i jest to twój czas na miłosne problemy. Nie przejmuj się, takie dupki zostawiaj daleko za sobą — zatrzymałam się, by spojrzeć jej w oczy — i najważniejsze - bądź obojętna, ich zaboli bardziej, a ty będziesz czerpała satysfakcję z tej zdezorientowanej miny — uśmiechnęłam się szeroko.

— Miałaś tak kiedyś?

— Oczywiście! Pamiętaj, odchodź z uniesioną głową — szturchnęłam ją delikatnie.

— Patrz!— pisnęła. W rogu ulicy stała budka z lodami.

— Pod wieczór, teraz idziemy do sklepu.

— Ty wiesz w ogóle, gdzie idziemy? I czy właśnie tam jest sklep?

— Nie i w tym tkwi cała zabawa — uśmiechnęłam się szeroko. Miałam dzisiaj wyjątkowo dobry humor, co rzadko mi się zdarza.

***

— Audrey, zapytajmy kogoś, gdzie jest sklep — zajęczała Lele, po godzinie chodzenia. — Albo nie. Sprawdzę na internecie, gdzie jest jakiś supermarket.

— Usiądźmy tu — wskazałam na ławkę, znajdującą się w jakimś parku, po którym krążyłyśmy. Nie mogłyśmy znaleźć wyjścia, a ludzi było tu stosunkowo mało i większość była czymś zajęta, więc głupio mi było to przerywać. Po chwili odpoczynku ruszyłyśmy kamienną uliczką.

— Uwaga! — krzyknął jakiś chłopak, który pędził w naszą stronę na rowerze. W ostatniej chwili odskoczyłam, dzięki czemu nie oberwałam.

— Co do cholery — mruknęłam, marszcząc brwi. Spojrzałam na Lele, która z otwartą buzią patrzyła na kogoś za mną. Odwróciłam się, by zobaczyć w kogo, tak namiętnie się wgapia. Tą osobą był chłopak, który prawie mnie przejechał. Tą osobą był blondyn z dużą ilością pieprzyków na twarzy. Gdy dokładniej mu się przyjrzałam, zauważyłam, że ma niebieskie oczy oraz jest strasznie blady, co było dziwne. Jak można być tak jasnym w tak ciepłym i słonecznym mieście, jak Avenue Falls.

— Przepraszam, ale zagapiłem się na kogoś i nie zwracałem uwagi na drogę — zaśmiał się nerwowo. Popatrzyłam na niego spode łba.

— Okay — szturchnęłam siostrę — to my idziemy.

Ruszyłam dalej uliczką.

— Czekaj! — poczułam, jak ktoś szarpie mnie za ramię. Odwróciłam się. — Mogę ci jakoś zrekompensować ten mały wypadek?

— Tak możesz — uśmiechnął się szeroko do mnie, pokazując swoje białe zęby — odwal się.

Podniósł ręce w geście obrony, a następnie odszedł.

— Dlaczego to zrobiłaś? —  syknęła Lele.

— Nie mój typ, a poza tym nie mam ostatnio ochoty na związki.

— Nie każdy gościu zachowa się tak jak Evan.

— Po prostu w to nie ingeruj — poprawiłam koszulkę. — A teraz zepnijmy tyłki i chodźmy do tego cholernego sklepu.

****

Po powrocie do domu rzuciłam się na swoje łóżko. Chciałam się zakopać i iść spać, lecz była dopiero druga, więc gdybym teraz zasnęła, miałabym wyrzuty sumienia, że zmarnowałam tyle dnia.

Zachciało się spacerów.

Z niechęcią wstałam z łóżka, a następnie poszłam do kuchni, w której krzątała się mama.

— Czy w tym mieście znajduje się coś ciekawego? — Usiadłam na stołku.

— Są tu plaże, jedna znajduje się niecałą milę od naszego domu.

— Czemu ja o tym nie wiedziałam — rozdziawiłam usta.

— Patrzyłaś w ogóle na to miasto na internecie? — pokręciłam głową. — To popatrz, ponieważ nie jest to takie okropne miejsce. Los Angeles znajduje się około trzydzieści jeden mili od naszego domu.

— To może jutro pójdę — westchnęłam, czując ból stóp.

— Jutro ma padać, więc się nie opłaca. Może zamiast na plażę, pojedziemy do galerii?

— Masz już samochód?

— Obie mamy — wzruszyła ramionami — są w garażu.

— Okay, to ja może pójdę czytać.

— Obiad będzie za godzinę — oznajmiła — więc nie zakładaj słuchawek, bo nie mam zamiaru po ciebie przyłazić.

— Oczywiście — cmoknęłam ją w policzek, a następnie popędziła do pokoju.

Chwyciłam niedawno rozpoczętą książkę, a po chwili znalazłam się w całkowicie innym świecie.

*****

life without her |Zayn|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz