2.

132 5 2
                                    

- Halo? Dzień dobry, czy ja mam przyjemność rozmawiać z Panią Laurą Kamińską?
- Dzień dobry, przy telefonie.
- Nazywam się Filip Kalinowski i jestem menagerem Quebonafide.

Nie. To nie do uwierzenia!!!

- Chciałem złożyć Pani ofertę. Zatrudnienie jako fotograf naszej gwiazdy oraz jego ekipy, to wiadomo. Czy przedłużyła Pani już kontrakt z zespołem w obecnej redakcji?
- Jeszcze nie zrobiłam tego.
- Więc składam Pani oficjalnie ofertę. Wynagrodzenie to 4000 złotych miesięcznie plus dodatki. Czy jest Pani zainteresowana ofertą?
- Z chęcią dowiem się więcej na ten temat.
-Wyślę więcej szczegółów Pani na maila i wtedy porozmawiamy, a tymczasem do zobaczenia!

Nie wierzę w to co się dzieje! Wlałam więc wody do wanny i postanowiłam to spokojnie przemyśleć. Wyszłam dopiero, gdy woda zrobiła się już zimna. Zajrzałam od razu na pocztę. Przyszło! Uważnie przeczytałam całą ofertę. Miałam zapewniony cały sprzęt, darmowe karnety na koncerty i wejściówki dla najbliższych oraz załatwione mieszkanie w mieście, które będę musiała jednak sama opłacać. To miło z ich strony, że w kontrakcie jest umowa o mieszkanie. Nie muszę przynajmniej sama szukać. Poza tym dobrze płacą. Jednak z drugiej strony szkoda mi zostawiać dotychczasową redakcję. Tak bardzo się do niej przyzwyczaiłam i tak bardzo ją kocham. Jednak to jest biznes, światem rządzi pieniądz, a przyznaję, oni lepiej płaca niż ten zespół w którym jestem. Skontaktuję się z naczelnym i powiem mu to. Wiem, że to będzie ciężka decyzja. Ale niestety odchodzę, by móc dalej się rozwijać i być coraz lepszą.  Zadzwoniłam więc do naczelnego i umówiłam się z nim na spotkanie. On zgodził się i spotkaliśmy się za godzinę u niego w biurze. Nie wiedziałam jak zareaguje na wieść o tym, że odchodzę.
- Dzień dobry, co sprowadza mojego najlepszego fotografa do mnie?
- Dzień dobry, no właśnie ja przychodzę do Pana z taką...
- No bo....
-Dostałaś propozycję od innego magazynu?
  -Skąd Pan wie?
  -Można było się tego domyśleć. Jesteś świetnym fotografem i to było pewne, że gdy tylko  dowiedzą się o tobie od razu będą chcieli cię mieć.A jeśli mogę wiedzieć, to kto złożył ci ofertę?
  -Dzwonił do mnie manager Quebonafide.
  -Moim zdaniem....powinnaś wziąć tą pracę. Oczywiście to dla nas będzie wielka strata jednak chcę byś się dalej rozwijała,a z tym zespołem już nie masz jak. Jednak dzięki tobie wiemy, że potrafimy i damy radę. Wiem, że to był twój pierwszy magazyn i twoja pierwsza praca i czujesz jakby jakieś przywiązanie do niego, że masz do spełnienia jakiś obowiązek wobec nas, ale nie masz naprawdę. Zawsze będziesz tu mile widziana i nie zapomnij o tych których wypromowałaś oraz tych którzy wypromowali cię.
  -Czyli Pan? - spytałam zdziwiona.
  -Ja też, ale najważniejszy jest zespół. Pomagając im zajść tak wysoko dałaś szansę nam oraz sobie. A ja tylko pomogłem i cieszę się, i kiedyś w przyszłości będę dumny mówiąc "To ta dziewczyna wypromowała mój zespół i to my wypromowaliśmy ją."
  -Nigdy o tym nie zapomnę.
  -Więc bierz tą pracę i rozwijaj się w tak świetnym zespole , a może doceni cię niedługo ktoś wyższej rangi.Wierzę, że jeszcze nieraz usłyszymy o tobie.
  -Ja też mam nadzieję, że szybko usłyszę o was.
  -Na pewno. Dałaś nam ducha walki i prosimy zostaw go nam.
  -Nie zabiorę go na pewno. - uśmiechnęłam się.
  -Przyjdź jutro o 16:00 tutaj.
  -Po co?
  -Zobaczysz. - powiedział tajemniczo.

Wyszłam z biura i było mi smutno, ale zarazem bardzo lekko. Smuciłam się, że zostawiam ten zespół z którym tsk wiele przeszłam. Gdy tylko wróciłam do domu oddzwoniłam do managera i przyjęłam ofertę, którą mi zaproponował. Miałam stawić się na podany adres za 3 dni. Czyli mam trochę czasu na ogarnięcie wszystkiego. Usiadłam na kanapie i wzięłam laptopa na kolana,ale przed tym naszło mnie na przemyślenia.
Będę prawdopodobnie jedyną kobietą w tym zespole,reszta to sami mężczyźni. Ale jeśli wybrali mnie, to znaczy, że na serio mam jakiś potencjał w sobie. No i co najważniejsze, spotkam się z moim idolem, spełnią się moje marzenia!
Nim się zorientowałam nastała noc. Położyłam się spać. Rano wstałam, zjadłam śniadanie i zaczęłam się pakować. W końcu pojutrze muszę tam być. O 16:00 stawiłam się do biura redakcji. Gdy otworzyłam drzwi poleciały na mnie serpentyny i balony. Dopiero teraz zauważyłam, że byli tam wszyscy, dziewczyny, caly sztab i inni. W oku zakręciła mi się łza. Wszyscy podchodzili do mnie i przytulali mnie. Zrobili mi imprezę pożegnalną. Na końcu podszedł do mnie redaktor i wręczył mi pudełko. Dosyć spore, ale lekkie. Otworzyłam je. Znajdowała się tam koszulka zespołu z twarzami i podpisami całej ekipy oraz wydawców.

  -Dziękuję. To jest najcudowniejszy prezent jaki dostałam.
Nigdy o was nie zapomnę!

Uściskałam jeszcze raz wszystkich i zaczęliśmy się bawić, a raczej tańczyć. Naczelny pozwolił nam jedynie na wypicie po kieliszku szampana. To nic, dla mnie liczył się ten piękny gest. Skończyliśmy koło 1 w nocy. Szczęśliwa wróciłam do domu.

Co jest ze mną?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz