3.

116 6 0
                                    

Tak szybko minęły te 3 dni, że naprawdę teraz nagle byłam zdenerwowana i podekscytowana w jednym. Wszystko miałam już przetransportowane do nowego mieszkania, które dostałam od wytwórni Que. Po oddaniu kluczy do swojego mieszkania, wsiadłam w samochód i pojechałam po klucze do nowego. Szybko znalazłam gabinet głównego managera . Zapukałam. Usłyszałam grzeczne powiadomienie „proszę".
- Dzień dobry, Pani Laura jak mniemam. - wstał zza biurka gdy tylko mnie zobaczył.
- Dzień dobry, tak, tak. Właśnie przyjechałam po klucze.
-Jasne, zapraszam do biurka. Podpiszemy umowę i jest Pani już wolna.
Przeczytałam ją i podpisałam. Wstał i podał mi rękę.

-Witamy w zespole.

Ja również wstałam i uściskałam mu rękę. Po chwili podał mi kluczyk. Postanowiłam jeszcze zrobić jakieś małe zakupy do nowego domu. Wzięłam jakieś szybkie danie na patelnię i przede wszystkim wino. I to dwie butelki. Tak na zapas. Potem udalam się pod nowy adres zamieszkania.
Mieszkanie było duże i przestronne. Miało 3 pokoje oraz dwie łazienki.
Z sypialni widok rozciągał się na główna ulicę osiedla. Było bardzo przytulnie, cieszę się, że tak duże mieszkanie mam dla siebie. Kilka rund z góry na dół wystarczyło by wszystkie kartony znalazły się u mnie w mieszkaniu. Postanowiłam, że wypakuje je później, najpierw wypiłam kilka łyków wina z butelki.
Jestem ciekawa jak zareagują na mnie chłopaki z zespołu. Przecież jestem dziewczyną, która musi pracować z samymi facetami. Prawdopodobnie za dwa dni poznam się z nimi. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna i wszystko się ułoży.
Te dwa dni minęły głównie na rozpakowaniu moich pudeł z rzeczami że starego mieszkania. Powiedzmy, że w tym mieszkaniu narazie czuje się dużo lepiej niż w tamtym.

Nadszedł ten upragniony dzień poznania chłopaków z zespołu.
O godzinie 10 wyruszyłam w podróż do studia. Manager czekał na mnie przed budynkiem i to razem z nim do niego weszłam. Naprawdę byłam podekscytowana tą chwilą. W małym pomieszczeniu byli wszyscy oprócz Que.
- Chłopaki proszę o chwilę uwagi- powiedział prezes.

Wszyscy spojrzeli na mnie.

-Przedstawiam wam panią Laurę , waszego nowego fotografa. Mam nadzieję, że to będzie miła i udana współpraca.

I spojrzał na mnie.

-Hej chłopaki. Jak już Pan manager mnie przedstawił nazywam się Laura i będę waszym fotografem. Mam do was tylko prośbę żebyście nie zwracali się do mnie pani, bo przez to czuję się stara, więc mówcie mi po prostu po imieniu.

Podeszli do mnie wszyscy,którzy byli obecni w małym pomieszczeniu. Wśród nich był Wojciech Koziara - mój autorytet oraz wiadomo,pierwszy fotograf zespołu. Gdy podszedł do mnie i chciał się przedstawić.

-Wiem, pan to Wojtek Koziara, najlepszy fotograf według mnie i słynny z tego, że chodzi z aparatem w ręce,cały czas.
-Tak, mi również miło.-i zaśmiał się.
Potem wszyscy po kolei przedstawiali się mi. Kiedy skończyli postanowiłam usiąść koło Wojtka.
- Naprawdę mi głupio, że nie pozwoliłam się Panu przedstawić.
- Żaden Pan, Wojtek jestem. Może być nawet po nazwisku. Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy, że jest tutaj tyle znanych osobliwości, a to właśnie mi nie pozwoliłaś się przedstawić. Mogę czuć się zaszczycony.
-Mogę coś panu wyjawić?
-Pewnie.
-Oczywiście, że znam tych ludzi. Oglądam koncerty, nawet sama na nie jeżdżę, ale nie chciałam źle wypaść przy nich jak nastolatka która widzi swojego idola i piszczy na jego widok. Myślisz, że mi się nie chciało jak jeszcze podawali mi ręce? Chciało mi się normalnie skakać.
-Rozumiem. Też tak na początku miałem.
-Chciałeś skakać z radości, że ich spotkałeś?
-Może nie dosłownie to, ale było to dla mnie ogromne przeżycie. Jednak spotykałem ich potem codziennie i przestałem uważać ich za gwiazdy, a za normalnych ludzi którzy robią to co kochają. Zobaczysz ty też tak będziesz mieć.
-Pewnie tak.
-Dużo o tobie słyszałem.
-Naprawdę?
-Tak.Jak to ktoś powiedział wyciągnęłaś ten magazyn na wyżyny i zrobiłaś z nich mistrzów.
-Cieszę się, że tak pozytywne opinie słyszy pan na mój temat.
-Tak. Jesteś prawdziwym diamentem nieoszlifowanym do końca, ale zobaczysz, że niedługo będziesz lśnić.
-To dla mnie naprawdę ważne, że takie słowa słyszę właśnie od ciebie.
-Chcesz mój autograf?- spytał żartem
-Pewnie.
-Żart.-uśmiechając się
-Ale ja nie żartuję. Byłabym zaszczycona mając pana podpis.
Podpisał się na kartce, która akurat miał pod ręką.
Porozmawialiśmy jeszcze o pracy, którą będę wykonywać. Moje zadanie na razie ograniczało się do pstrykania fotek zza kulis. Na głównej scenie fotki robi Koziara. Podział jest jasny i sprawiedliwy. Muszę się dużo nauczyć. A wiem, że mogę to zrobić pod jego okiem, a co dalej? Kto wie...

Co jest ze mną?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz