*perspektywa Krzyśka*
-Wiesz Kuba, może przesadziłeś tym razem-powiedział Wojtek.
-Nie może tylko na pewno! Co ona ci zrobiła, że tak po niej jeździsz?! - odpowiedziałem wkurzony.-Wyśmiała mnie przed wami!
I tylko tyle?!-zapytałem
-To aż tyle! Upokorzyła mnie!
-Ale ty także jej to zrobiłeś-dopowiedział Wojtek.
-Wiem.Ale....
-Nie ma żadnego ale,wiesz dziwię się, że po tym co przeszła w tamtym magazynie jeszcze nie zrezygnowała ze zdjęć -powiedział Wojtek -Jesteśmy podli, tylko dlatego, że ona jest dziewczyną nie dajemy jej szans. Ale gdyby to był chłopak to było by w porządku. Tak?! Mam rację?! Wiem, że wcześniej też źle ją oceniłem na początku, ale musiała być dobra skoro prezes zechciał by to właśnie dziewczyna pomagała grupie mężczyzn, a nie jakiś facet. Widocznie miała to coś jak pasję, pomysły, zaangażowanie i chęci, mimo że nie przyjęliśmy jej w zespole tak jak innych i do tej pory mam wyrzuty sumienia, przez to, że oceniłem ją po tym tylko, że jest kobietą.
-Właśnie teraz powinniśmy wspierać ją bardziej. Jest tu sama. Jedna! Nie ma tutaj nawet żadnej koleżanki. Są sami mężczyźni, a mimo że wiedziała co ją czeka jest tutaj. A przynajmniej była- powiedziałem.Wraz z Wojtkiem szybko odstawiliśmy swoje oraz Laury walizki do pokoju.
-Wojtek ona może być na każdym piętrze, więc zbiegamy co dwa, piętra. Ja sprawdzam 6, a ty 5 a później 4 .
-Okej.A jak poinformujemy, że znaleźliśmy ją?
-Krzycz. Będę piętro pod tobą, albo nad. Najlepiej wyjdź do schodów, bo wiesz ludzie mogą tu spać.
-Dobra.I pobiegliśmy jej szukać.
***
Siedziałam sama na piętrze i płakałam. Przyznaję, że ta cisza jednocześnie uspokajała mnie. Nagle usłyszałam ktoś krzyknął „Mam ją!". Osoba ta podbiegła do mnie, usiadła i mocno wzięła w ramiona. Ja wtuliłam się najmocniej jak umiałam ciągle płacząc.
-Spokojnie Laurka. Ciii, już dobrze.
Po głosie od razu poznałam Krzysia.
-Nie powinnam tutaj przyjeżdżać.Nie jestem taka silna jak się wydaje.-powiedziałam szlochając
-Jesteś silniejsza niż każdy z nas może sobie wyobrazić.-odpowiedział.
-Nie prawda.
-Wierz mi, to jest prawda.- odpowiedział drugi głos.
Spojrzałam i zobaczyłam Wojtka.
-Cieszę się, że mam tu przynajmniej was.Przytuliłam się do ich obydwóch i delektowałam się ciepłem bijącym od tych dwóch facetów. Posiedzieliśmy, aż do momentu gdy się uspokoiłam. Teraz wiedziałam już, że nie dam sobą pomiatać, a szczególnie Kubie i pokażę na co mnie stać włączając w to zemstę.
-Chodźmy-powiedziałam.Chcę w końcu zobaczyć swój pokój.
-Widać, ze humor ci się poprawił.-wtrącił wiśnia.
-Wy dwaj go poprawiliście.I poszliśmy na górę. Musieliśmy wchodzić, po schodach przez 4 piętra. Mnie to nie przeszkadzało, ale chłopaki muszą się wyspać, bo jutro mają próbę, a pojutrze pierwszy koncert tutaj. Weszliśmy na nasz piętro i od razu zapytałam:
-A gdzie tak właściwie jest moja walizka?
-U Adama.-powiedział Krzysiek.
-A mieszka on z...?- On mieszka z Maciejką, ja z Wojtkiem, a Quebini sam. - odpowiedział mi Krzysiek.
Pogadaliśmy przez moment kiedy rozpakowałam najbardziej przydatne rzeczy, takie które potrzebuję w ciągu tych dwóch dni. Po chwili chłopcy wyszli. Zrozumiałam, że dzięki nim będzie tu fajnie i wiem, że w każdym momencie wstawią się za mną, nawet za cenę kłótni z resztą. Wiem, że chyba nie powinnam tutaj przyjeżdżać, gdyż przeze mnie będzie tu sporo kłótni, a ja tego nie chcę. Gdy skończyłam robić to co kazał mi Wojtek, wstałam i wyszłam zanieść mu wszystko. Gdy tylko opuściłam pokój, zauważyłam na korytarzu Kubę. Patrzyliśmy na siebie. Miałam taką ochotę go udusić, ale zacisnęłam mocno dłonie w pięści i jakoś przeczekałam tą złość. Wtedy też on zaczął iść w moim kierunku. Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, więc odwróciłam się i powolnym krokiem ruszyłam przed siebie.Jednak zdałam sobie sprawę, że to nie jest dobry pomysł, gdyż nie miałam pojęcia w którym pokoju mieszka Wojtek . Szybko skierowałam się prosto i zapukałam do drzwi pierwszych na prawo. Otworzył mi Adam.
-Przepraszam, że tak późno, ale chciałam zapytać o pokój Wojtka.
-To tamten.I wskazał pokój.
-Dziękuję.
Poszłam szybko. Jednak w trakcie Que złapał mnie za łokieć.
-Puść mnie!-powiedziałam nie odwracając się do niego.
-Nie dopóki ze mną nie pogadasz.
-Nie mamy o czym!
-Właśnie, że mamy.Obrócił mnie do siebie. Staliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. On przysunął się do mnie bardzo blisko. Oparł swoje czoło o moje. Czułam jego oddech na swojej twarzy. Przymknęłam lekko oczy, bo w środku gotowało się ze złości. Dłoń położyłam mu na policzku i jeździłam nią chwilę. Wyczułam, że miał jednodniowy zarost. Nie wiem nawet dlaczego pozwoliłam mu na zbliżenie się do mnie tak blisko. Przez chwilę jeszcze staliśmy w tej pozycji. Nagle w jednej chwili odsunęłam się od niego i uderzyłam go w twarz. Przyłożył dłoń do policzka i patrzył w bok. Potem jego wzrok znów powędrował na mnie. Byłam na niego wściekła. Z jego spojrzenia jednak nie potrafiłam wyczytać nic. Po chwili jednak ruszył się i chciał coś zrobić, ale nagle drzwi za mną otworzyły się. Stał w nich Wojtek.
-Zapraszam do środka Laura .-i wskazał ręką bym weszła.
Weszłam. Normalnie Koziara uratował mnie przed tym co Grabowski chciał zrobić. Jednak z drugiej strony żałowałam, bo chciałam wiedzieć co zrobi.
-Dzięki -powiedziałam już gdy on zamknął drzwi.
-Nie ma za co.Słyszałem jak zaczęliście rozmawiać i to głośno.A potem nagle nastała cisza. Myślałem, że rozeszliście się, ale za jakiś czas usłyszałem odgłos jakby ktoś kogoś uderzył. Bałem się, że to on zrobił. No, że ciebie uderzył.
-Nie uderzył mnie. Ja to zrobiłam.-odpowiedziałam.
-Boję się teraz zostawiać was samych.Nie wiadomo co mu, albo tobie może do głowy strzelić. Przyznaję, że nigdy nie poznałem Kuby z tej strony.
-No to teraz masz okazję.
-Ja po prostu go nie rozumiem.Jemu jako jedynemu coś przeszkadza, że jesteś z nami.
-Nie mam pojęcia dlaczego. -stwierdziłam.
-Jednak nie powinien zachowywać się w taki sposób. Zawiodłem się trochę na nim.-Przestań.On do ciebie nie ma nic, i ty również nie powinieneś mie. To jest sprawa pomiędzy mną i nim.
-Chciałabyś, ale niestety tak nie jest.Codziennie będziemy razem pracować, a praca w takich warunkach nie jest przyjemna.
-Muszę sobie jakoś z tym poradzić.Nie ułatwię mu sprawy i nie wyjadę. Tu się myli, gdy myśli, że zrezygnuje, bo mnie nie lubi. - powiedziała coraz pewniejsza siebie.
-Podoba mi się twój tok myślenia.
-Jednak zapowiadam ci, z przykrością, czy ci się podoba czy nie ja zemszczę się na nim.
-Wiesz, że powinienem być zły i ci tego zabronić?-powiedział.
-Tak, ale...?-spytałam, bo wyczuwałam w jego wypowiedzi jakieś drugie dno.
-Jednak nie zrobię tego.
-Nie? -i tu się już pogubiłam.
-Nie.Uważam, że należy mu się jakaś kara i niech ma nauczkę.
-Mówisz poważnie?
-Pewnie-odpowiedział mi fotograf.
-Dziękuję- i przytuliłam go.
-Proszę. Wiesz powiem ci, że nawet mam pomysł pewien.
-Tak?-byłam prze szczęśliwa, że mi pomaga.
-Powiedz mi, co chłopaki tutaj nie mają, teoretycznie jest to tu, ale tego nie mają. I podpowiedź, że to coś jest piękne.Nie bardzo rozumiałam o co mu chodzi.
-Nie czaje-odpowiedziałam mu.
-Więc prościej.Czego potrzeba facetowi, gdy przebywa przez 24 na dobę z chłopakami?Uśmiechnęłam się. Teraz już wiedziałam o co mu chodzi.
-Dziewczyny -powiedziałam.
-Tak.I to ładnej dziewczyny-popatrzył na mnie.
-Więc co proponujesz?
-Co ty na to, by sprawić tak, że Quebo za bardzo złe próby, które mają być jutro będzie musiał dłużej poćwiczyć, a jeszcze do tego pokokietujesz go?Uśmiechnął się do mnie.
-Wojtek Koziara, jesteś genialny.
-Wiem dzięki.Ale to jest tylko jeden raz.
-Tak, pewnie. Dobrze.Więc jak to rozegramy?-spytałam.
-Wyjdziemy stąd jak chłopcy już będą mieli próbę. Więc jako twój „tata" pozwalam ci nałożyć krótką sukienkę i buty na obcasie.
-Dobra.Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek.
Po chwili radości wróciłam do swojego pokoju i przygotowałam swój outfit na jutro.
To będzie piękny dzień!
CZYTASZ
Co jest ze mną?
FanfictionWhat the fuck is wrong with you? Co jest ze mną? Boże co jest ze mną? 😈 Bo w życiu nic nie przychodzi łatwo...