Rozdział 1

64 10 12
                                    

-Carlos ten dom jest... Jest ogromny, prawie tak jak twój nos -ledwo powiedziałam, nie mogąc odwrócić oczu od ogromnego, białego budynku.
-Bywały większe. A mój nos jest zajebisty- Prychnął. Nie powiem jego pierwsze zdanie mnie zdziwiło. Jak to bywały większe? W takim razie ile ich było?
-Skąd wzięłeś pieniądze na ten dom? - Zapytałam, on jednak zignorował moje pytanie i złapał za klamkę od samochodu, lekko za nią pociągnął i powiedział.
-Uważaj na Nicolasa, Denisa i Jastina. - wyszedł, Super właśnie ten idiota zostawił mnie samą w samochodzie i sobie poszedł.

Czekaj, czekaj czy on właśnie mi zasugerował, że Nick, Dess i Jass mieszkają razem z nim? Złapałam za klamkę i zaraz ruszyłam za nim. - Idiota. - burknęłam.

Brat otworzył przede mną drzwi i mnie w nich przepuścił. Za co mu podziękowałam. Przez te lata dużo się zmienił. Nie jest już taki wredny jak kiedyś. Chociaż dalej z niego dupek.

Dom wewnątrz jest jeszcze piękniejszy. Na zewnątrz dom robi ogromne wrażenie. Dwa ogromne białe garaże, ogródek rozmiarów mojego starego domu , wjazd z piękną fontanną na środku, małe zoo, które zamierzam często odwiedzać, sąd pełen przeróżnych drzew i basen znajdujący się z tyłu domu a obok niego biała, duża altanka.

W środku za to na parterze widać było dużą kuchnie połączoną z jadalnią. Wyspę, oraz kilkanaście drzwi i na samym środku ogromne schody . W całym domu znajdowały się : piwnica, pokój Persa (pies Carlosa), ogródek, taras, dwa balkony (z czego jeden jest mój a drugi Denisa), kilkanaście pokoi chyba z dwadzieścia, w każdym pokoju jest łazienka. Są jeszcze trzy łazienki na parterze są dwie i jedna na pierwszym piętrze. Co tu dużo mówić dom jest idealny.

-Maddie, koniec zwiedzania. Dzisiaj Dess nie wróci na noc, Nicolas powinien zaraz być. A Jastin chyba powinien być w ogrodzie. Pani Helena zaraz zrobi Ci kolację, a jej córka chyba ... Melisa, dotrzyma Ci towarzystwa. - Powiedział Carlos, popijając Kawę.
-A co? Idziesz gdzieś? - zapytałam, patrząc na jego ręce.

-Nie twój interes. A teraz zasuwaj do siebie. - wysyczał Carl. Nie mam pojęcia o co mu chodzi ale nie chcąc się z nim kłócić ruszyłam w stronę swojego nowego pokoju. Wchodząc po schodach zdążyłam jeszcze powiedzieć Carlsowi, że jest dupkiem. Po tym on wyszedł gdzies. Nie mam pojęcia co mu się stało, ale to jak się zachowuje wcale nie jest normalne.

Otwierając drzwi od swojego nowego pokoju, na łóżku zauważyłam.. Chłopaka w białym podkoszulku i szarych spodenkach, cały on.
-Jass!!! - Rzuciłam się na chłopaka, po czym mocno się w niego wtuliłam.
-Oj maleńka, teskniłem. - roześmiał się Jastin.

Jastin to przyjaciel mój i mojego brata dosłownie od żłobka. Chociaż jest w wieku Carlosa to i tak zawsze lepiej dogadywał się ze mną. Razem uważaliśmy, że Carl jest zwykłym pustym pniem. Carl jest kochanym bratem ale przez to jak traktuje inne dziewczyny, jest zwykłym idiotą. Co tu więcej mówić Carl to typowy bad boy.

A Jastin od zawsze nie był pewny co do siebie i swoich uczuć. Dopóki nie ukończył piętnastu lat, nie był pewien czy bardziej pociągają go osoby płci żeńskiej, czy męskiej . W końcu okazało się, że Jastin jest gejem, a o to owy fakt, nikogo od niego nie zniechęcił. To taki słodziak, że nie dało by się go unikać. Próbowałam. Jass ma sto osiemdziesiąt pięć wzrostu, jest zwyczajnie szczupły, niegruby, niechudy ani jakoś specjalnie umięśniony, po prostu szczupły. Jego włosy to jasno, fioletowe, długie loki. Dalej ich nie układa, włosy są w pełnym nieładzie. ALE WYGLĄDA TAK UROCZO! I te jego prześliczne niebieskie oczy, kolorem przypominające zachmurzone niebo, może to nie każdemu wydaje się tak wspaniałe jak mi, ale każdy musi przyznać, że w tych oczach coś jest, coś wyjątkowego.

-Jass, kocham cię! - wypłakałam.
-Ja ciebie też - westchnął- ale nie mów Marylowi bo będzie zły. - Powiedział cicho Justin.
-masz kogoś!? Od kiedy!? - zapytałam, szczęśliwa, zawsze cieszyłam się szczęściem mojego najdroższego przyjaciela. Jass to jedyna osoba przy której nie muszę niczego nigdy udawać, oraz to prawie jedyna osoba dla której jestem miła.
-Spokojnie, wszystko jeszcze Ci opowiem. A teraz chodz się poprzytulać, bo zaraz nasza rozmowa wymknie się spod kontroli. -poruszył zabawnie brwiami, może przeszedł na drogę "Biseksualizmu" zaczęliśmy się śmiać. Nagle usłyszeliśmy trzeci śmiejący się głos.

-A co tu za seksy? - zapytał ktoś kpiącym, rozbawionym głosem. Cała się zlękłam, przysięgam jakby nie Jass spadła bym z łóżka! Co to za idiota! Spojrzałam w tamtym kierunku i...

No i właśnie nie zdążyłam zauważać kto to mógł być, bo właśnie w tym momencie cały materac ugiął się w dół a ja razem z Jassem upadliśmy na ziemię. Co chyba najgorsze on dalej się śmieje!

Zaczęłam wstawać i usłyszałam :
-Madd ty prosiaku, nawet łóżko cię nie lubi. - Przegiął, przysięgam. Złapałam za swojego buta, którego ściągnęłam że stopy i rzuciłam w miejsce dźwięku.

Co oczywiste Tym całym idiotą był Nicko, czarnowlosy, brązowo Oki debil, niższy od mojego brata lecz wyższy od Mojego pedałka.

Nick (czyt. Debil) dostał butem prosto w twarz, gdy mój but zetknął się z jego piękna buźką zaprzestał się śmiać, a za to Jass nie mógł już ze śmiechu. - O spójrz a na ciebie za to wciąż lecą buty. - rzuciłam zwycięsko.

-Oj Maddie, żartowałem! Myślałam, że się zmieniłaś i trochę wyluzowałas! - zaczął Nicolas. Dużo mu nie odpowiedziałam bo jedynie co zrobiłam to wyszłam z pokoju i skierowałam się po schodach w dół. Chciałabym jeszcze zobaczyć okolice. Londyn to piękne miejsce, więc warto by było zobaczyć co nieco. Gdy kierowałam się w stronę drzwi usłyszałam cichutki głosik, zapewnie Melisy.
-Panienko, mama już przygotowała dla Pani kolację. - Odwróciłam się w stronę wysokiej, brązowookiej, rudowłosej dziewczyny, która na oko wygląda na mój wiek. Może jest trochę starsza.
-Maddie, proszę zwracaj się do mnie Maddie. - uśmiechnęłam się do dziewczyny i skierowałam się w jej stronę.
-Dobrze Panienko, zapraszam tędy. - wskazała ręką na jadalnię a w niej na miejsce przy wyspie.
-Melanio, proszę cię, postarzasz mnie. Jestem Maddie. - Usiadłam na wskazane miejsce.

*godzina później *

Skierowałam się ponownie w stronę drzwi, otworzyłam je i zderzyłam się z zimnym powietrzem. A nie poczekaj, nie tylko z powietrzem bo również z czyimś zimnym, ogromnym, twardym torsem. Pod wpływem uderzenia, upadłam na tyłek. Nie chcę przesadzać, ale podłoga tutaj nie jest jakaś miękka. Spojrzałam na buty tego osobnika, były nimi zwyczajne adidasy. Jakby nie ten bolący tyłek zabiłabym go tu i teraz. Uniosłam wzrok prosto na jego oczy. Nie był zadowolony. Chłopak o brązowo-czerwonych włosach, z boku lekko ścięte na środku dłużej zostawiona grzywka. Miał duże ale dość tajemnicze zielone oczy. Chociaż wróćmy do tego, że w ogóle nie wiem kim jest. Może się chciał włamać? Albo to jakiś kolega mojego brata? Czego on chce?

Nie mogłam się powstrzymać, ok? I swój wzrok skierowałam na tors tego chłopaka, ja Pierdole. Przez jego czarny podkoszulek, idealnie widać było jego mieście i wiecie, co? Nie wierzę, on jest tak umięśniony, że mój brat o takich mięsniach jedynie to może marzyć. Chłopak również jest trochę wyższy od mojego brata, gdy chciałam już coś powiedzieć ( ta jasne, chciałam)
Chłopak się odezwał, swoim pięknym czarującym głosem. Ej Madd co z tobą? Zwykły, piękny głos, u nieziemskiego chłopaka, to coś codziennego więc się już tak nie podniecaj.

-Zrób zdjęcie to wystarczy na dłużej.-Rzucił, swoim donośnym tonem.

-Okey.- podniosłam swój telefon leżący, przez obecną sytuację na ziemi, jeżeli jest cały to przysięgam, że to istny cud i jeżeli tak właśnie będzie to przysięgam, że zacznę biegać. Ha, jeszcze czego, jeden cud nam wystarczy.

Zrobiłam zdjęcie, a chłopak się uśmiechnął. No tego to i ja się po sobie nie spodziewałam.
-A teraz księżniczko rusz te swoje dupsko, bo chciałbym przejść.-okey, bipolarny Chuj. Tym  chłopakiem, który wydawał się tak czarujący jest ten idiota, Denis.

Co tu dużo o nim mówić? Nigdy się nie lubieliśmy. W trzeciej klasie był strasznie gruby, ale to nie ważne tu chodzi o sam fakt, że wtedy zrzucił mnie specjalnie ze schodów, tak to poważny powód to obrazania się na kogoś przez całe życie. Właśnie od tamtego dnia się nie znosimy, w koncu nie byłabym sobą gdybym mu nie oddała, myślę, że jajeczko pękło, Ups. Wracając, dlaczego to zrobił? Nikt tego nie wie, ale już wiem jedno to skończony dupek i wsm nie wiem jakaś larwa. Jak to ja, musiałam zapytać czemu to zrobił, inaczej bym nie potrafiła zasnąć, uznał, że przez to bo go denerwuje. Super, prawda? (wyczujcie ten sarkazm)

-O schudłeś, jednak takie pasorzyty jak ty mają drugą szansę. - Wstałam, otrzepiając tyłek.
-Przed chwilą jakoś Ci to nie przeszkadzało.- Prychnął, potrącając mnie barkiem i przechodząc tuż obok.
Zapowiada się ciekawie.

_________ ________. ________ _______
Hello Biczys, rozdział nie sprawdzony.
Kocham was, następny rozdział będzie już za tydzień.

Ojojoj nastały dużeeee zmiany, ale chyba też i lepsze.

(Nie) Zostaw mnie *Zawieszone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz