1

52 4 0
                                    

W pokoju panował półmrok. Posegregowałam wszystkie swoje rzeczy i ładnie poukładałam do szafy, z wyjątkiem tych bardziej prywatnych, które postanowiłam że włożę do ozdobnego kartonika, a następnie schowam pod zaścielone łóżko.

Tutaj będą bezpieczne.

Stałam na środku pokoju ze stoickim spokojem spoglądając przez okno w którym świecił księżyc w całej swojej okazałości.
Uwielbiałam ten widok, ponieważ zawsze mnie uspokajał, a ja mogłam wszystko przemyśleć.
Zupełnie tak jak teraz.
Wzięłam głęboki wdech napawając się cudownym widokiem nocy.

Którą widzisz już ostatni raz w życiu.

Bacznie obserwowałam ciemne niebo na którym radośnie mrugały gwiazdy i przepiękną drogę mleczną rozlewającą się gdzieś tam daleko przed nami.
Postanowiłam otworzyć okno i ostatni raz poczuć delikatny wiaterek na twarzy.
Moim zdaniem dzień bardzo różni się od nocy i zdecydowanie wolę to drugie.
W ciągu dnia zawsze coś się dzieje ludzie się śpieszą do pracy lub szkoły, wychodzą na spotkania z przyjaciółmi lub poznają nowych na imprezach, pary umawiają się na kolację a ja?
Uwielbiam noc, tą jej nutkę tajemniczości wiem że mogę wtedy odpocząć od natłoku myśli i codzienności. Jeśli mam ochotę na spacer wychodzę nocą, jeśli uczę się do szkoły również w nocy.
Mam wtedy większą energię a w dzień jestem bardzo ospała.

- Czas na mnie - powiedziałam na głos .

Byłam zbyt bardzo dumna i zdeterminowana na to aby teraz się z tego wszystkiego wycofać więc podeszłam do szafki w której ukryłam bardzo silne leki i butelkę mocnego wina.
Jednym zdecydowanym ruchem wsypałam całą zawartość do ust i popiłam winem.
Na początku czułam, że nie mam już odwrotu w sumie to mogę jeszcze wyciągnąć swój telefon spod łóżka i zadzwonić na pogotowie, ale czy ja tego chciałam?
W końcu oddałam się całkowicie działaniu tabletek z alkoholem i wtedy poczułam silny ból w brzuchu, jakby przy mostku i czułam że samoistnie przyspieszyło mi tętno.
Chwyciłam się ręką za serce aby sprawdzić czy to mi się przypadkiem tylko wydaję, ale serce biło tak szybko że przez bluzkę obserwowałam moją pierś która w przerażającym tempie podnosiła się do góry i opadała.
Po pewnym czasie poczułam ogromne zmęczenie więc powolnym krokiem udałam się na łóżko.
Nie mogłam znaleźć żadnej wygodnej pozycji w której mogłabym spokojnie umierać zamiast tego zaczęłam się mocno pocić i czuć, że moje ciało drga.
Widziałam sufit który wirował wokół mnie, a ja byłam pewna że poruszam się wraz z całym łóżkiem.
Od tego wszystkiego zachciało mi się wymiotować ale wiedziałam że od ukojenia dzielą mnie tylko sekundy więc dzielnie starałam się wytrzymać.
Jeszcze kilka razy odczułam mocne dreszcze, zawirowania, silne skurcze brzucha i nagle ustało, nie czułam już nic.
Oczy zaczęły mi się same zamykać i już wiedziałam że jest to mój koniec istnienia na tym świecie.
Uśmiechnęłam się błogo i czułam jak cała się uspokajam i wyciszam a moje serce i mój oddech nagle zatrzymuję się.

****
Nie wiedziałam czy moje ciało wciąż walczy o życie czy po prostu już umarłam.
Wsłuchiwałam się z wciąż zamkniętymi oczami w głuchą ciszę.

Tak wygląda śmierć? Jest po niej kolejne życie? Czy ja wciąż żyje?

W końcu moja ciekawość wzięła górę i zaczęłam powoli otwierać oczy.
Pierwsze co zauważyłam to, że znajduje się cały czas w swoim pokoju .

- Wciąż jest noc - zauważyłam patrząc w okno na światło księżyca. - Jednak nie ostatni raz Cię widzę.

Delikatnie wstałam z łóżka i spojrzałam że moje ciało wciąż leży bezwładnie na łóżku.
Cały czas mam na sobie uśmiech a moje długie włosy przykleiły się do spoconej twarzy.

Musiało być gorzej niż myślałam.

Nie sądziłam, że z tej perspektywy to zobaczę, ale widzę na swojej twarzy ból mimo lekkiego uśmiechu.
Moja jedna ręka wciąż obejmuję brzuch a drugą musiałam zaciskać na pościeli widząc po zmechaceniu.

Więc przez cały czas musiałam odczuwać ostry ból i tylko wydawało mi się, że pod koniec ustąpił.

Nagle usłyszałam donośne głosy ludzi z dworu więc zdziwiona wyszłam jak gdyby nigdy nic z domu.

- Owen Ty też tutaj? - zapytał pewien facet w mundurze

- Ta, nie sądziłem że podczas szkolenia stanie się taka katastrofa - odpowiedział zdenerwowany.

Szybkim krokiem podeszłam do mężczyzn a oni gdy tylko mnie zauważyli przerwali rozmowę.

- Przepraszam, przez przypadek podsłuchałam Waszą rozmowę. O jakiej katastrofie mówicie? - Mężczyźni przyglądali mi się lekko spode łba aż w końcu pierwszy odezwał się mężczyzna o imieniu Owen.

- Mieliśmy szkolenie do wojska. To był już generalny test który oceniała komisja i zaraz po jego wykonaniu mieliśmy się dowiedzieć kto dostanie się do pierwszego składu na misję do Iranu.

- Jeden z naszych sabotował ćwiczenia i wysadził wszystkich bombą. Jebany skurwiel - dokończył drugi. - a Ty jak umarłaś dziecko?

W pierwszym momencie o mało co nie umarłam drugi raz. Z tego wszystkiego zapomniałam że nie żyje.
Wszystko było takie normalne.
Było mi głupio się przyznać że popełniłam samobójstwo ale nikt nie wie co przeżyłam w życiu i nikt nie ma prawa mnie oceniać.

- Ja - zaczęłam cicho - Popełniłam samobójstwo. - Mężczyźni spojrzeli na mnie jakby z współczuciem ale o nic więcej nie pytali.

- Pewnie nie Ty jedna - zaczął Owen smutnym głosem - Widzisz tutaj te wszystkie dusze? - spytał i odsunął się na bok ukazując mi mnóstwo dusz. Niektórzy byli zdezorientowani i płakali, inni szli przez miasto jak gdyby nigdy nic w jakimś nieznanym mi kierunku.
Jakaś kobieta szła z zakrwawioną spódniczką i zerwaną bluzką od czasu do czasu płacząc, jednak wiedziałam że była świadoma tego że nie żyje.

- Biedulka pewnie została zgwałcona i zamordowana - powiedział drugi mundurowy.

- Dokąd oni zmierzają? - spytałam otwierając usta ze zdziwienia.

- Na sąd ostateczny. My też się tam wybieramy. Idziesz z nami czy zostajesz tutaj ?

- Co jeśli tam już nic nas nie czeka? - spytałam

- Im dłużej tutaj zostajesz tym bardziej tracisz szansę na wyprawę. - wtrącił się pewien starszy pan z siwymi włosami na głowie - Portal zamyka się i otwiera co jakiś czas a im dłużej zwlekacie tym trudniej zrobić jakikolwiek krok. - pokazał na swoje nogi które z trudem podnosił.
Dosłownie jakby został przykuty łańcuchami z jakimiś ciężarami. - a dużo więcej dusz zostało pochłoniętych przez tamtą dziurę - wskazał palcem na ogromną ciemną dziurę za nami z której ciskały ogromne i głośne błyskawice. Przemieszczała się w dość wolnym tempie od czasu do czasu wydobywając z siebie głośne dźwięki wybuchu.

- Co się dzieje z duszami które tam trafiły? - spytał drugi mundurowy.

- Nie wiemy. Nigdy nie wracają.

ZAGUBIONA W OTCHŁANI ŚMIERCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz