Staliśmy jeszcze przez chwilę zastanawiając się nad słowami staruszka.
Wiedziałam jedno albo zostaniemy tutaj i będziemy czekać aż ta dziwna dziura nas pożre albo udamy się w wyznaczonym kierunku i skończymy to co zaczęliśmy.- Nie będę tu za Wami czekać cały czas. Idziecie czy nie ? - spytał staruszek
- Idziemy - odpowiedział Owen
- A co z nimi wszystkimi? - rozejrzałam się dookoła. Została już nas tylko garstka.
Jakaś starsza kobieta która musiała się tutaj dopiero pojawić i patrzyła na nas wszystkich zdezorientowana, dziewczyna z rozerwaną bluzką do której poczułam szczególny sentyment i czarnoskóra dziewczyna stojąca gdzieś z boku uważnie się nam przyglądając.- Nie możemy ich tutaj zostawić.- odezwałam się powoli.
- Pieprzona empatia, nie zanika nawet po śmierci. - powiedział zgryźliwie staruszek. - a co z tymi co dopiero przyjdą? Ludzie umierają co chwilę ile masz zamiar tu stać i bawić się w przewodnika? Jesteś stosunkowo młoda, ale usłyszałem jak mówiłaś o samobójstwie. Chcesz mi powiedzieć, że nie skrzywdził Cię nikt śmiertelny?
- Co to ma do rzeczy? - zmrużyłam gniewnie oczy.
To nie tak, że byłam zła na jego wypowiedź po prostu nigdy nie lubiłam z nikim rozmawiać o swoich problemach. Może to właśnie był błąd .
- Nie ufaj tu nikomu. Niektórzy ludzie to straszne kurwy i śmierć tutaj nic nie zmienia. Musimy iść dalej bo na nam już nikt nie pomoże trzeba zadbać o siebie samego.
- Oboje macie rację- wtrącił się drugi mundurowy - po prostu zgarniemy wszystkich co tutaj są i wynosimy się stąd.
Ustaliliśmy między sobą, że Owen i drugi mundurowy chłopak podejdą do czarnoskórej dziewczyny, staruszek to roztrzęsionej starszej pani a ja do dziewczyny z zerwaną bluzką która usilnie próbowała zasłonić nagie ciało.
Kiedy szłam w stronę dziewczyny i to w miarę podobnym przedziale wiekowym co ja, odczuwałam jej ból psychiczny z każdej możliwej strony. Stała biedna, rozstrzęsiona i zapłakana.
- Cześć - powiedziałam cicho do blondynki która spojrzała na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami i uroczym pieprzykiem przy pełnych malinowych ustach.
- Cześć - odpowiedziała cicho podciągając nosem - przyszłaś zapytać się czy idę z wami dalej?
Lekko pokiwałam głową na ,,tak" podczas gdy ona starała zakryć czymś swoją odkryte ciało.
Spojrzałam na siebie i zobaczyłam że mam na sobie delikatną czerwoną kurtkę która była prezentem od mojej mamy. Zdjęłam ją i wręczyłam blondynce na co ta się uśmiechnęła i podziękowała cicho.- Wiesz... - zaczęła łamiącym głosem zakładając kurtkę- ja naprawdę chciałam żyć. Ten skurwiel dobrze o tym wiedział, że mógł dokończyć, ja bym się jakoś pozbierała, ale nie miał prawa mnie zabijać skoro go o to kurwa błagałam - te ostatnie słowa wręcz wypowiedziała szeptem ocierając pojedyńcze łzy spływające po jej policzku.
Stałam jak słup soli i nie miałam pojęcia co zrobić i jak ją pocieszyć.
Z doświadczenia wiem że po prostu potrzebuje czasu. Tak jak ja potrzebowałam.Może potrzebowałam pomocy, tylko jak mogłam ją otrzymać nawet o nią nie prosząc?
Delikatnie przytuliłam dziewczynę która chyba doceniła gest bo uśmiechnęła się.
Już drugi raz podczas naszej rozmowy.
- Twojego oprawcę czeka gorsze życie niż śmierć mogę Ci to przysiąc. - dziewczyna kiwnęła głową i już po chwili szłyśmy razem do znajomej grupki która powiększyła się o dwie osoby. Mały chłopiec trzymał swoją młodszą siostrzyczkę za rączkę.
Oboje byli cali od sadzy i dymu a na ich rękach i nogach widniały bąble od oparzeń.
CZYTASZ
ZAGUBIONA W OTCHŁANI ŚMIERCI
Short Story,, Nie ma trudnych tematów, tylko my nie znamy na nie odpowiedzi. "