Część 9.

336 19 2
                                    

Po szkole skierowałam się do baru. Była godzina 17:50 więc nie miałam za dużo czasu. Szybko weszłam do środka gdzie za barem stał już Diego. Przytuliłam się z nim na przywitanie i przebrałam się w ciuchy które były obowiązkowe w barze jako kelner.

Po około 30 minutach wszystko załapałam na czym to polega i co mam robić. Diego powiedział mi że jak na razie to on będzie stał za barem a ja mam przyjmować zamówienia. No nie powiem ale stresowałam się i to mega. Diego oznajmił mi że jak by coś się działo to mam go zawołać i życzył mi powodzenia.

Nie było jak na razie dużo ludzi. Kilka zamówień już przyjęłam i szło mi całkiem nieźle. Zdziwiło mnie to że dużo osob pytało sie mnie czy jestem człowiekiem albo czemu kelkerką jest człowiek. Chyba po prostu byli pijani i tyle. Około godziny 20 przychodziło coraz więcej ludzi. Starałam się nie przejmować osobami które mówiły do mnie sprośne rzeczy albo proponowali mi nieodpowiednie propozycje. Gdy wszystko było dobrze, to zawsze musiało coś się stać.

Nagle do baru weszła grupa ludzi. Niektórych kojarzyłam z szkoły a innych nie, ale jakie było moje zdziwienie gdy w tym gronie również był Aaron. Usiedli wszyscy przy jednym stoliku, oczywiście nie zabrakło tam również Amandy. Super... Spojrzałam błagalnie na Diego a ten tylko się uśmiechnął i wskazał mi ruchem głowy że mam do niego iść.

Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do ich stolika. Stanęłam bardzo blisko nich. Aaron cały czas pisał z kims w telefonie i nawet nie zauważył że przyszłam. Wyjełam notes i długopis

-hmmm człowiek, Co tutaj robisz ? - spytał się jakoś chłopak zaciągając się powietrzem.

- Oh daj jej spokój Tom. - odezwała się do mnie niska blondynka uśmiechając się przyjaźnie do mnie. Była inna niż wszystkie, nie miała tony makijażu ani sukienki która ledwo co zakrywała. Odwzajemniłam uśmiech w stronę blondynki.

-Co podać? - spytałam się a na ton mojego głosu Aaron się spiął i spojrzał w moją stronę.

- Ciebie kotku, najlepiej na wynos. - odezwał się ten sam chłopak, chyba Tom z tego co słyszałam od blondynki.

- Zamknij mordę frajerze. - odezwał się ze wściekłością Aaron i już wiedziałam że chciał do niego wstać.

- Spokojnie Aaron, Przecież nic na razie nie zrobił. Poprosimy 7 shotów i 6 piw.

Zapisałam i podałam kartkę Diegowi. Dziwna sytuacja. Kiedy zbliżała się już koniec mojej zmiany, przebrałam się i pożegnałam z Diego. Jak wracałam do domu przez las to miałam wrażenie jak by cały czas mnie ktoś obserwował. Dotarłam do domu i poszłam do swojego pokoju. Przeliczyłam wszystkie pieniądze jakie zostało mi z napiwków. Wyszło mi koło 153 zł. Nieźle jak na mój pierwszy dzień.

Nagle drzwi otworzyły się z hukiem A w nich stał oczywiście mój niby brat.

- No proszę... suka postanowiła się zjawić.- podszedł do mnie i strzelił mi w policzek- gdzie Ty znowu byłaś!?- wydarł się na cały dom i znowu mi strzelił.

- mówiłam ci że pracuje, po pracy poszłam od razu do domu.

A on spojrzał na to co miałam na biurku. Moje 153 złote.

- ooo proszę A skąd to masz ? Pewnie puściłaś się z kimś, chociaż mu współczuję bo ja bym cię kijem nie dotknął. A te pieniądze to ja sobie wezmę. - uśmiechał się sam do siebie i schował moje oszczędności do kieszeni

- Ale to moje - powiedziałam niepewnie.

A on podszedł i strzelił mi w twarz i dwa razy w brzuch.

- teraz jest moje, przynajmniej narkotyki sobie kupię. - i wyszedł z pokoju.

Z płaczem uciekałam przez okno w stronę lasu. Nie chce mi się żyć. Staram się jak mogę ale to nie ma sensu.

Nagle usłyszałam szelest krzaków, wpatrywałam się w nie chwilę a potem zauważyłam wielkiego czarnego wilka. Nie był normalnych rozmiarów jak każdy inny wilk. on był dwra razy większy.

Super... czyli jednak to moj koniec. Może to i lepiej ?

Wilk zbliżał sie do mnie a ja już czułam jego oddech na mojej twarzy. Zamknęłam oczy i czekałam na mój koniec.

Kiedy nagle poczułam coś ciężkiego i ciepłego na moich udach. Otworzyłam oczy i nie mogłam uwierzyć. Ogromny czarny wilk leżał obok mnie a łeb miał na moich udach, jego wzrok był skierowany przed siebie. Wzięłam się na odwagę i bardzo delikatnie pogłaskałam wilka po łbie na co ten zamknął oczy i zamruczał jak kot, jak ogromny kot. Głaskałam wilka po łbie, czułam się przy nim bezpieczna, jak by to on był moim obrońcą.

Nie wiem ile już tu spędziliśmy czasu ale musiałam już się zbierać bo strasznie mi się chciało spać. Mogłam nawet tu zasnąć bo było tak mi ciepło mimo że byłam w lesie w nocy, wilk był gorący i nie martwiłam się że zamarzne. Starałam się zdjąć łeb wilka z moich ud na co ten otworzył oczy, podniósł łeb i patrzył na mnie. Jego oczy były cudowne, czarne, brązowe, jasno brązowe, można nawet było wyłapać trochę żółtego. Niesamowite.

-wilczku, będę musiała się zbierać. - jeju, ja naprawdę mówiłam do zwierzęcia które mnie nie rozumie...

Podniosłam się a wilk razem ze mną. Niesamowite jak on może być taki duży. Łeb miał na wysokości mojej głowy albo nawet i trochę wyżej. Jak taki mały niedźwiedź. Poszłam w stronę domu a wilk razem ze mną. Na granicy lasu jeszcze raz pogłaskałam wilka po łbie i tak ruszyłam do mojego pokoju.

*****************
Dziękuję bardzo za aktywność osób, mimo że jest nas tak mało to mam nadzieję że będzie coraz więcej. A więc mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję że się podoba i do następnego

W Cieniu MrokuWhere stories live. Discover now