Rozdział 4

792 21 4
                                    

Perspektywa: Rachel

Otworzyłam oczy i nie zdążyłam nawet rozejrzeć się po pokoju, bo od razu poczułam ogromny ból głowy. Zakryłam się kołdrą, ale nie dane było mi znowu zasnąć, bo usłyszałam kroki na korytarzu, a wkrótce po nich, otworzyły się drzwi.

- No wstawaj kochana!- krzyknęła mama, rozpoznałam ją po głosie.
- Mamo, wyjdź.- powiedziałam naburmuszona, nie wynurzając się spod kołdry.
- Wczoraj nieźle musiało być na tej imprezie.- zaśmiała się.- Connor nie będzie zły, że odwiózł cię jakiś przystojny nieznajomy?- zapytała, a ja momentalnie ściągnęłam z siebie kołdrę. Zorientowałam się, że ostatnie co pamiętam to wpadnięcie do basenu z... o mój Boże! Z Deanem!
- Co?- zapytałam i popatrzyłam na nią zdezorientowana.
- Przywiózł cię i zaniósł do twojego pokoju.- odpowiedziała, wskazując na łóżko.
- Mówił coś?- zaczęłam sobie wyobrażać jak niezręczne musiałoby być tłumaczenie dlaczego z imprezy odwiózł mnie mój nauczyciel.
- Tak, że koleguje się z Jackiem,- zaczęła, składając moje ubrania, które wcześniej musiały leżeć na podłodze.- a i że twój brat nieźle zabalował.- ulżyło mi, że Dean się nie przedstawił.
- Idę się wykąpać.- oznajmiłam, po czym udałam się do łazienki.

Napuściłam wodę do wanny i wlałam do niej płyn, który miał robić pianę, ale szczerze to szału nie było. Zanurzyłam się cała i zaczęłam zastanawiać się nad tym, dlaczego to Dean, a nie Jack mnie odwiózł. Z zamglonych wspomnień nie mogłam nic sensownego wywnioskować, więc się poddałam. Kiedy woda zaczęła się już robić zimna, wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Wróciłam do pokoju i ubrałam się w dresy i bokserkę, a następnie zeszłam na dół.

W kuchni czekały już na mnie naleśniki. Widząc je od razu podbiegłam do mamy i ją przytuliłam. Wzięłam talerz i usiadłam przy stole. Wyjęłam z szuflady tabletki przeciwbólowe i popiłam je wodą.
- O właśnie, Rachel, zapomniałam Ci o czymś powiedzieć.- zaczęła mama, a ja popatrzyłam na nią z zaciekawieniem, pałaszując naleśniki.- Jedziemy z tatą na dwa tygodnie do babci Janice. Poprosiła, żeby Roger pomógł jej w altance, a ja przy okazji mogę pomóc w ogrodzie.- uniosłam brwi w zaskoczeniu. Nigdy nie wyjeżdżali tak nagle, ale w sumie babcia zawsze lubiła, gdy tata pomagał jej przy domu. Dziadek zmarł parę lat temu, więc została sama z wielkim domem i ogrodem.
- Czyli cały dom mam dla siebie.- zaśmiałam się. Z mamą rozumiałyśmy się bez słów, więc obie wiedziałyśmy, że Jack od razy zrobiłby wielką imprezę. Tak, ja byłam spokojniejszym dzieckiem. Przynajmniej pod tym względem.

Rodzice wyjechali zaraz po śniadaniu, a ja do południa oglądałam seriale. Próbowałam się dodzwonić do Jacka, ale nie odbierał. Może jeszcze spał. Do Deana postanowiłam nie dzwonić. Chyba lepiej żebym się z nim tak bardzo nie przyjaźniła. Chociaż w jego towarzystwie czułam się naprawdę sobą. Kiedy poprzedniego dnia z nim rozmawiałam, to nie czułam jakbym rozmawiała z nauczycielem tylko ze starym znajomym. Zaśmiałam się w duchu na wspomnienie wzajemnego łaskotania, choć powinnam raczej określić to torturami, i jak wpadliśmy do basenu, a ja zaczęłam się topić, ale na szczęście mnie trzymał. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu. Była to Emily.
- Hej, będę za 15 minut. Opowiesz mi co się wczoraj działo i jakich przystojniaków poznałaś.- typowa Emily, zawsze WCZEŚNIEJ mnie uprzedza.
- Okay.- powiedziałam, a ona się rozłączyła.

Zdążyłam ścielić łóżko, gdy z dołu rozległo się pukanie do drzwi. Zbiegłam po schodach i otworzyłam przyjaciółce. Przywitałyśmy się uściskiem i od razu poszłyśmy do mojego pokoju.
- No to opowiadaj.- powiedziała Emily, rzucając się na łóżko.
- Nie ma co opowiadać, impreza jak impreza.- zaśmiałam się i przysiadłam koło niej.
- Potrzebuję jakiś gorących newsów, żeby nie myśleć o...- spuściła wzrok, a ja dopiero wtedy załapałam, że tego dnia była rocznica śmierci jej ....
- Ojejku, Emily.- przytuliłam ją mocno, a ona po chwili się odsunęła.
- Nie mogę sobie pozwolić na słabości. Nie ma po czym płakać.- wymusiła uśmiech. Nastała chwila ciszy. Widać było, że biła się z myślami. W końcu zakryła twarz dłońmi.- Rachel, czemu ja wszystko pamiętam? Czemu? Przecież to było tak dawno.- cicho załkała, a ja złapałam ją za rękę i spojrzałam jej w oczy.
- Na pewno nie chcesz się wypłakać skarbie?- pogłaskałam ją uspokajająco po ramieniu.
- Ja nie chcę o tym pamiętać, to jest straszne.- przytuliłam ją i pozwoliłam jej się wypłakać. Co roku było tak samo, ale gdyby nie ja to ona by tego nie przetrwała. Osiem lat temu zmarł jej ojciec. Znaczy popełnił samobójstwo, ale od początku. Był nauczycielem w liceum. Innym, na drugim końcu miasta. Odkąd pamiętam rodzice Emily się kłócili. Zawsze były jakieś spory, ale mama bardzo ją kochała. Nawet głupi domyśliłby się, że mąż ją zdradzał. Pomijając całą, długą historię o ich problemach, przejdę do sedna. Pan Smith wdał się w romans ze swoją uczennicą. Mama delikwentki o wszystkim się dowiedziała, a tamta szmata powiedziała policji, że on ją zgwałcił i zmuszał do wszystkiego. Okay, był jaki był, ale jestem pewna, że nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Aresztowali go i skazali na długą odsiadkę. Rodzina Emily przeżyła prawdziwy dramat, skandal, kiedy poszedł do więzienia, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Po pięciu miesiącach powiesił się w celi. Nie zostawił żadnego listu, nic. Dlatego, dzwoniąc do mnie przed imprezą tak wypytywała o Deana. Nie chciała żeby historia się powtórzyła.

- Spokojnie, kochana, już wszystko dobrze.- głaskałam ją po głowie. Odsunęła się ode mnie i popatrzyła mi głęboko w oczy.
- Rach, obiecaj mi coś.- pokiwałam głową. - Nie jestem głupia i widzę jak Pan Turner na ciebie patrzy. Obiecaj mi, że nigdy nic między wami nie będzie. Nic. Tylko uczennica i nauczyciel. Obiecaj.- rzadko była tak śmiertelnie poważna. Chwila, Dean na mnie patrzy? Nieważne. Wiedziałam, że to dla niej bardzo ważne.
- Obiecuję.- powiedziałam, a ona się uśmiechnęła.

-----

Postanowiłyśmy, że wyjdziemy na miasto. Namówiłam Emily, żeby poznała mnie z Dominiciem, więc właśnie siedzieliśmy w pizzerii, śmiejąc się i czekając na jedzenie. Dominic był ciemnym blondynem o zielonych oczach. Idealnie do siebie pasowali. Byli bardzo uroczy. Oczywistym było, że Dom nie wiedział o ojcu Emily, więc starałyśmy się udawać, że to zwyczajny dzień. Był bardzo miły i zabawny.
- Rachel, a ty czym się interesujesz?- zapytał, kiedy skończył opowiadać o jego ulubionych filmach Marvela.
- W sumie różnymi rzeczami. Lubię oglądać seriale i jeść.- zaśmiałam się.
- I za to ją kocham!- krzyknęła Emily.
- Widzę, że wszyscy mamy wspólne hobby.- podsumował. W końcu pojawiła się kelnerka z upragnioną pizzą. Od razu zabraliśmy się za jedzenie.

Po wyjściu z pizzeri Emily i Dominic pojechali, w sumie to nie wiem gdzie, a ja wróciłam do domu. Włączyłam jakiś losowy film, ale nie zaciekawił mnie, więc po prostu poszłam spać.

UnreachableWhere stories live. Discover now