Część Druga

463 32 1
                                    

Kolejny raz Hermiona obudziła się w środku nocy. Po kilku godzinach niespokojnych snów miała problem z powrotem do rzeczywistości. Szamotała się z pościelą aż w końcu wydostała się z łóżka. Czuła się wyczerpana. Miała wrażenie, że w jej duszy coś się zmieniło. Jakby do tej pory pomijała lub spychała na boczny tor pewne wydarzenia emocje obrazy. Teraz jej podświadomość w snach bombardowała ją wszystkim tym, o czym wolała nie myśleć za dnia. Wydawałoby się, że nie powinna pamiętać takich szczegółów, ale pamiętała. Wszystko, co kryła gdzieś głęboko w sobie zostało wypchnięte na powierzchnię. Musiała sobie teraz z tym poradzić. Nie potrafiła nawet zliczyć jak wiele odczuć i wspomnień było z nim związane a przecież pracowała z nim tylko kilka tygodni.

Tej nocy znowu jej się śnił. Na początku było to zupełnie niewinne. Pracowali razem w laboratorium w ciszy, ale potem sen zaczął mieszać się ze wspomnieniami. Jej pytanie, jego reakcja. Uniesiona brew, kpina, sarkastyczna odpowiedź i gorąco, jakie wtedy ją ogarnęło. O tym też nie chciała pamiętać. Zepchnęła to w otchłań zapomnienia, ale wszystko wróciło. Potem było już tylko gorzej, jak co noc wróciły obrazy z tamtego dnia w Paryżu tym razem jednak to ona zajmowała miejsce Christiny. Była z nim. Należała do niego.

Co noc po przebudzeniu Gryfonka zastanawiała się czy powinna dziękować Christinie za to, że otworzyła jej oczy czy przekląć na zawsze za to, że zburzyła jej ułudę spokoju. Co noc po przebudzeniu pisała do niej list z propozycją spotkania i rozmowy. Potem kładła się spać z zamiarem wysłania listu rano. Spała spokojnie aż do poranka, kiedy znajdowała zalakowaną kopertę na toaletce. Pierwszym, co wtedy robiła było wrzucenie listu do kominka i podpalenie go.

Światło dnia zawsze zmuszało ją do myślenia. Jej wspomnienia, wyobrażenia uczucia w zderzeniu z tak jaskrawymi promieniami zawsze blakły a wtedy ponownie chowała je w gdzieś by o nich nie myśleć, ale gdzie jednocześnie były bezpieczne i czekały. Za dnia nie mogła sobie pozwolić na rozproszenie. Na myślenie o nim. Za dnia była tą poukładaną kobietą, która zawsze wszystko wie, choć w duchu czuła się niepewna i rozedrgana. Nie potrafiła o tym myśleć a jednocześnie nie mogła zapomnieć.

Zapaliła jedną świecę i krążyła po sypialni walcząc sama ze sobą. Ciągle miała wrażenie, że czuje na skórze jego dotyk, smak jego ust na wargach zapach unoszący się w powietrzu. Usiadła i wzięła czysty kawałek pergaminu. Miała już zacząć pisać jedenasty list zaadresowany do Christiny, ale powstrzymała się. Tym razem postanowiła ochłonąć. Nie chciała przechodzić przez to kolejny raz.

Weszła do łazienki a potem pod prysznic. Zimna woda spłukała z jej ciała pot i zatarła uczucie jego dotyku. Hermiona zamknęła oczy, ale jej sen ciągle wracał. Jego dłonie wędrujące po jej ciele. Pieszczące każdy skrawek skóry. Mgliście zdawała sobie sprawę, że jej własne ręce wędrują dokładnie po ścieżce, którą on wyznaczył we śnie. Począwszy od szyi przez obojczyki piersi brzuch aż do zwieńczenia ud. Zatraciła się w tych uczuciach w doznaniach, jakie wzbudzały w niej jego poczynania. Dopiero głośny jęk wyrwał ją z tego stanu. W momencie, kiedy zrozumiała, że to z jej ust wydobył się ten dźwięk zdała sobie sprawę, co robi. Nie rozumiała, dlaczego nagle ogarnął ją lęk. Zupełnie niespodziewany i niedający się zidentyfikować. Wyskoczyła spod strumienia wody złapała ręcznik i zaczęła się wycierać energicznymi ruchami. Nie potrafiła zrozumieć, co się z nią działo. Ani w związku z Ronem ani z Marckiem nie czuła takiego pociągu. Nie budziła się ze snów pełnych erotyzmu. Do tej pory seks był przyjemny owszem, ale podchodziła do tego raczej racjonalnie. Znała swoje ciało i jego potrzeby. Teraz nie potrafiła wytłumaczyć własnego zachowania. Przez chwilę nawet zastanawiała się czy to wszystko nie jest związane tym, że od zerwania z Marckiem nie miała faceta, ale nie. To było zupełnie coś innego. Coś kompletnie niedającego się okiełznać logice. Wydawałby się, że jej spotkania ze Snape’em nigdy nie wychodziły poza ramy zawodowe. Jej sny jednak mówiły jej zupełnie coś innego. Przypominały sytuacje, które miały miejsce, ale które wcześniej interpretowała zupełnie inaczej. Wszystko stało się bardziej skomplikowane.

Podobieństwo (zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz