Rozdział 6 "Lekarstwo"

581 41 38
                                    


     Zapadał już zmierzch, kiedy Czkawka i Mirana dotarli na Berk. Od razu udali się do Akademii. Gdy stanęli w wejściu na arenę ich oczom ukazały się klatki, a w nich skrępowane łańcuchami smoki. Kagańce, które jeszcze niedawno były na ich pyskach, teraz leżały zniszczone na ziemi. Po chwili pojawili się jeźdźcy. Nieśli ogromne, czarne, ognioodporne płachty, którymi zamierzali przykryć klatki.

- A co wy robicie? – zapytał Czkawka.

- Czkawka, wróciłeś! – Astrid upuściła materiał i podbiegła do chłopaka rzucając mu się na szyję. Szybko jednak opamiętała się i ponownie przybrała swoją twarz „twardzielki". Mirana natomiast bacznie obserwowała zachowanie dziewczyny – Pyskacz nam o wszystkim powiedział. Znalazłeś odtrutkę?

- Tak... Ale po co wam te płachty?

- Nakrywamy nimi klatki. Kiedy smoki nic nie widzą są nieco spokojniejsze...

- Spokojniejsze, tak? – Czkawka podniósł brew i spojrzał na wściekłą Sztukamięs próbującą trafić Śledzika wrzącą lawą – Jakoś nie przypominam sobie żeby Sztukamięs tak okazywała swoje uczucia...

- Oj wiesz o co mi chodzi... Po prostu nie rzucają się tak bardzo jak... - dziewczyna nagle pochyliła się, a tuż nad jej głową przeleciała kula ognia wystrzelona przez Szczerbatka - ...jak zazwyczaj. Jak widzisz atmosfera jest dość gorąca... To masz tę odtrutkę?

- Mam składnik, z którego ją przygotujemy.

- I świetnie, to ile czasu potrzebujesz? – nagle Mirana podbiegła do nastolatków i zakryła ich swoim skrzydłem. Ogień Hakokła nie miał szans przy odpornych na wysokie temperatury, łuskach smoczycy.

- Kurcze! Dzięki Mirana! Jesteś wielka! – albinoska mrugnęła do niego porozumiewawczo.

- Mirana? To już nadałeś jej imię? – zapytała Astrid.

- Raczej poznałem jej imię... Długa historia, ale obiecuję, że później wszystko wam opowiem.

- A kogo obchodzi jej imię? – wtrącił się Sączysmark – Najważniejsze żeby smoki przestały tak świrować!

- Ej siostra nie wydaje ci się, że nasz smok jest teraz trochę bardziej przebojowy? – dodał nagle Mieczyk - Jakby jeszcze wysadzał wszystko dookoła to byłoby super!

- No pewnie bracie! Ciekawe kiedy uda mu się kogoś zamordować. – odpowiedziała z ekscytacją Szpadka.

- Rany... - Czkawka tylko westchnął i pokręcił głową.

- Jeżeli to antidotum faktycznie zadziała to może potem podamy je również tej dwójce? – zaproponowała szeptem Astrid.

- Zakryjcie klatki tymi płachtami i odpocznijcie. – powiedział Czkawka – Ja pójdę do Gothi i przygotujemy odtrutkę.

- Ale powiesz nam jak będzie gotowa? – spytała dziewczyna chcąc się upewnić.

- Jasne. – Czkawka wskoczył na grzbiet Mirany i już po chwili, przyjaciele byli w drodze do Gothi. Kiedy tam dotarli, jeździec zapukał do drzwi. Smoczyca natomiast pozostawała w powietrzu i krążyła koło werandy. Gdy szamanka otworzyła, przetarła zaspane oczy i popatrzyła na nich z małym niezadowoleniem.

- No wiem... Późna pora, ale mamy składnik. – kobieta w odpowiedzi tylko machnęła ręką na znak żeby chłopak szedł do środka.

     Nie minęło dużo czasu, gdy wywar z kwiatu był gotowy. Czkawka i Mirana wrócili na arenę. Klatki były przykryte czarnymi materiałami. Było dość cicho więc wyglądało na to, że smoki zasnęły.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 03, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dragon Girl (Jak wytresować smoka)Where stories live. Discover now