Uśmiechnął się lekko do ekranu i poprawił opadającą na czoło grzywkę.
Ty sobie nawet nie wyobrażasz jak bardzo.
Mówił sobie uwodzicielskim głosem w głowie. Oparł się całym ciałem o fotel i spojrzał w przestrzeń.
Znowu razem.
Pomyślał i kąty jego ust jeszcze wyżej się podniosły.
Po chwili wstał. Podszedł pewnym krokiem do małej szafeczki przy łóżku i wyjął z górnej szuflady krótką cienką, na srebrnym łańcuszku bransoletkę, z małym znakiem nieskończoności. Schował ją do kieszeni spodni, wziął kurtkę na ramie i zamykając drzwi ruszył na plan.—————————————————————
Bezpiecznie, nie spiesząc się dojechał pod znaną wszystkim „kancelarie". Swoje scenki miał nagrywać dopiero o 7, ale postanowił być szybciej żeby trochę pobudzić ją do pracy którą zaczęła już o 5. Mimo, że niekoniecznie tego chciała, zawsze była najwcześniej w pierwszy dzien powrotu na plan. Scenarzystki uwielbiały się z nią droczyć, a cała reszta obsady korzystała na tym, śmiejąc się pod nosem gdy przychodziła nieprzytomna.
Po cichu wszedł do środka z myślą, że nagrywają scene i może niepotrzebnie przerwać. Poszedł wzdłuż korytarza i zobaczył całą obsadę siedząca w kuchni, pijąc kawę. Każdy kto go zobaczył, wstał i serdecznie się przywitał. Z aktorów była tylko Kasia Ankudowicz i Mateusz Bieryd.-Ola już jest?-zapytał niepewnie bo nie ujrzał blondynki w całym tłumie.
-Oczywiście. Regeneruje się na górze-zaśmiała się Kasia.
-Nazywajmy rzeczy po imieniu-zmarszczył zabawnie brwi-Najpewniej śpi jak kłoda-szatyn także się zaśmiał i ruszył po schodach do pokoju.
Powoli otworzył drzwi i ujrzał ją siedzącą na łóżku, podpartą łokciem o brodę, z zamkniętymi oczami. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w jej stronę. Wziął krzesło które leżało pod biurkiem i ustawił na przeciwko niej, po czym usiadł. Delikatnie wziął ją za drugą dłoń i przybliżając się pocałował ją w policzek. Od razu się przebudziła i zaspana uśmiechnęła się szeroko.
-Dzień dobry śpiochu-uśmiechnął się jeszcze raz, po czym przybliżył jeszcze bardziej i złączył ich usta w krótki pocałunek.
-No cześć-odpowiedziała, po cichu i złapała za jego policzek-Witam w pierwszy dzień.
-I ja również-odpowiedział i jeszcze raz skradł jej buziaka.
-Nie boisz się, że ktoś nagle wejdzie i nas zobaczy?-zapytała dociekliwie.
-Siedzą na dole, piją kawę i prowadzą ciekawe konwersacje... nie sądzę, że będzie chciało im się wchodzić na samą górę-uśmiechnął się do niej pewnie i trochę uspokoił.
-Dobrze. Co tutaj robisz tak wcześnie? Wydawało mi się, że dzisiaj miałeś na 7-zapytała zdziwiona.
-To prawda. Ale postanowiłem tutaj być i ożywić cię do kolejnych kilku godzin nagrywania-nie ukrywał rozbawienia z miny blondynki-Chyba, że nie potrzebujesz mojego wsparcia?
-Niee-odpowiedziała stanowczo-Bardzo potrzebuje!-zarzekała sie i zaczęła splatać jego palce ze swoimi-Ciesze sie, że przyszedłeś-Złapała go za szyje, po czym namiętnie pocałowała.
-Ja też-odpowiedział i przytulił ją gwałtownie do siebie. Po krótkim momencie przypomniał sobie o jej zgubie. Wsadził rękę do kieszeni i wyjął biżuterię-Nie zapomniała pani czegoś wczoraj?-zapytał i uniósł do niej znacząco brwi. Ona spojrzał mu przenikliwie w oczy i zauważyła brak bransoletki na swojej dłoni.
-Faktycznie-odpowiedziała i lekko się zawstydziła. Prawie nigdy jej nie zdejmowała. Dostała ją właśnie od niego, w drugi miesiąc „ich początku". Dokładnie pamietała tą chwile...
Zaparkował samochód blisko polany i spokojnie wysiadł. Otworzył jej drzwi i podał rękę. Ona także wysiadła i rozprostowała się leniwie. Wyjął lawendowy kocyk i maly koszyczek z bagażnika, chwycił ją za rękę po czym poprowadził wzdłuż dróżki. Za drzewami wyjawiło się niewielkie jezioro. Było magiczne. Słońce odbijało się od wody i pięknie oświetlalo wszystko dookoła. Była zachwycona miejscem, a także osobą z którą tu przyjechała. Zupełnie się tego po nim nie spodziewała, ale przypomniała sobie, że jeszcze dużo musi się dowiedzieć. Rozesłał koc przy moście i obaj na nim usiedli. Chwile siedzieli w zupełnej cichy nasłuchując się przyrodzie, oddalenie od siebie o kilka centymetrów. Oboje bali się naruszyć swoich przestrzeni. Ona poczuła impuls i pokonała te centymetry. Położyła swoją głowę na jego ramieniu i dalej przyglądała się spokojnej wodzie. Czuł, że nic nie moze zepsuć tego momentu. Byli tylko oni oddaleni od miasta o 60 km i natura. Pogrążeni w swoim świecie. Niczego im w tamtej chwili nie brakowało. Tworzyli jedność mimo , że nie pokazali tego. Byli swoimi brakującymi elementami. Bo nikt inny się z nimi nie łączył. Zaden inny mężczyzna ani żadna inna kobieta... przynamniej tam im się wydawało. W pewnej chwili szatyn podniósł się z miejsca i wyjął z małego koszyka, równie małe radio. Włączył pierwszą piosenkę jaka była na liście i wystawił do niej dłoń prosząc ją do tańca. Zaśmiała się cicho, po czym wstała. Piosenka była energiczna, wiec tańczyli najbardziej szalenie jak tylko potrafili. Zupełnie się siebie nie wstydzili. Po prostu dobrze się bawili. Najważniejsze, że w swoim towarzystwie. Ubawu mieli po pachy, bo ani jeden ani drugi kompletnie nie znał się na takim rodzaju tańca.
Kolejną była piosenka pod tytułem „Night we met", wiec on nie śmiało chwycił ją za biodra, a ona oplotła ręce wokół jego szyi. Ostrożnie położyła głowę na jego klatce piersiowej i próbowała nasłuchiwać jego serca, które biło jak oszalałe. Cieszył się jak małe dziecko gdy o niej myślal, a co dopiero gdy była tak blisko? Stworzyli idealny moment, wręcz bajkowy.-I jak? Humor się poprawił?-zapytał nieśmiało.
-Jak najbardziej-odpowiedziała spokojnie.
-Czyli miejsce się podoba?-zapytał z lekką nadzieją w głosie.
-Jeszcze pytasz? Jest wspaniale. Dziękuje-odpowiedziała wdzięcznie i spojrzała mu czule w oczy. Wtedy nie wytrzymał. Czuł, że musi to zrobić bo męczył się w środku. Wyjął z tylnej kieszeni spodni małe, czerwone pudełko i włożył w jej dłoń. Nieśmiało odplotła kokardę i otworzyła opakowanie. W środku znajdowała się krótka, srebrna bransoletka z małym znakiem nieskończoności.
-Powiedzmy, że jest to bransoletka szczęścia...-uśmiechnął się do niej, po czym przymruzyl lekko oczy-Za każdym razem kiedy będę o tobie myśleć, wszystko powiedzie się po twoje myśli... a znak nieskończości... chyba wiesz, że mam na myśli nas...-jeszcze raz spojrzał na nią czule i złożył delikatny pocałunek na jej ustach-Ola...-dodał, po chwili-Naprawdę chce żeby nam się udało-powiedział zupełnie pewnie.
-Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak ja tego chce...-nie ukrywała wzruszenia, wytarła pojedyncze łzy które płynęły z jej oczu i wtuliła się w niego mocno.
Czuła się tak niepokojąco bezpiecznie w jego ramionach. Kompletnie nie umiała opisać tego uczuć, ponieważ nigdy wcześniej go nie czuła. Obawiała się najgorszego, że to naprawdę będzie miłość. Ale nie mogła sobie na nią pozwolić. Chyba nawet nie chciała. Wiedziała jaki był. Nie sądziła, że może go zmienić...
—————————————————————
I właśnie przebrnęliście przez I rozdział :)
Możecie dać znać czy podoba wam się pomysł ze wstawianiem „Ss" z ich kont ze strony wymyślonej przeze mnie na potrzeby książki „BEYOURSELF". Będą także pojawiać się ich zdjęcia przerabiane przeze mnie, które będą pokazywały daną sytuacje :) takie jak np na moim profilowym.
Wiec... mam nadzieje, że zostaniecie na dłużej :) w następnym rozdziale wyjaśnią się niektóre rzeczy, np jak „to" się zaczęło.
Miłego wieczoru!
CZYTASZ
Love Behind The Screen [PL]
Romance„So let's ignore each other, try to pretend the other person doesn't exist, but deep down, we both know it wasn't supposed to end like this" * Fanfiction: Korcz&Adamska