Prolog

1.4K 31 4
                                    

Pragnę zaznaczyć, że ta książka będzie się dość różniła od serialu :) miłego czytania

- Katherine! Chodź tu i pomóż mi! - wołam już trzeci raz, a jej dalej nie ma. Szykujemy się na bal do Salvatorów, a ja za nic nie mogę sama zapiąć swojej sukni.

- Już jestem. - wchodzi do pokoju i mierzy mnie wzrokiem. - To założysz? - pyta i wybucha śmiechem.

- Tak. Zapniesz? - patrzę na nią błagalnie. Mam nadzieję, że nie zacznie gadać o tym jak brzydka według niej jest moja sukienka.

- Wiedziałam, że masz słaby gust, ale... - zaczyna, jednak nie pozwalam jej skończyć.

- Po prostu zapnij. - wzdycham. Katherine wypełnia moją prośbę i wychodzi z pokoju rzucając tylko żebym się pośpieszyła.

Staję przed lusterkiem i poprawiam makijaż. Chcę ładnie wyglądać by dobrze wypaść w oczach Damona. Chociaż przyjaźnimy się już bardzo bardzo długo, nigdy nie widział mnie w sukience i pełnym makijażu. Może dlatego woli moją siostrę. Bo jest bardziej kobieca i przy tym seksowniejsza. To, że jesteśmy bliźniaczkami nie robi tutaj nic. Ona zawsze będzie lepsza.

Chwilę później jesteśmy już gotowe i wychodzimy z domu. Katherine wygląda olśniewająco. Ma pięknie spięte włosy i  cudowną zieloną suknię, która prawie dotyka ziemi. Ja za to mam opinającą się śliwkową sukienkę, a włosy związane w koka. Wiadomo kto wygląda lepiej.

Wsiadamy do auta Alarica, który ma nas zawieźć do Salvatore'ów. Mieszka razem z nami i tylko on ma prawo jazdy. Co prawda Katherine i ja, również prowadziłyśmy samochód, ale jemu wychodzi to lepiej i jest bezpieczniej.

- Nie źle wyglądacie. - chwali nas mierząc wzrokiem.

- Ty też niczego sobie. - odpowiada Katherine i puszcza mu oczko. Chodzi ze Stefanem, ale zawsze przymila się do innych facetów. Dziwne, że mu to nie przeszkadza. Na jego miejscu już bym to zakończyła, za długo się ciągnie.

Stajemy pod posiadłością Salvatore'ów, w której roi się od ludzi. Wychodzimy z auta i ruszamy do wejścia.

- Ale magicznie. - mówi moja siostra. - Dużo nowych ludzi. Chętnie kogoś poznam.

- Za mało ci znajomości? Chodzisz ze Stefanem. - oznajmiam, ale ona tylko wywraca oczami.

- Przecież go nie zdradzam, wyluzuj Eleno. - uśmiecha się i wchodzi jako pierwsza.

Podchodzę do Damona, który stoi przy schodach. Witam się z nim, a on podaje mi lampkę szampana.

- No, no. Wyglądasz bardzo ładnie. - patrzy na mnie z uśmiechem.

- Dziękuję. - odwzajemniam go i kłaniam się lekko. Nie jestem przyzwyczajona do komplementów, a tym bardziej nie z jego strony.

- Gdzie twoja siostra? - pyta rozglądając się.

- Pewnie poszła do Stefana. - odpowiadam i piję zawartość kieliszka. - Z jakiego powodu jest ten bal? Nic nie powiedzieliście.

- Mój braciszek chciał uczcić spokój w Mystic Falls. Prawie rok nic się tu nie dzieje.

- Aż trudno w to uwierzyć. - mówię. - Dobrze, że możemy już normalnie żyć.

- W zasadzie, nasze życie nigdy nie będzie normalne. - słyszę głos Stefana za swoimi plecami. Przytulam się do niego na przywitanie. - Jesteśmy wampirami.

- Cieszmy się spokojem. - uśmiecham się i stukam swój kieliszek o jego.

- Stefan, tu jesteś! - krzyczy Katherine podbiegając do nas. - Szukałam cię. - mówi i całuje go.

Oczy Damona na chwilę rozbłyskują, lecz potem ten blask przyciemnia smutek. Wzdycha lekko i rozgląda się po sali. Wszystko by uniknąć widoku Katherine i Stefana. Robi tak od roku. Bardzo mi go żal.

- Dobra gołąbeczki. - mówi w końcu. - Ja i braciszek musimy coś ogłosić. - zerka na Stefana, który kiwa głową.

Wchodzą na schody i proszą o ciszę. Katherine przygląda się swojemu chłopakowi z zachwytem.

- Ależ on przystojny. - szepcze do mnie.

- Damon bardziej. - mówię i dociera do mnie co właśnie wydobyło się z moich ust.

- Lecisz na niego? - pyta i uśmiecha się szeroko.

- Nie, po prostu jest przystojny. - prostuje i wsłuchuję się w słowa Stefana, który informuje by dobrać się w pary i przejść do sali obok.

- Pogadamy o tym potem. - mówi Katherine czekając aż jej partner znajdzie się na dole.

Ja nie miałam partnera. Przyszłam tu sama bez osoby towarzyszącej. Trochę to głupie, wcale o tym wcześniej nie myślałam.

- Eleno, mogę prosić cię do tańca? - słyszę za plecami.

Dobrze znam ten głos. Odwracam się, a Damon patrzy na mnie uśmiechnięty.

- Oczywiście. - mówię spokojnie, chociaż moje serce chce wyskoczyć z piersi.

Przenosimy się tam gdzie wszyscy i zaczynamy tańczyć. Wzrok utkwiony mam w jego niebieskich oczach i nie obchodzi mnie teraz nic innego. Jednak dołuje mnie fakt, że nie mogę go mieć.

- Jesteś dobra w tańcu. Nie spodziewałem się. - jego głos owija moje ucho. Uśmiech sam wskakuje mi na twarz.

- Szczerze, ja też.

Ta chwila, w której on trzymał moją dłoń i patrzył mi w oczy, była najpiękniejszą w całym moim życiu. Ale w końcu muzyka ucichła i czar prysł.

Spojrzałam za siebie i dostrzegłam kogoś, kogo bym się nie spodziewała. Klaus i Rebeca. Ich przybycie nie wróżyło nic dobrego.

- Damon. - mówię cicho i wskazuje za siebie.

- Cholera. - fuka pod nosem. - Zawołaj Stefana i Katherine. - prosi i idzie w stronę dwójki.

Wykonuje polecenie i dołączamy do Damona.

- Wybaczcie za lekkie opóźnienie. - unosi kącik ust do góry. - Nie zdążyłem zatańczyć z Eleną.

- Czego tu chcecie? - pyta wściekły Stefan. - Nikt was nie zapraszał.

- My nie potrzebujemy zaproszenia. - oznajmia Rebeca i oddala się od brata. Katherine idzie za nią.

- Przyszedłem po to, co mi się należy. - przeniósł wzrok na mnie. - Eleno.

Last WeekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz