Dzień 5

624 20 2
                                    

Budzę się o szóstej, udało mi się zasnąć na dwie godziny. Przykładam dłoń do piersi Damona i z ulgą wypuszczam powietrze. Schodzę na dół żeby wziąć kilka torebek krwi, bo sama dawno nie jadłam. Biorę też ręczniki i wodę. Damon faktycznie długo wytrzymuje i boję się, że niedługo stanie się to, co nieuniknione. Pamiętam co było z Rose, drugiego dnia już umarła. Wiem, że przedłużając jego życie, tak naprawdę próbuję pomóc sobie, bo nie jestem jeszcze gotowa na pożegnanie. Chyba nigdy nie będę. Dlaczego to właśnie Damona spotkało? Klaus jest okrutny i zrobił to wszystko z zazdrości, bo nie chciałam z nim odejść. Teraz nawet się nie odzywa, więc jak widać to była moja kara. Nienawidzę go jeszcze bardziej niż zwykle. 

Słysząc kaszel od razu biegnę na górę. Rzucam wszystko na podłogę kiedy moim oczom ukazuje się zakrwawiona pościel. 

- Damon! - podbiegam do niego i próbuję jakoś podnieść. - Wykaszl się, będzie ci lepiej. - mówię. Opieram go o poduszki i zdejmuję pościel. Widzę, że się trzęsie. - Poczekaj, nie mam czym cię przykryć.. - krzątam się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś koca, ale gdy takiego nie znajduję okrywam go ręcznikami. 

- Chyba te kąpiele niewiele dały. - sapie. 

Kręcę głową i powtarzam ,,Wszystko będzie dobrze''. Ale nie wiem, czy próbuję oszukać siebie czy jego. Stan się pogorszył i nie wiem co z tym zrobić. Pośpiesznie zmieniam pościel i przykrywam go. Ręczniki, którymi okryłam mu tors są całe mokre od potu. Panikuję bo znów zaczyna kasłać. 

- Poczekaj. - panikuję i dzwonię do Caroline. Odbiera niemalże od razu. - Caroline, musisz mi pomóc, Damon kaszle krwią, nie wiem co robić. 

- Musisz poczekać aż przejdzie. - odpowiada smutnym tonem. - W książkach nic o tym nie było.

- Ty chyba nie rozumiesz, zakrwawił całą pościel! - dłonie niemiłosiernie mi się trzęsą.

- Eleno, on umiera. Przykro mi. - rozłączam się i siadam obok przyjaciela. 

- Trzymaj się błagam. Jak przestaniesz kasłać przygotuję ci kąpiel i będzie dobrze. 

- Wiesz, że to nie będzie trwać w nieskończoność? - mówi do mnie ocierając krew z brody. 

- Wiem, ale chcę byś jeszcze żył. Żebyś mógł pożegnać się z bratem i Katherine. Dziś miała przyjść Bonnie i pani szeryf. Oni też chcieliby się pożegnać. Musisz wytrzymać.

- Czy wie już całe miasteczko? - pyta kładąc się. 

- Nie. Tylko bliskie osoby. - odpowiadam biorąc jego zimne dłonie w swoje. 

__________________________________________________________

Czuję, że już długo nie pociągnę. Może do jutra. Ledwo wyszedłem z łóżka by się wykąpać. Elenie bardzo na tym zależy, bo wierzy, że działa. Ja nie koniecznie, od samego ugryzienia wiedziałem co mnie czeka. Kaszel ustał, ale mimo tego czułem się jak gówno. Umieranie to niezbyt przyjemna sprawa. Elena postanowiła zmienić mi pościel po raz trzeci. Mówiłem, że to nie ma sensu i tylko brudzi poszewki, ale ona nie słuchała. Chyba robi wszystko by tylko nie myśleć o śmierci, która zaraz mnie dotknie. W końcu udaje mi się ją poprosić by usiadła. 

- Muszę jeszcze wyprać te poszewki. - mówi rzucając nimi na podłogę. 

- Bądź ze mną. - proszę. - Miałaś mnie nie zostawiać. 

- Masz rację, przepraszam. - podchodzi i siada na brzegu łóżka.  - Po prostu ciężko mi się patrzy na ciebie w tym stanie. 

- Wiem. Niedługo już nie będziesz musiała. - rzucam żartem, ale jej się to nie podoba. Znowu szklą jej się oczy. - Przepraszam. 

- Nie żartuj sobie z tego. - prosi, a łezka spływa jej po poliku. Dziwne, że jeszcze je ma, zdawało mi się, że gdy dowiedziała się o ugryzieniu wypłakała wszystkie. 

- Wybacz. Czarny humor. - unoszę kącik ust do góry, na co jej oczy się rozpromieniają, ale wciąż jest smutna. Katherine miałaby mnie gdzieś, nie siedziałaby przy mnie jak Elena. - Mogę zadać ci pytanie? - zaczynam, a ona kiwa głową. - Mówiłaś, że w Klausie przeszkadzało ci, że zabija niewinne osoby i ma z tego frajdę. A co ze mną? Jestem taki sam. 

- Nie jesteś. - zaprzecza od razu. - Po za tym, Klaus mnie zauroczył..Może to przez jego akcent. - śmieje się, a ja posyłam jej delikatny uśmiech. - Ale ciebie kocham i jestem w stanie wybaczyć ci każdy zły uczynek. - kończy. 

- Nawet zabicie Jeremiego? 

- Tak. - chwyta moją dłoń, a ja mam niepohamowaną ochotę ją pocałować. Nie wiem dlaczego, tak po prostu. Ale nie robię tego. 

***

Jakiś czas później zjawiła się Bonnie, a po niej szeryf Forbes. Elena zostawiła nas samych, ciągle próbując dodzwonić się do Tylera. Bennett podeszła do łóżka i obdarzyła mnie smutnym spojrzeniem. 

- Niewyobrażalnie mi przykro Damon... - zaczyna. - Zawsze mnie wkurzałeś i nie przepadałam za tobą na początku, ale później się do ciebie przywiązałam. 

- Ty też mnie niezmiernie irytowałaś. Rada na przyszłość, gadaj mniej. - uśmiecham się do niej, a ona do mnie. 

- Będę za tobą tęskniła dupku. - mówi odchodząc.

- A ja za tobą. - dopowiadam, gdy stoi już w drzwiach. 

Liz stoi oparta o ścianę ze złożonymi rękoma. Wzdycha kilka razy aż w końcu robi krok do przodu. Przygląda mi się w milczeniu.

- Powiedz coś w końcu. - mruczę, bo ta cisza jest nie do zniesienia. 

- Sęk w tym, że nie wiem co. - oznajmia szurając butem po podłodze. Wkurzające. - Każdy zapewne mówi ci, że mu przykro. Mnie też oczywiście jest, ale nie chcę mówić tego co wszyscy. Jak to możliwe, że się żegnamy? Nigdy bym nie pomyślała, że umrzesz. Wampiry mają żyć wiecznie.

- Najwidoczniej żyłem za długo. - prycham a Liz posyła mi ten sam uśmiech, który widzę od kilku dni. 

- Cieszę się, że jesteśmy przyjaciółmi. - chwyta moją dłoń i lekko się wzdryga. Jednak zaraz potem ją ściska i mówi - Będę się za ciebie modlić. - po czym odchodzi. 

_______________________________________________________

Kiedy pani Forbes i Bonnie wychodzą od razu idę do Damona. Trzymam w ręce telefon i oznajmiam, że Tyler nie znalazł mojej siostry i Stefana. 

- Wiedziałem. Mówię ci, są w Paryżu. - mówi niewzruszony, ale jestem pewna, że mu przykro.

- Są nad jeziorem, a Tyler ciągle będzie szukał. Musisz ich zobaczyć. - oznajmiam popijając krew. Nie jadłam nic od rana i trochę zgłodniałam. - Chcesz? - pytam Damona. Kiwa przecząco głową.

- Dlaczego to robisz? - pyta.

- Bo nie chcę, żebyś był głodny, to chyba jasne. - odpowiadam.

- Chodzi mi o poszukiwania Stefana i Katherine. To nie ma sensu, bo ja kocham ją, a ty kochasz mnie.

- No i właśnie dlatego to robię. Bo cię kocham i chcę byś powiedział jej wszystko czego nie zdążyłeś. 



________________________________________________________

jej kolejna część za nami! Jeszcze dwie i koniec serii, ale niedługo potem wleci nowa, także bez obaw :*

Last WeekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz