Dzień 4

617 25 2
                                    

Nie spałam całą noc siedząc w pokoju z Damonem i rozmawiając. Za każdym razem gdy zasypiał bałam się, że na dobre. Co jakiś czas odzywała się Caroline i mówiła co znalazła w książkach. Podobno gorąca kąpiel miała pomóc utrzymać Damona przy życiu jeszcze kilka dni. Nie wiem, kto to wymyślił, ale mam nadzieję, że zadziała, bo zrobiłam mu już pięć takich. 

- Czemu razem z Caroline próbujesz oszukać śmierć? - pyta spoglądając na mnie. 

- Bo wiem, że się da. - odpowiadam. - To okropne, że nie ma przy tobie brata i ukochanej. Na pewno chciałbyś z nimi spędzić ostatnie chwile. - mówię trochę odbiegając od tematu. Ale tylko trochę, bo to wciąż temat śmierci. 

- Chciałbym. - bawi się skrawkiem kołdry. - Ale nie odbierają, co znaczy, że mają nas gdzieś. Cieszę się, że chociaż ty mnie nie zostawiłaś. - uśmiecha się lekko. Widzę, że nawet to sprawia mu ból. Nie mogę sobie z tym poradzić. 

- Nigdy bym tego nie zrobiła. - chwytam jego dłoń i znów ta niezręczna chwila. Jakby chciał mnie pocałować, ale nie mógł. Wiadomo, że nie może, bo mnie nie kocha...Ale patrzy na mnie jak na kogoś niezwykłego. Pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Może myśli teraz o Katherine? - Przyniosę ci krew, dawno nie jadłeś. - przerywam tą piękną chwilę i idę do kuchni. Na dole zastaję Tylera i Caroline. 

- Jak się trzymasz? - pyta przyjaciółka. 

- Nie trzymam.. - odpowiadam rzucając jej się w ramiona. - Powiedz, że znalazłaś coś o lekarstwie. - mówię błagającym tonem.

- Eleno, bardzo mi przykro, ale... 

- Nie ma leku. - przerywam jej. - Naprawdę go nie ma. 

- Będzie dobrze. - obok mnie staje Tyler i gładzi moje ramię. - Wszystko się ułoży, zobaczysz. 

- Chyba nie wiesz, co mówisz. - odpowiadam zła i chwytam torebkę z krwią. 

____________________________________________________

Elena szybko wróciła z jedzeniem. Przyznam, że w tym stanie od krwi robi mi się trochę niedobrze, ale muszę coś jeść. 

- Przyszedł Tyler z Caroline. - powiedziała przygnębiona podając mi torebkę z krwią. 

- Widzę, stoją w drzwiach. - uśmiecham się i wskazuje na drzwi. 

- Zostawić was? Chcecie się... Chcecie.. - zaczyna, ale nie kończy. Wszyscy dobrze wiedzą o co jej chodzi, tylko, że ona boi się wypowiedzieć takie słowa. Czy sądzi, że mnie urażą? Przecież dobrze wiem, że umrę, nic w tym strasznego, już raz umarłem. Tyle, że teraz umrę na zawsze. Przerażające. 

- Jeśli możesz. - odpowiada łagodnie blondyna. Elena kiwa głową i wychodzi. Blondi podchodzi do mojego łóżka i siada na brzegu. - Przykro mi. - mówi.

- Tyle razy chciałaś mnie zabić, powinnaś się cieszyć. - uśmiecham się, ale ona tego nie odwzajemnia.

- Przestań. - prosi kiwając głową. - Nienawidziłam cię z całego serca, bo gdy się poznaliśmy zrobiłeś ze mnie swoją zabawkę i lodówkę. Wiedz, że nigdy naprawdę nie życzyłam ci śmierci, i że mi przykro. 

- Dzięki blondi. - uśmiecham się. - Wybacz, że zrobiłem z ciebie lodówkę, wtedy cię nie lubiłem. - dopowiadam. Caroline oddaje uśmiech i wychodzi. Zostaje nasz wilczek. 

- Stary, chujowa sprawa. - mówi. - Klaus ci to zrobił? 

- Przecież nie ty. - wzdycham i dopijam krew. 

- Gość ma nierówno pod sufitem. - na jego twarzy pojawia się grymas. - Nigdy się nie spodziewałem, że ci to powiem, bo działałeś mi na nerwy, ale będę tęsknić. 

- Jeżeli po śmierci jest jakieś życie, to ja też. - posyłam mu smętne spojrzenie i odprowadzam wzrokiem do drzwi. Słabo jest być umierającym. Wszyscy się żegnają i to przygnębiające. 

Elena po kilku minutach wraca na górę. Uśmiecha się do mnie smutno i kładzie obok. Będzie mi jej naprawdę bardzo brakować. Jest wspaniałą osobą i przyjaciółką. To w jaki sposób zareagowała na ugryzienie...Katherine nigdy by tak nie zareagowała. Nawet nie jestem pewien czy mnie lubi. A Elena? Jest przy mnie, podczas gdy miłość mojego życia zabawia się z moim bratem. To ją powinienem kochać.

- Poprosiłam Tylera żeby pojechał nad pobliskie jeziora i poszukał Stefana i Katherine. Chciałabym żebyś ich jeszcze zobaczył.

O to mi chodzi. Mimo, że darzy mnie uczuciem, prosi przyjaciół by poszukali mojej ukochanej. Jest wyjątkowa, nikt inny by tego nie zrobił. Dlaczego kocham nieodpowiednią osobę? 

- Dzięki, ale Stefan jest tam z twoją siostrą, co znaczy, że jest małe prawdopodobieństwo, że są w Mystic Falls. Nie zdziwiłbym się gdyby wylecieli do Paryża.

- Bądźmy dobrej myśli Damon. Tylko to nam zostało. - mówi delikatnie układając głowę na moim torsie. Wzdrygam się. - Przepraszam, boli? - szybko się odrywa. 

- Może to ja będę mieć głowę na twoim ramieniu, dobra? - proponuję. Teraz to już wszystko mnie boli. Nie czuję się jednak tak okropnie jak wczoraj, może te kąpiele faktycznie działają?

- Nie ma sprawy. - układamy się i milczymy. Postanawiam rozpocząć temat.

- Ciekawe gdzie trafię po śmierci.

- Na pewno w spaniałe miejsce. - gładzi moje mokre od potu włosy.

- Przed śmiercią Rose pomogłem jej odnaleźć spokój. Zabrałem ją w jakieś miejsce, chyba na łąkę. Była szczęśliwa. 

- Dobrze, że to zrobiłeś. Wiem, że nie było ci łatwo się z nią pożegnać. 

- Chciałbym żebyś zrobiła ze mną tak samo. - mówię, a ona na chwile zamiera. - Wymarz mi jakieś piękne miejsce, w którym będę szczęśliwy. 

- Oczywiście, jeśli tego chcesz. - znowu zaczyna gładzić moje włosy. Czuję szybsze bicie jej serca. - Wymarzę ci coś wspaniałego, obiecuję, że będziesz szczęśliwy już zawsze. - słyszę jak załamuje jej się głos. Tylko nie to.

- Eleno, proszę nie płacz.

- Więc nie umieraj.


Od autorki: Ogólnie wybaczcie, że części są takie krótkie, ale seria niedługo się kończy. Przewidziane są jeszcze 3 części:(

Last WeekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz