Dzień 2

766 24 3
                                    

Budzę się około 12:00. Od razu zauważam, że Damona nie ma obok mnie. Próbuję się podnieść, ale czuję wielki ból głowy. Przypominam sobie co zaszło dzisiejszej nocy.

- Jak się czujesz? - słyszę głos przyjaciela i uśmiecham się delikatnie.

- Mogło być lepiej. - odpowiadam. - A ty? Przecież Klaus rzucił się na ciebie. - mówię nerwowo.

- Nie martw się o mnie, nic mi nie jest. - unosi kącik ust i podaje mi krew.

- Co teraz zrobimy? - pytam zaniepokojona. - Jestem mu potrzebna.

- Stefan i Katherine pojechali do Tylera i Caroline. Klausa nie da się zabić, póki co będziesz spała u nas.

To brzmi świetnie. Spać i budzić się przy Damonie, ale jest niebezpieczne. Klaus miał rację, tu mógł wejść a do mnie nie.

- Powinnam wrócić do domu. - oznajmiam i z trudem podnoszę się z łóżka.

- Nie ma opcji. - Damon kręci głową i siada obok.

- Klaus może wejść do was bez problemu, a do mnie nie, jeśli go nie zaproszę.

- Chcę wiedzieć, że jesteś bezpieczna. Jeśli Klaus będzie chciał się dostać do twojego domu, uda mu się.

Podoba mi się troska, którą mnie obdarza. Zaniepokojony Damon, to zupełnie inna osoba. Nigdy nie daje po sobie znać, że się martwi o mnie czy innych. Ale gdy już do tego dochodzi, nie można się uwolnić od jego opiekuńczości.

- Będzie Katherine, a gdy coś się stanie zadzwonimy. - uśmiecham się do niego pocieszająco.

- Wolę byś była tutaj. Masz być tutaj. Nie pozwolę ci odejść. Jeżeli wyjdziesz z domu chodź na chwilę, Klaus może się zjawić.

- Damon. - dotykam jego ramienia i czuje jak przechodzą mnie dreszcze. - Możesz przychodzić kiedy zechcesz. Obiecuję, że nie wyjdę z domu bez Katherine.

- Katherine jest zajęta Stefanem, nie będzie chciała cię chronić. - mówi patrząc mi w oczy. Widzę jak jego źrenice się rozszerzają. - A ja chcę. Zostań. Proszę.

Nigdy jeszcze nie mówił do mnie w taki sposób. Chyba na prawdę mu zależy. Ale nie mogę zostać. Nie chcę nikogo narażać, chodź to niemożliwe.

- Nie zostanę tu dłużej niż tydzień. - oznajmiam i wstaje z łóżka.

--------------------------------------------

Wiem, że to złe, ale za każdym razem gdy spędzam czas z Eleną, gdy jesteśmy blisko, wyobrażam sobie, że to Katherine. Z wyglądu są identyczne, więc to nie trudne. Powinienem kochać ją, bo wiem, że ona kocha mnie. Katherine od początku wolała Stefana, nigdy nie spojrzała na mnie, ale to ją będę zawsze kochał. Nie potrafię tego zmienić. Pocieszanie się Eleną jest nie na miejscu i wiem to. Dlatego nigdy nie pozwoliłem by między nami doszło do czegoś więcej. To by ją załamało. Takie niewinne rzeczy, jak taniec czy spanie obok siebie to nie oznaka miłości. Każdy przyjaciel może w ten sposób traktować swoją przyjaciółkę. Jest dla mnie bardzo ważna, dlatego trudno będzie mi się z nią pożegnać.

- Czyli robicie jej areszt domowy? - słyszę głos Caroline za drzwiami. Chwilę później w salonie zjawia się cała czwórka.

- Musimy. - oznajmia Stefan.

- Wiecie, mogłaby po prostu być ze mną w domu, przecież Klaus tam nie wejdzie.

- Jakby chciał, to by wszedł. - mówię patrząc na Katherine. - A tutaj jestem ja i Stefan. Zapewnimy jej bezpieczeństwo.

- Wczoraj prawie udało mu się ją wziąć. Nie ochronicie jej, dlatego pomysł trzymania jej tutaj jest durny. - rzuca pewnie i siada na kanapie.

- My pomożemy. - oznajmia Tyler. - Przecież to Elena, nie pozwolimy by Klaus ją wziął.

- Ale wytłumaczcie mi jedno. - zaczyna Caroline. - Elena jest wampirem, więc z jej krwi nie będzie można tworzyć mieszańców. Więc czego chce od niej Klaus?

- Nie wtajemniczył nas. - mówi Stefan. - Napijecie się?

Kręcę głową i idę na górę. Nie mam ochoty na picie ani na nic innego. Czuję się okropnie, a moje ramię cholernie boli. Gdy Klaus się na mnie rzucił, zostałem przez niego ugryziony. Pamiętam co się stało z Rose i jak bardzo cierpiała. Moja rana nie wygląda jeszcze tak fatalnie jak jej, ale wiem, że niedługo będzie. Podejrzewam, że zostało mi około tygodnia życia.

Last WeekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz