#5

23 2 4
                                    

Tak jak myślałam jest 2 w nocy, a ja wciąż nie śpię. Wyraz jego uśmiechniętej twarzy cały czas miga mi przed oczami. To uczucie w brzuchu jeszcze bardziej mnie dobija. Nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji po prostu wstałam. Zeszłam po schodach do białej przestronnej kuchni. Zrobiłam sobie herbatkę i usiadłam na wyspie kuchennej. Za oknem było całkowicie czarno, tylko co jakiś czas ulice oświetliły reflektory jakiegoś auta. Dokąd  ludzie mogą teraz jechać? Ciekawe jaki mają cel? Może stało się coś co ich do tego zmusiło? Baa to na pewno bo inaczej po co? Na te pytania chyba nigdy nie znajdę odpowiedzi. Dopiłam resztkę napoju i poszłam do salonu. Na półkach stało kilka naszych zdjęć. N a każdym byliśmy uśmiechnięci....Szkoda że to kłamstwa. Kiedyś owszem jak byliśmy w Polsce nasza rodzina była całkowicie inna. Często spędzaliśmy razem czas, tak po prostu nawet zwykłe picie kawy było dla nas czymś specjalnym. A teraz? Nawet się za często widujemy. Ja do szkoły, rodzice do pracy, Lena na studia. Nawet teraz siedzę sama o 3:30 w pustym salonie, w wielki domu oglądając stare zdjęcia. Siedzę tak ścierając jedną samotną łezkę mknącą po moim bladym policzku..... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Time speak--->Piątkowy wieczór*

Andrew przyjechał po mnie i Maddy o 20. Mad ubrała się w fioletową błyszczącą sukienkę do połowy ud i do tego zwykłe czarne obcasy. Mimo  kłótni i jej wykładów jak powinnam się ubrać to i tak postawiłam na swoim. Ubrałam zwykłe czarne jeansy z wysokim stanem, biały crop top i Vansy. Na miejsce imprezy dotarliśmy jakieś 15 min później. Dom tego kogoś był chyba z jakieś trzy razy większy od mojego. Z daleka było słychać dudniącą już muzykę. We trójkę weszliśmy przez otwarte na oścież drzwi. Andrew od razu złapał nas za ręce i pociągnął do kuchni. Na każdej półce, a także na podłodze walały się puste butelki. Chłopak wlał nam kilka shotów, które Maddy nakazała mi wypić. Nie jestem wielkim fanem alkoholu, nikotyny czy innego ścierwa. Najchętniej całe to gówno bym spaliła na stosie. 

- Maia choć szybko moja ulubiona piosenka - Mad niemal wypiszczała mi do ucha. Chociaż przy tak głośnym jazgocie nie dziwie się jej. 

Kiedy prowadziła mnie w podskokach na tymczasowy parkiet na jednej z kanap zauważyłam tego dupka. Siedział z piwem pochłonięty rozmową z jakimś blond-włosym chłopakiem. Miał na sobie zwykły granatowy T-shirt i czarne spodnie. Teraz w krótkim rękawku idealnie  było widać jego mięśnie. I muszę przyznać że zrobiło mi się gorąco. Ale i tak wytłumacze to sobie duchotą wśród tłumu.

- Wmawiaj sobie ja znam prawdę - Czy was też irytuje ten cichy głosik w głowie? Bo mnie bardzo. 

Tańczyłyśmy już chyba z piątą piosenkę, aż Maddy wreście miała dość. W kuchni spotkaliśmy resztę naszej paczki i na moje nieszczęście stał tam też on ze swoją świtą. Blond dziwki nigdzie nie widziałam, więc podeszłam do nich trochę zawiedziona i trochę szczęśliwa. Zawiedziona, że nie będę miała kogo denerwować, a szczęśliwa, że nie obściskuje się z Alanem. Kolejka szła jedna za drugą. Dziewczyny były zszokowane że teraz całkowicie pasuje z piciem no chyba że soczka w kartoniku. Tak wiem jestem nienormalna. Ale czy to aż tak dziwne że na piątkowej imprezie zamiast pić wódki czy piwa pije soczek? No może trochę. Ale mam to gdzieś.

Było już po północy. Niektórzy już zalani w trzy dupy leżeli gdzieś po pokojach. Dziwnie się czuje bo mam wrażenie że jestem jedyną trzeźwą tutaj osobą.

- Ludzie dawajcie do salonu gramy w butelkę-  zawołał chyba Brad. Nic nie poradzę że mam słabą pamięć do imion.

- Maia choć szybko!!- Krzyknęła Lucy

- Choć choć szybko ja też chcee- Teraz Maddy 

- Wiecie ja chyba spasuje wy idźcie ja się przewietrzę- Wyrwałam się z ich uścisku i minęłam.

Wyszłam przez szklane drzwi tarasowe. Usiadłam sobie na jednym z leżaków przy basenie. Muzyka w środku trochę przycichła i teraz głównie było słychać śmiechy nastolatków. Po jakiś 15 minutach drzwi, przez które weszłam znów się otworzyły. Alan wkładał właśnie do ust papierosa ale kiedy mnie zauważył schował go z powrotem do paczki. Podszedł do mnie wolnym krokiem nie odwracając swoich oczu od moich. Kiedy usiadł obok minęła dłuższa chwila zanim w końcu się odezwał.

- Zimno ci?- Nie gorąco. 

- Niby tak ale da się wytrzymać.

- Czemu siedzisz tu sama? Koleżanki cię opuściły?- Zaśmiał się gardłowo co wywołało lekkie ciarki na mojej skórze. To przez wiatr, to przez wiatr.

- Bardziej ja opuściłam je. Nie przepadam za tego typu grami. - Błagam nie patrz tak na mnie tym przenikliwym spojrzeniem. 

- Och czyżby wielka pani Maia nie lubiła zabawy i spontanu??- Czar prysł

- Ty nawet przez chwile nie dajesz się lubić. Jesteś strasznie wkurzający. I to oczywiste że lubię spontan tylko nie w takim wydaniu.

- Więc lubisz coś bardziej ekstremalnego i spontanicznego?

- Zdecydowanie.

Chłopak spojrzał na mnie tajemniczym wzrokiem i wstał. Wyciągnął do mnie rękę i czekał na mój ruch. W sumie co mam do stracenia? Chwyciłam dłoń Alana i dałam się mu prowadzić. Przeszliśmy przez ogród aż na przód domu. Na już lekko opustoszałym podjeździe dostrzegłam Czarny motor. I to nie byle jaki bo ścigacz Kawasaki Ninja. Achhh normalnie już się zakochałam. Podeszliśmy do niego i chłopak podał mi kask. Już miałam go zakładać kiedy z tyłu głowy zaświeciła mi czerwona lampka.

- Czekaj nie zamierzam na niego z tobą wsiadać bo piłeś.

- Nie jestem pijany piłem tylko dwa piwa i to jakieś 4 godziny temu. 

Chyba zauważył że mu się dziwnie przyglądam więc sprecyzował

- Jestem trzeźwy naprawdę.

-No dobra. Ale jak mnie zabijesz to obiecuje, że zmartwychwstanę i cie uduszę- Pogroziłam palcem na co on tylko się zaśmiał. Ja mówię w 100% poważnie.

- Spokojnie królewno ze mną nic ci nie grozi.

Jadąc na tej maszynie z zawrotną prędkością czułam się zajebiście. Jakbym mogła to jeździłabym tak codziennie. Kiedy byliśmy pod moim domem pożegnaliśmy się i po wejściu do środka od razu ruszyłam do pokoju. Walnęłam się na łóżko i nic innego nie miało już znaczenia....


~~~~~~OHAYO~~~~~~

Kolejny rozdzialik za nami ;)

Króciutka informacja albowiem zmieniłam imię głównej bohaterki i jej rodziny:

Lily Merk---> Maia Merk

Mama: Renata---> Maria Merk

Tata: Jacek---> Tomasz Merk

Siostra: Aleksandra---> Lena Merk

i to tak tylko dla jasności ;))

Dziękuje za czytanie i widzimy się w następną sobotę <3

Dobranoc Mina-san~~

Lusia_Dusia <3<3


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 11, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jesteś WSZYSTKIMWhere stories live. Discover now