Rozdział 8

1.7K 84 11
                                    

Draco

Siedziałem pod drzewem wpatrując się w wodę, gdy nagle usłyszałem czyjeś kroki. Na szczęście osoba, która tu szła była jeszcze w miarę daleko. Udało mi się schować za innymi drzewami.

Polanka osadzona jest w głębi jednego z lasów okalających Hogwart i wątpię, żeby ktoś jeszcze oprócz mnie wiedział o jej istnieniu. Pewnie ktoś zabłądził i zaraz zawróci. Stałem schowany na brzegu lasu, gdy moim oczom ukazał się nie kto inny lecz Susan. Dziewczyna wyglądała jakby dokładnie wiedziała gdzie jest. Byłem tak zdziwiony, ze zapomniałem wręcz, że może mnie w każdej chwili zauważyć. Cofnąłem się więc szybko do tyłu i obserwowałem jej poczynania. 

Szczelnie okryła się swoją narzutką, i stanęła przy jeziorze. Wyglądała na zamyślą, smutną i jednocześnie szczęśliwą. Czyli jednak nie tylko mi przebywanie w tym miejscu sprawia radość i nadzieję na lesze jutro. Wpatrywałem się w jej jasne jak moje włosy. Odchyliła głowę do góry i jestem pewien, że w tej chwili rozkoszowała się ciepłem słońca na swojej twarzy. Udało mi się dostrzec, że ma zamknięte oczy. Widać było, że w końcu się odprężyła. Nie wiem czemu, ale moje nogi zaczęły prowadzić mnie w jej stronę. Powoli zbliżałem się do blondynki i już po chwili stałem tuż za jej plecami. Wdychałem jej cudowny, kwiatowy zapach. Był taki świeży i kuszący. Nagle opuściła z powrotem głowę do pionu. Już wie. Wie, że za nią stoję. Może jeszcze nie wie, że to ja, ale wie, że oprócz niej jest tu ktoś jeszcze. Widziałem, że momentalnie się cała spięła.

- Spokojnie, nie napinaj się tak - szepnąłem jej z wymuszonym rozbawieniem do ucha. Od razu się odwróciła. Byłem pod wrażeniem jak szybko rozpoznała mój głos. 

- Śledzisz mnie?! - spytała oburzona, lecz  w tej chwili mi też nie było do śmiechu. Jak może mnie o coś takiego obwiniać? 

- Tak się składa, że byłem tu przed tobą Williams, także jak już to TY mnie śledziłaś - uśmiechnąłem się przebiegle wskazując na nią palcem.

- Chyba sobie śnisz. Niby po co miałabym ciebie śledzić? Mam lepsze rzeczy do roboty niż uganianie się za tobą. - przewróciła oczami i odwróciła głowę w bok by na mnie nie patrzeć.

Skanowałem bok jej twarzy. Te idealne rysy, delikatne usta i piękne długie rzęsy. Była idealna, tylko czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Byłem tak cholernie głupi. Teraz jesteśmy już na ostatnim roku i albo teraz coś z tym zrobię, albo już nigdy jej nie zobaczę. 

- Nie sądzę, żeby było coś lepszego ode mnie - powiedziałem pewny siebie i ciągle rozbawiony jej oporem.

- Wszystko jest lepsze od ciebie. - powiedziała oschle. Wyminęła mnie i zaczęła iść w stronę dróżki, którą chwilę temu tu przyszła. Patrzyłem w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się jej twarz. Zabolało mnie to w jaki sposób to powiedziała. Tak bez emocji, jakby to było oczywiste. Odwróciłem się w jej stronę. Nadal szła niczym nie wzruszona w swoją stronę. 

- Dlaczego taka jesteś? - spytałem.

- Ty jeszcze śmiesz się mnie o to pytać? - odwróciła się gwałtownie - Naprawdę dziwi cię to jaka stałam się po tym wszystkim? Naprawdę? - wylewała słowa niczym wodospad. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułem się aż tak przyparty do muru.

- Ale.. 

- Nie ma żadnego "ale" Draco. - Pierwszy raz od dawna wymówiła moje imię. - Już nie pamiętasz tego co stało się na 5 roku? Nie pamiętasz?

- No pamiętam...

- A pamiętasz co stało się dzień później? - spuściłem głowę na to wspomnienie. Pamiętam to doskonale. Nie mogłem poradzić sobie z faktem, że mój pierwszy raz był z najlepszą przyjaciółką, która niby była dla mnie jak siostra. Nie wiem dlaczego to zrobiliśmy ale nigdy tego nie żałowałem i wielokrotnie powracałem myślami do tamtej  nocy. Szczerze, nie mogłem wymarzyć sobie lepszego pierwszego razu.

Tamtego dnia byłem totalnie przybity przez to co stało się poprzedniej nocy. Jakaś ślizgonka jak zawsze wieszała mi się na szyi. Musiałem zapomnieć o tym co się stało. Wtedy to było dla mnie jeszcze nie pojęte, że mogłem przespać się z własną przyjaciółką. Ślizgonka ciągle oplatała swoje długie ręce na mojej szyi, a  ja nie mogąc, a może nawet nie chcąc nic zrobić stałem i pozwałem robić jej co chce. To właśnie wtedy zobaczyłem Susan. Stała kawałek dalej przyglądając się nam. Wtedy też zobaczyłem ból w jej oczach. Byłem tak cholernie zawstydzony i nieśmiały w tamtym momencie, że idąc w jej stronę miałem wrażenie, że zaraz się wywalę. Kiedy znalazłem się już przed nią nie miałem pojęcia co mam mówić. Rozmowa potoczyła się tak jak się potoczyła, a mi na koniec było tak cholernie wstyd, że nie wiedziałem co zrobić ze sobą do końca dnia. Najbardziej jednak zdenerwowało mnie to, że ta laska, która wcześniej się do mnie kleiła ciągle wołała mnie jak psa. Ciągle pamiętam szydzący głos Susan "No idź twoja dziewczyna cię woła. Dracuś." W moje imię wlała tyle jadu ile się tylko dało. To był najgorszy dzień mojego życia.

- Byliśmy wtedy dziećmi Susan - powiedziałem powoli.

- Może i nimi byliśmy, ale byliśmy również wystarczająco świadomi tego co robimy. Więc to nie ma nic do rzeczy - urwała i znowu zaczęła iść.



Zemsta o blond włosach ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz