Anioł Stróż

157 11 0
                                    

Znalazła się w bardzo jasnym miejscu. Nie była to ta sama ulica, a jaskrawe światło, które drażniło jej zmęczone oczy, nie pochodziło od zżółkłej obudowy przydrożnej lampy. Gdy tylko wzrok przyzwyczaił się do nowego otoczenia, przestała zasłaniać twarz i rozejrzała się dookoła. Wokół niej wzbijała się mgła, tak gęsta, że ledwo widziała czubki swych butów. Straciła orientację i bała się zrobić krok w nieznaną jej przestrzeń.
Po chwili śmietankowa mgiełka zaczęła się leniwie rozpływać, ukazując białe jak śnieg, dość strome schody. Ruszyła nimi w nieznane. Wspinała się i wspinała. Zdawały się nie mieć końca, a kiedy pokonała ostatni stopień, stanęła w przestronnej, śnieżnobiałej komnacie. Przemierzyła wzrokiem otoczenie, ale niczego nie zauważyła. Nie była w stanie określić rozmiarów pomieszczenia, bo białe ściany, wciąż spowite mgłą, zlewały się z posadzką. Raz wydawały się być klaustrofobicznie blisko, a za chwilę Angel miała wrażenie, że w ogóle ich nie było lub dzieliła je spora odległość.

Szła przed siebie powoli, niepewnie stawiając kroki. Uważnie wypatrywała najmniejszego ruchu i nasłuchiwała szmeru. Czegokolwiek, co pomogło by jej wyjść z tej pułapki lub mogło jej zagrażać.

- Witaj, Księżniczko. - Usłyszała za sobą męski, gruby głos.

Podskoczyła ze strachu, w mig się odwracając. Zmrużyła oczy, by lepiej dostrzec postać. Z głębi nieprzeniknionej aury wyłoniła się niewyraźna sylwetka chudego, wysokiego blondyna. Miał na sobie białą jedwabną koszulę i spodnie tej samej barwy. Biel aż zlewała się z otoczeniem. Młodzieniec ukłonił się dumnie.

- Księżniczko? - zapytała, przypominając sobie jego powitanie. Skrzywiła się. Łaknęła każde jego słowo.

- Tak. Czekałem na ciebie - rzekł wolno i dostojnie, a Angel uniosła brwi w zapytaniu. - Jestem twoim Aniołem Stróżem.

Parsknęła niekontrolowanym śmiechem.

- Bajki możesz opowiadać mojemu bratu - zachichotała pogardliwie. - Nie wierzę w takie głupoty.

- To nie są głupoty - powiedział ostro. - To bardzo poważna sprawa. Jeśli nie przestaniesz, będziesz miała kłopoty.

- Kłopoty to ja będę miała, jeśli za pięć minut nie znajdę się w łóżku. - Ziewnęła. - Gdzie ja w ogóle jestem?

- W Królestwie Aniołów.

- Łoo! - Zakryła usta dłonią, udając głęboką ekscytację. - Aż tak źle?

- Oj, źle, źle - mruknął i pokręcił głową z rezygnacją.

- Dobra, powiedz, czego chcesz i spadam. Muszę rano iść do szkoły - rzuciła od niechcenia.

- No, nie wątpię, że pójdziesz - burknął pod nosem. - Od kiedy tak chętnie idziesz do domu?

- Idę, bo muszę, a gdzie mam niby iść? Przecież nie mieszkam pod mostem.

- Oj, Angela, jaka ty jesteś pusta - westchnął. - Nie myślałem, że aż tak.

- Jestem pustak? - zaśmiała się bezczelnie. - To ty się ot tak pojawiłeś i nawet się nie przedstawiłeś. Jak mam do ciebie mówić? Aniołku? Dobra duszyczko?

- Mam na imię Gregor.

- Gregor. Piękne imię. Idealne dla Anioła. - Uśmiechnęła się arogancko. - A w ogóle, po co tu jestem?

- Żebym mógł ci pomóc.

Angel przewróciła oczami.

- Mój ojciec rozmawiał nawet z tobą? - żachnęła się. - Nagle wszyscy wyskakują z tą pomocą. Nie wierzę. - Machnęła rękoma z politowaniem. - A może ja nie chcę?

Anioł Ciemności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz