Dwa oblicza

72 8 0
                                    

     — Księżniczko. Obudź się.

     Poczuła na ramieniu dotyk. Otworzyła zaspane oczy, wrażliwe na światło. Mrużąc je rozpoznała Grega.

     — Wstawaj, spóźnisz się do szkoły, Angela — powiedział swoim zwykłym, ciepłym głosem. — Czemu nie jesteś w piżamie? — zapytał szczerze zaskoczony.

     Angel nie mogła uwierzyć, że przyszedł sobie jakby nigdy nic.

     — Nie mam ochoty cię oglądać. Zejdź mi z oczu — syknęła, czując narastający gniew. Zaskoczony blondyn początkowo nie wiedział, co powiedzieć.

     — Co cię ugryzło? — wydukał w końcu z powagą.

     — Blaise przeżyje. Ja wiem, że tak będzie.

     — A dlaczego miałby nie żyć? — zapytał zaskoczony. Angel już kompletnie nic nie pojmowała. Greg zdawał się faktycznie nic nie wiedzieć. W jego oczach znów błyskały radosne iskierki, a twarz nie miała już wyrazu nienawiści i chłodu.

     — Co się z tobą dzieje? — zapytała niedowierzająco. — Blaise leży w szpitalu. Przecież wiesz, wczoraj ci mówiłam.

     — Nie, nic mi nie mówiłaś — zaprzeczył ze zmarszczonym w zamyśleniu czołem. — Ja... Niewiele pamiętam, co działo się, gdy wróciliśmy tu ze Skrawka Nieba.

     — Mówiłeś, że pójdziesz do Archanioła Michała — przypomniała mu i usiadła.

     — Tak pewnie było. Chyba.

     Spojrzał na zranione ramię. Rana posmarowana była czymś błękitno świecącym.

     — Będziemy dziś ćwiczyć? Nauczyłam się wczoraj trzydziestu pierwszych zaklęć, zanim dowiedziałam się o Blaise’ie.

     — Zaczniemy po szkole, a potem będziesz się uczyć kolejnych zaklęć i na kartkówkę z angielskiego.

     Angel machnęła obojętnie ręką. Nim Greg zdążył skomentować ten gest, powiedziała:

     — Idę pod prysznic.

     Zabrała ze sobą świeże ubrania. Przez cały czas nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. To było dziwne. Musiała porozmawiać z Archaniołem, na wszelki wypadek, choć jak powiedział Greg, złe uroki nie miały możliwości przedostania się do Skrawka Nieba, czy nawet poza punkt teleportacyjny, a jej pokój również był strzeżony ochronnymi zaklęciami, które Gregor sam na niego rzucił.

     W szkole czuła się samotna, jakby kogoś jej brakowało, a przecież ostatnimi czasy nie spędzała przerw razem z Blackiem. Mimo, że wiedziała, gdzie był, błądziła oczami po korytarzu, próbując wypatrzeć w tłumie jego sylwetę.

     Kilka osób nawet zagadywało ją o stan zdrowia Blaise'a, życzyli jej sił i pocieszali.

     Na początku jednej lekcji wszystkie klasy zgromadziły się w auli. Dyrektor Andrew Weimer omawiał kwestie zmian w kodeksie szkoły, zbliżających się egzaminów i innych aktualności. Na dobre zakończenie zmieszał ich z błotem, uwzględniając ubiór, zachowanie, oceny czy uwagi od nauczycieli. Na ostatnie jego pytanie, czy ktoś miał coś do powiedzenia, Angel podniosła rękę. Dyrektor podał jej mikrofon zaciekawiony.

     — To może nie ma zbytnio związku ze szkołą — zaczęła nieśmiało — ale myślę, że jest ważne. Niektórzy już wiedzą o nieszczęściu naszego kolegi, Blaise’a Blacka.

     Przez aulę przeszły szepty. Angel zebrała się w sobie i kontynuowała:

     — Jutro, o godzinie osiemnastej, w naszym kościele odbędzie się msza za zdrowie Blaise'a. Chętnych zapraszam. Przyda się wsparcie.

Anioł Ciemności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz