Rozdział 2

767 32 2
                                    

Może to mi się jedynie przyśniło? Może mam halucynacje? Bo jakim cudem ten „sławny" Joker pozwoliłby mi uciec. On tylko stał, z tym swoim uśmiechem i się przypatrywał. Coś tu nie grało. Nie zabił mnie, nie zranił, nawet nie dotknął... Nie, to nie możliwe, pewnie zamiast tabletki przeciwbólowej wzięłam jakąś pigułkę matki. Chociaż rana na języku nadal jest na miejscu...
Starałam się odgonić wszystkie myśli dotyczące wcześniejszej nocy, ale nie dawały mi one spokoju. Cały czas zapewniałam się że to tylko moje wyobrażenia. Stwierdziłam, że znajdę inny sposób aby o tym zapomnieć. Bez słowa minęłam moją rodzicielkę, która nieprzytomna leżała na kanapie, wyszłam z domu i skierowałam się w stronę klubu.

Przy barze siedział wysoki brunet. Usiadłam koło niego i zamówiłam whiskey z colą, podając barmanowi fałszywy dowód.

- Dominic - powiedział brunet siedzący obok i podał mi rękę

- Amy - Odpowiedziałam, odwzajemniając uścisk

- Na mój koszt - powiedział chłopak podając pieniądze barmanowi i uśmiechnął się do mnie.

Podziękowałam Dominicowi i wzięłam łyka alkoholu.

- A więc...co cię tu sprowadza?

- To znaczy? - spytałam zdziwiona

- Widać, że nie przyszłaś tu dla samej rozrywki. Niech zgadnę... Próbujesz o czymś zapomnieć.

Wzruszyłam ramionami, przypominając sobie o wczoraj.

- Moooże i masz rację - odpowiedziałam z podziwem - W takim razie skoro i tak na to wpadłeś, to może chcesz mi w tym pomóc? - powiedziałam wskazując na parkiet.

Chłopak pokiwał głową na zgodę i uśmiechnął się do mnie szczerze.

-wyciągnęłaś mi to z ust

Złapałam Dominica za rękę i zaprowadziłam na parkiet. Straciłam poczucie czasu zupełnie zatapiając się w tańcu. Po jakimś czasie zaczęliśmy się całować. Nie protestowałam gdy położył swoje ręce na moich pośladkach. Delikatnie niepewny zaproponował, żebyśmy poszli do jego domu. Nie mając nic do stracenia, zgodziłam się. Czułam się przy nim dobrze, mimo, że znam go dopiero pare godzin.
Wyszliśmy z klubu oboje śmiejąc się. Nagle usłyszeliśmy huk dochodzący z parku. Dominic powiedział, że pójdzie sprawdzić czy coś się nie stało, a ja zostałam przed klubem. Minęło 15 minut, a chłopaka nadal nie było. Zaczęłam się lekko martwić, co było do mnie niepodobne. W końcu stwierdziłam, że powinnam poszukać bruneta. Pomimo mojego chwiejnego kroku, spowodowanego paroma drinkami, szłam pewnie. W ciemności dostrzegłam, że ktoś leży na ziemi. Szybko podbiegłam do postaci leżącej w kałuży krwi, dostrzegając znajomą twarz. Dominic - pomyślałam. Nie, nie, nie, nie. Kurwa. Dlaczego puściłam go samego. Idiotka.- skarciłam się w myślach. Zaczęłam szukać telefonu, żeby zadzwonić po karetkę. Nie ma. Musiał mi gdzieś wypaść. Gorzej już być chyba nie może. Wstałam szybko z zamiarem wołania o pomoc, lecz w tym momencie poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Stałam jak sparaliżowana. Nie krzyczałam ani nie szarpałam się.

- Grzeczna dziewczynka

Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć kto stoi za mną. Wczoraj nie pomyliłam tabletek. Wszystko co się działo nie było moją halucynacją. Przeszedł mnie dreszcz spowodowany jego oddechem.

- Cz-czemu... Czemu go zabiłeś

- On chciał Cię popsuć. - powiedział ze złością w głosie.

- Po-popsuć...? - zapytałam powoli odwracając się w stronę zielonowłosego.

Nie wiedząc kiedy, Joker wyjął nóż
przykładając mi go do gardła.

- Boisz się?

Tak, jestem przerażona. W każdym momencie mogę umrzeć.

- Nie - skłamałam i odwróciłam wzrok

Wziął moją rękę i podwinął rękaw sukienki, którą miałam na sobie. Odsłonił przy tym moją pełną blizn rękę. Świeże rany przywołały wspomnienia. Uśmiechnęłam się i nagle poczułam ból w okolicach nadgarstka. On mi go sprawiał. Nożem jeździł po mojej ręce, jak gdyby na niej rysował. Wtedy wszystko minęło. Cały strach i zdezorientowanie poszły w niepamięć. Ona wróciła. Czułam to. Nie wiem czym była, ale zawsze brała nade mną górę, gdy robiłam sobie krzywdę. Teraz jak widać także. Zaczęłam się śmiać. Przestał obchodzić mnie leżący w kałuży krwi Dominic, czy to że jego morderca stoi przede mną. Gdy przestał, poczułam jak robi mi się słabo. Zanim kompletnie odleciałam spojrzałam na rękę, na której zobaczyłam wycięte „J". Zamykając oczy, usłyszałam ten sam śmiech, co dzień wcześniej, a chwilę później już jedynie ciszę.

————————————————————
Zapraszam do oceny ❤️
S.S

Don't cry  ||JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz