Dlaczego to czytasz masochisto?Pov. Tom
Dzień jak codzień. Siedziałem sobie jak zwykle na kanapie w salonie i oglądałem jakieś losowe gówno w TV
- Hej a może pójdziemy do kawiarni?
Zaproponował Edd, mój bliski przyjaciel z dzieciństwa, który jest jednocześnie moim współlokatorem.
- Tak! Chodźmy do kawiarni!
Z pełnią szczęścia w głosie odpowiedział również bardzo mi od dzieciństwa bliski przyjaciel, Matt.
Ja jedynie wzruszyłem ramionami na znak, że mi to obojętne.
Matt nie zmuszał Edda zbyt długo, ale jeśli o mnie chodzi, trochę mu to zajęło.
- Ubierz się chociaż estetyczniej niż zwykle! Idziemy do kawiarni, więc chcę żebyście ładnie wyglądali!
- Jezu! Wystarczy mi moja bluza i jakieś spodnie!
- Tom!
Narcyz awanturował mi się przez jeszcze parę minut
- No dobra! Ubiorę się schludniej niż zwykle!
- W końcu! Mówię ci! Nie pożałujesz!
- Ta, ta... Gadaj zdrów...
Poszedłem do swojego zacisznego kąta zwanego również pokojem
- Dobra... Co ty mamy...
Otworzyłem szafę
Zacząłem przeglądać różnego rodzaju ciuchy w mojej szafie
Co jakiś czas pomrukiwałem rzeczy typu: "to nie..." albo "może być..."
Po paru minutach w końcu byłem gotowy.
Granatowa bluzka z nazwą jakiegoś rockowego zespołu, na to czarna, rozpięta, skórzana kamizelka, czarne spodnie z dziurami na kolanach i moje ulubione trampki w szachownice. Postanowiłem ubrać niektóre dodatki które też bardzo lubiłem. Wybrałem czarny kolczyk na prawe ucho i rękawiczki bez palców tego samego koloru. Gotowy zszedłem na dół.
- Dobra! Wszyscy gotowi?
Zapytał jak zwykle optymistyczny Edd
- Tak!
Potwierdził rudzielec, a ja jedynie skinąłem głową na "tak"
Wszyscy wyszliśmy z domu. Na dworze świeciło słońce, a na nas idących przez park spadały z drzew płatki kwiatów, których właścicielami były różnorodne drzewa owocowe. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy przez drzwi z dającym sygnał że ktoś przyszedł, dzwonkiem na górze. Od razu za ladą zauważyłem dwóch mężczyzn. Jeden z grubymi brwiami i nawet nie palącym się, powykrzywianym zapewne od gryzienia, papierosem w ustach. Obok niego stał trochę wyższy mężczyzna z lekko dłuższymi włosami, i zabawną grzywką, która układała się jak dla mnie w skrzydełka kurczaka. Przeszliśmy żwawo do lady, i od razu przywitał nas ten od grzywki.
- Dzień dobry! W czym mogę służyć?
Zapytał nas optymistycznie. Na jego plakietce zauważyłem napis: Patryck, a pod spodem to czym się zajmuje. Właściciel.
- Moglibyśmy prosić o 3 menu?
Zapytał uprzejmie Edd
- Oczywiście!
Ponownie odpowiedział, najwyraźniej Patryck.
Mężczyzna stojący obok sięgnął po coś pod ladą. Kiedy wyłonił się spowrotem, podał Eddowi 3 brązowe menu z napisami koloru jasnej kawy. Dopiero teraz zauważyłem na jego plakietce napis Paul i ponownie właściciel. Ale Tom! Dlaczego dopiero teraz zauważyłeś ten napis? Cóż... Plakietka jest do góry nogami. To wszystko wyjaśnia.
- Dziękuje!
Edd grzecznie jak zwykle podziękował i ruszył w stronę stolika pod oknem, a my zanim.
Stoliki i krzesła były białe i każdy miał jasno brązową nakładkę na samym środku. Na nakładach stały przezroczyste wazony, a w każdym był pojedynczy, żółty goździk. Wyglądało to nawet uroczo. Za oknami był piękny widok. Przy naszym promienna i estetyczna uliczka, a przy innych drzewa owocowe z opadającymi płatkami. Na stoliki padały przez okno promienie słońca. Usiadłem na swoim krześle i teraz uświadomiłem sobie, że na krzesłach są również cienkie poduszeczki, tego samego koloru co nakładki. Wygodnie. Wziąłem do ręki jedno z trzech menu i przeglądałem, co kawiarenka ma do zaoferowania. Hm... Napoje... Kawa... Herbata... Gorąca czekolada... Lemoniada... Sorbety... Alkohol... Wow dużo tego... Nie chciałem martwić i jednocześnie denerwować Edda, więc nie wziąłem alkoholu, a w zamian wziąłem zwykłą kawę z cukrem. Nie piję kawy z mlekiem. Dlaczego? Sam nie wiem. Po prostu taka mi smakuje. Teraz pora na coś do zjedzenia... Może wezmę jakieś ciasto? Zacząłem przeglądać część z ciastami. Truskawkowe... Malinowe... Waniliowe... Jagodowe... O! Czekoladowe. To coś dla mnie. Edd i Matt też już wybrali coś dla siebie. Wszyscy dołożyliśmy nasze menu, co prawie natychmiast zauważył wyższy właściciel.
- Tord! Zamówienie!
Zawołał lekko podniesionym tonem.
Z pomieszczenia za ladą wyszedł chłopak, chyba nawet w wieku moim i chłopaków. Spojrzałem na niego i zaniemówiłem. Szare oczy, karmwlowe włosy ułożone w dwa rogi, jasno czerwony sweter odkrywający jego prawe ramię, czarne legginsy i trampki tego samego odcieniu. Poczułem, że się rumienię. Chłopak żwawo podszedł do stolika z notesem i ołówkiem.
- Mogę przyjąć zamówienie?
Zapytał z ciepłym uśmiechem. Z tego co wcześniej powiedział właściciel za ladą i z tego co widnieje na plakietce, chłopak ma na imię Tord. Od razu pokochałem jego Norweski akcent...
- Tak. Ja poproszę colę z lodem i ciasto malinowe.
- A ja poproszę herbatę cytrynową i ciasto też cytrynowe.
Okej... Edd malinowe... Matt cytrynowe... Ja czekoladowe... Nadal wpatrywałem się w chłopaka, nie mogąc oderwać od niego oczu. Te różane usta... Te głębokie i błyszczące szare oczy... On jest... Idealny...
- Em... Halo...? Proszę pana? Wsystko... okej...?
Chłopak pomachał mi dłonią przed twarzą lekko zmieszany
- O-oh... Em t-tak...! Wszystko w jak najlepszym porządku...!
Nadal nie mogłem oderwać od niego oczu. Poczułem jak moje policzki wręcz płoną od rumieńców
- Okej... Mogę przyjąć zamówienie?
Ponownie się uśmiechnął i wyprostował. Teraz zobaczyłem że jest ode mnie niższy o głowę. Urocze.
-Emtakoczywiscieżetak!poproszęciastoczekoladoweikawębezmleka!
Chłopak zaniemówił
- Em... to znaczy... Poproszę ciasto czekoladowe i kawę bez mleka...
Chłopak lekko się zaśmiał. Ma uroczy śmiech.
- Oczywiście. Przyniosę jak najszybciej.
I odszedł, a ja poczułem jak moja twarz zalewa się jeszcze większy rumieniec
- Tom...? Wszystko w porządku...?
Nawet nie zwróciłem uwagi na słowa Edda, tylko wpatrywałem się w Torda przyjmującego kolejne zamówienie.
- Oh... Już rozumiem... Tom się zakochał.
I właśnie wtedy mój wzrok oderwał się od uroczego kelnera
- Co?! Nie...!
Ponownie zalałem się rumieńcem
- Taaaak? Więc niby czemu wciąż na niego patrzysz?
Zatkało mnie
- Aż tak bardzo widać...?
- Tak. Ale chyba tylko my widzieliśmy.
Odetchnąłem z ulgą
- Całe szczęście...
- A więc się zakochałeś!
Zatkało mnie po raz drugi
- M-Możliwe...
Ponownie się zarumieniłem
- Yupi! Mówię ci! Bylibyście przeuroczą parą!
- N-Naprawdę...?
- Tak!
Wtedy konwersacje przerwał nam, uwielbiany on początku przeze mnie głos.
- Zamówienie, stolik numer 7!
Chłopak postawił nam 3 talerze na stole, i tak samo 3 kubki. Ja wziąłem swój kubek z kawą tak samo talerz z ciastem czekoladowym
- Smacznego!
Powiedział ciepło chłopak po czym ze swoją czarną tacą odszedł. Zacząłem pałaszować moje ciasto i popijać je ciepłą kawąpodzielić się z NIM tym ciastem... Ah... nie wszystkie marzenia się spełniają... Po paru minutach cała nasza trójka zapłaciła za siebie i zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia. Kiedy przechodziłem przez próg drzwi usłyszałem za sobą serdeczne z nutą Norweskiego akcentu:
- Zapraszamy ponownie
Z boku lady stał ON. Podarowałem mu ciepły uśmiech co on odwzajemnił z lekkim rumieńcem
W domu walnąłem się na łóżko i do końca dnia rozmyślałem tylko o nim. Czy gokocham...?( 1129 słów!
Okej! To był pierwszy rozdział tej książki! Tutaj parę spraw:
Paul i Patryck są małżeństwem, oraz opiekunami Torda odkąd miał on 9 lat.
Edd - 21 lat
Matt - 23 lata
Tom - 22 lata
Tord - 21 lat
Paul - 33 lata
Patryck - 34 lata
Postaram się wrzucać kolejne części jak najszybciej. Oceńcie w komentarzach! Do następnego, baj kartofelki :3 ! )
CZYTASZ
W imię miłości || TomTord
Romance22 letni Thomas Ridgewell wraz ze swoimi przyjaciółmi, pewnego niedzielnego popołudnia udali się do pobliskiej kawiarni. Pracujący tam kelner od razu skradł Ridgewell'owi serce. Jednak czy ta miłość potrwa długo?