💊 Opatrunek 💊

1.2K 63 16
                                    

Pov. Tom

Kolejny dzień do przeżycia. Ale jest dla kogo. Wstałem z łóżka i podszedłem do mojej szafy z ubraniami. Klasyczny strój. Granatowa bluza, ciemno szare jeansy i ulubione trampki w szachownicę. Kolczyk w prawym uchu i rękawiczki bez palców. Gdy po przebraniu się, schodziłem po schodach poczułem zapach naleśników. Przyspieszyłem kroku aż nie doszedłem do stołu. Obok, w kuchni był Edd smażący naleśniki.
- Oh, hej Tom!
Przywitał mnie pełen optymizmu czekoladowo włosy
- Hej Edd
Odpowiedziałem obojętnie jak zwykle. Po paru minutach naleśniki wylądowały na stole, jak i na moim talerzu. Wtedy z góry zszedł narcyz
- Hejka wszystkim!
Przywitał nas rudzielec
- Hejka Matt! Chcesz naleśniki?
Edd zwrócił się do Matta
- Tak! Naleśniki! Kocham naleśniki!
Edd lekko zaśmiał się pod nosem i nałożył mu naleśniki na talerz. Po skończonym posiłku zacząłem się nudzić. Po chwili jednak przyszedł mi do głowy jeden pomysł. "Pójdę zobaczyć Torda". Od razu spodobała mi się ta propozycja, więc bez zastanowienia wstałem od stołu i skierowałem się do drzwi
- Idziesz gdzieś?
Odezwała się mamusia
- Em... N-Na spacer...
- ? Okej...?
Eddanajwyraźniej zdziwiło moje jąkanie się, bo często to się nie zdarza. Bez dłuższego namysłu złapałem za klamkę i wyszedłem z domu. Zacząłem kierować się w stronę kawiarnii. Podczas drogi rozglądałem się, aby pooglądać pięknie kwitnące drzewa. Dlaczego nigdy wcześniej nie doceniałem przyrody? Po parunastu minutach drogi w końcu dotarłem na miejsce. Wszedłem bez zastanowienia do kawiarni, i jak zawsze przywitał mnie dźwięk dzwonka. W kawiarni było niewiele osób, ponieważ jest ok. 10:00, a większość jest w szkole lub pracy. W pracy również był Norweg. Piękny, uroczy i kochany Norweg. Dostrzegłem szarookiego zamiatającego w rogu całego pomieszczenia. Zacząłem kierować się w jego stronę. Będąc tuż za nim postanowiłem lekko go zaskoczyć. Szybkim ruchem położyłem dłonie na jego ramionach
- Boo!
- Ah!
Rogacz ze strachu i zaskoczenia gwałtownym ruchem uderzył mnie górną częścią od miotły w prawą połowę mojego czoła. Syknąłem lekko z bólu. Nie zaprzeczam, nie spodziewałem się takiej reakcji z jego strony. Chłopak szybko odwrócił się w stronę "napastnika"
- ! O mój boże! Tom t-tak bardzo przepraszam! N-Nie wiedziałem że to ty!
Widać że był bardzo zmartwiony. To jest urocze
- N-Nic się nie stało! To nic takieee-
Rogacz przerwał mi łapiąc mnie z rękę i jak najszybciej ciągnąc mnie z tego co widać na zapleczę. Kiedy Norweg wprowadził mnie przez próg z tyłu, za ladą zobaczyłem pomieszczenie z kamienną podłogą, ścianami ale sufitu nie było. Było widoczne błękitne niebo, zapełnione jedwabnymi, i śnieżno białymi chmurami. Na zimne i twarde podłoże padały pojedyncze promykisłońca. Było tu pełno drewnianych nierozpakowanych pudeł z napisami jak: Kawa - Brazylia, czy Zielona Herbata - Nowa Zelandia i parę skrzyń z produktami do pieczenia i tym podobne.
- Usiądź
Rogacz wskazał na nie otworzone, drewniane pudło. Posłuchałem się go, i usiadłem na pudle. Norweg na chwilę wyszedł, ale po chwili wrócił z apteczką
- Naprawdę nie trze-
Chłopak znów przerwał mi, tym razem dość donośnym dźwiękiem otwierania apteczki. Sięgnął po wodę utlenioną, gazę i bandaże? Po co mu to wszys- ... Teraz poczułem, ciepłą krew wypływającą chyba z miejsca uderzenia. Oh... Aż tak bardzo przywalił mi tą miotłą? Wow... Silny jest... Szarooki polał na gazę trochę wody utlenionej i przyłożył mi ją do rany.
- Agh...
Wydałem z siebie cichy dźwięk. Cholera, czego się spodziewałem? Przecież to zawsze piecze...
- Zaraz przestanie piec... Uzbrój się w cierpliwość.
Siedziałem dalej na lekko zakurzonym, drewnianym pudle, gdy Norweg bandażował moją ranę. Kurde on naprawdę mocno rozciął mi ten łeb. Zaśmiałem się w myślach. Nie spodziewałem się takiej akcji jeśli chodzi o niego. A wydaje się taki niepozorny i spokojny. A jednak. Pozory mylą co? Chłopak skończył opatrywać moje rozcięcie, po czym zeskoczyłem z pudła.
- Dzięki... Naprawdę nie musiałeś...
- Musiałem. Nie zostawiłbym Cię z rozcięciem! A teraz chodź. Napijesz się czegoś?
- Ta... Chyba wezmę szklankę soku jabłkowego...
- Już się robi. Ty usiądź przy jakimś stoliku.
Chłopak odszedł kierując się najprawdopodobniej do kuchni bądź spiżarni. Mogę się tylko domyślać. Siedzę tak ok. 3 minuty i przychodzi rogacz ze szklanką soku z lodem. Postawił ją na stole i posłał mi ciepły uśmiech
- Dzięki... Ile płacę?
Sięgnąłem po portfel z kieszeni ale usłyszałem słowa Norwega
- Na koszt firmy
Zamilkłem. Po prostu nie mam pojęcia co odpowiedzieć
- O-Oh... D-Dzięki... D-Dziekuję...
Chłopak dosiadł się naprzeciw mnie i spojrzał głęboko w moje "oczy". Lekko się zarumieniłem i po chwili zrobiłem to samo.
- Więc... Może mi coś o sobie opowiesz?
Przeczówam że to dość ryzykowne pytanie z mojej strony, ale cóż. Raz się żyje
- Oh... Em... Cóż... Jestem Tord Larsson i jak można dość łatwo wywnioskować jestem Norwegiem. Uwielbiam kolor czerwony. Czarny też darzę wyjątkową sympatią, ale nie tak bardzo jak czerwień. Uwielbiam muzykę pop i instrumentalną, najbardziej gitarę. Hm... Bardzo lubię owoce i zieloną herbatę. Nie wiem co mogę więcej powiedzieć... Heh...
Wygląda jakby nie chciał czegoś ujawnić. Ukrywa coś. Widzę to
- A... Może ty coś o sobie?
Spytał Norweg
- Okej. Więc... kocham muzykę rock'ową jak i sam uwielbiam grać na mojej gitarze. Kocham granatowy i czarny. Cóż... jestem alkoholikiem, a mój ulubiony alkohol to Smirnoff... Jestem bardziej samotnikiem i nie jestem duszą towarzystwa...
Wow. Ledwo się znamy, a ja już się na niego otworzyłem. Hah. Edd miał rację. Zakochałem się. Rozmawialiśmy tak kiedy Tord miał wolną chwilę. Też musiał pracować. Wybiła 19:00. Dziewięć godzin z nim spędzonych, to były chyba moje najszczęśliwsze dziewięć godzin w życiu. Postanowiłem się zbierać, bo z resztą kawiarniateż była już zamykana. Pożegnalne machnięcie ręka do Torda zmieszane z lekkim uśmiechem i wyszedłem. Szłem chodznikiem mijając parę zaciemnionych uliczek. Mijałem kolejną ale... Kiedy przechodziłem, ktoś złapał mnie za rękaw bluzy i z całej siły przygwoździł do ceglanejściany w głębi zaułka.

( 931 słów!

Okej! Tak oto prezentuje się kolejny rozdział! Mam nadzieję że wam się spodobał. Wogóle nie ma to jak wrzucać rozdział o 01:23 w nocy hm? Nie moja wina że mam problemy ze snem ale walić. Tak więc, do następnego kartofelki :3 )

W imię miłości || TomTordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz