Diana przechadzała się korytarzami opustoszałej już szkoły muzycznej. Była przybita. Kilka dni temu zerwała z nią jej dziewczyna, Helena. Tęskniła za nią. Diana uważała swoją szkołę za inspirujące miejsce, dlatego zawsze kiedy ją coś trapiło, zostawała po lekcjach, spacerowała po korytarzach i myślała. Bardzo dużo myślała.
Nagle usłyszała czyjś śpiew. Był zniewalająco piękny. Diana pomyślała, że mógłby to być głos anioła. Otworzyła po cichu drzwi od sali, w której znajdowała się śpiewająca dziewczyna. Przez chwilę patrzyła się na blondynkę z zamkniętymi oczyma, włosami upiętymi w niską kitkę i bardzo grubymi, niemal czarnymi brwiami. Nieznajoma otworzyła oczy. Była zaskoczona i zawstydzona.
Diana uciekła.