22 marzec 2018, dzień 1217
Dzisiaj idę z Mają do jej starej szkoły i nie wiem dlaczego, ale to ja się stresuje, a nie ona. Wygląda na całkiem szczęśliwą. Może wcześniej tylko mi się wydawało, że wygląda niepewnie...Tak, musiałem się pomylić.
Zanim wyszliśmy ze szpitala, doktor Wąs zrobił nam półgodzinny wykład o tym, byśmy się za bardzo nie rozbierali i uważali na siebie. Przecież nie jesteśmy już dziećmi, poradzimy sobie.
-Powiedziałeś jej już? -dyskretnie zapytał się doktor Wąs.
-Nie, jeszcze nie. -odpowiedziałem wzdychając.
-Wiesz, że w końcu będziesz musiał jej to powiedzieć?
-Wiem, ale po prostu...nie teraz...nie w tym momencie.
-Okej, to twoja decyzja. A teraz idźcie już. -powiedział głośniej lekarz. -Tylko pamiętajcie, by wrócić na czas!
-Mogę to sobie nawet zanotować, jeśli doktor chce! -krzyknęła na do widzenia Maja.
Szkoła nie była bardzo daleko. Wystarczyło przejechać przez 6 przystanków, dlatego szybko znaleźliśmy się u celu. Stanęliśmy za kilkoma samochodami i obserwowaliśmy jak uczniowie wchodzą do szkoły. Po większości było widać, jak bardzo są niezadowoleni z tego, że muszą tu być. Jednak ja muszę przyznać, że brakowało mi szkoły. Pomimo, że kiedy jeszcze do niej chodziłem, to tylko odliczałem do końca lekcji, aż będę mógł wrócić do domu. Teraz za tym tęsknię. Tęsknię za tym, kiedy skarżyłem się kolegom, ponieważ nie zgadzałem się w czymś z nauczycielką. Tęsknię za tym, kiedy na WF, nasz nauczyciel ćwiczył wraz z nami. Tęsknię za tym, kiedy na szybko, praktycznie nieczytelnie, przepisywałem pracę domową w szkolnej toalecie. Tęsknię za przyjaciółmi. Dawno się z nimi widziałem. Odkąd jestem w szpitalu, minęło 5 lat. Trafiłem tutaj będąc w 4 klasie. Z mijanym czasem, coraz mniej osób mnie odwiedzało, coraz mniej dzwoniło...aż w końcu wszystko ucichło. Dlatego tak bardzo chcę być we wszystkim blisko niej. Nie chcę jej z czymś zostawiać, tak samo jak moi przyjaciele zostawili mnie. Obiecałem to sobie. Obiecałem, że będę z nią do końca. Najlepsi przyjaciele na zawsze.
-Okej...-westchnęła.- Idziemy.
-Jesteś tego pewna? Nie mam pewności, czy dobrze się to skończy.
-Spokojnie, to moi przyjaciele. Na pewno będzie dobrze.
-Przecież ty im nawet nie powiedziałaś. Twoi rodzice nakłamali, że wyjechałaś do ciotki. Nie sądzisz, że to będzie dla nich szok? Pomijając to, jedyna dziewczyna, która o tym wiedziała, nie odwiedziła Cię ani razu. I gdzie ty tu widzisz przyjaciółkę?
Nie skomentowała tego. W ciszy, z podniesioną głową, ruszyła w stronę szkoły. Przy drzwiach nawet się nie zawahała, od razu weszła do środka, a ja niepewny razem z nią. I w tym momencie się zatrzymaliśmy. Nikt nas jeszcze nie zauważył. To dobrze czy źle? Iść dalej, czekać na czyjąś reakcję, czy może lepiej po prostu zawrócić. Tak, wybieram opcję trzecią.
-To może ja już się będę zbie-
-Hola, hola. Nie uciekniesz mi tak szybko. Jesteśmy w tym we dwójkę. Musi być dobrze...
Nie przekonała mnie. Jednak zabijanie wzrokiem mojej przyjaciółki, przerwało dwóch, napakowanych gości.
-Po szkole nie chodzi się w czapce.
-Nie jestem uczniem tej szkoły.
Ludzie zaczęli się zbierać w około nas, jakby odbywało się tu niesamowite przedstawienie. Do słowa "przedstawienie", mógłbym się jeszcze zgodzić bo to, jaką szopkę odgrywają tutaj, sam chętnie bym pooglądał. Niestety, co do wyrażenia "niesamowite" nie mam przekonania.