4.

18 2 0
                                    

4 kwiecień 2018, dzień 1230

Przez następne dni, nie działo się nic szczególnego. To co zawsze. Leki, sen, badania, sen, badania, leki, badania, leki, sen i tak w kółko. Czyli w skrócie, cała moja szpitalna rutyna. Nie ma tu dużo do roboty. W moim wieku, jest tylko Maja. Reszta chorych dzieci to niemowlęta oraz dzieci do lat 6. Nigdy nie potrafiliśmy się zajmować maluchami, więc zabawy z nimi, szczególnie nie wchodziły w grę. Przynajmniej dzisiaj odwiedziła mnie mama ze swoją partnerką, więc jest o wiele lepiej i już się tak nie nudzę. Mama jest teraz u doktora Wąsa, a Anne w łazience, więc miałem teraz chwilę odpoczynku. Nuda. Mój "nadzwyczaj ciekawy relaks", przerwała mama z uśmiechniętą Anne.

-Kochanie, mamy dla ciebie niespodziankę...

-Co? Niespodziankę? Dla mnie?

-Tak. Otóż...rozmawiałam z doktorem i pytałam, czy owa niespodzianka jest możliwa. A o-

-Ale jaka niespodzianka?! -strasznie się niecierpliwiłem, bo uwielbiałem je.

-Lecimy jutro na mecz twojej ulubionej drużyny! Doktor Wąs dał zgodę na to, jednak pod warunkiem, że cały czas będziemy pod telefonem, oraz jeżeli na miejscu będzie lekarz, zapoznany z naszą sytuacją i twoim stanem.

-Na serio?!! Mówisz szczerze?? Nie zmyślasz?!

-Tak, mówię szczerze, haha. Chcemy Ci po prostu wynagrodzić to, że tak często musisz tu przesiadywać sam.

-Nie jestem sam, mam Maję. Wziąłbym ją nawet na mecz, jednak wiem, że nie przepada za tym sportem. Szkoda, bo pewnie fajnie byśmy się bawili. Mam nadzieję, że poradzi sobie beze mnie.

-Na pewno da radę. Poza tym, lecimy tam tylko na tydzień, więc długo tam nie będziemy. My kochanie musimy już iść, ponieważ trzeba się spakować. Tobie radzę to samo, ponieważ nie zamierzam na ciebie czekać, kiedy ty rano będziesz się pakował.

-Okej, jasne, już to robię! Dzięki Ci wielkie, mamo. Tobie Anne też. Do zobaczenia!

No to co? Ja lecę pochwalić się Mai i widzimy się za tydzień?

-------------------------------------------------------------------------------------------------

krótkie.

Better hereWhere stories live. Discover now