VII

526 44 7
                                    

Gdy Lance w końcu dotarł do swojego domu było po 19, tłumaczenia takie jak "spóźniłem się na autobus" nie wywarły większego wrażenia wśród domowników, wręcz przeciwnie, wszyscy się tego spodziewali. No tak, w końcu w tym tygodniu Lance'owi szło aż za dobrze nie spóźnienie się na autobus, prędzej czy później musiało się to stać. Lance się trochę naburmuszył przez ich reakcje bo w końcu "Co by było gdyby mnie porwali? Zapewne uważalibyscie, że nie wróciłem na czas bo spóźniłem się na autobus." Rodzina pokręciła tylko głowami a Veronica dodatkowo parsknęła śmiechem, Lance postanowił nie brać już udziału w tej, i tak pozbawionej sensu, dyskusji i zjeść w spokoju kolację.

Po tym jak Lance zakończył swój posiłek postanowił napisać do Yoraka, potrzebował przypomnienia co do wyglądu czy zdjęcia zgubionej rzeczy jakby owe posiadał. Przecież znalezienie miniaturowego lwa było naprawdę sporym wyczynem, nie wykluczone, że jeden z uczniów mógł sobie go przywłaszczyć.

Lance dorwał swój telefon i kliknął na numer od Yoraka, chcąc napisać do niego wiadomość. Tylko jak zacząć?

-Może..."Hej Yorak tutaj ten przystojniak co obiecał, że znajdzie twoją zgubę" - zastanawiał się na głos.

-Nie! To bez sensu i dlaczego ja się tak tym przejmuję? To ma być zwykła wiadomość, prosząca o dodatkowe informacje... i muszę przestać gadać do siebie - mruczał pod nosem szatyn.

Postanowił zacząć od prostego i oklepanego "hej, jak się masz?", przecież przywitanie się i zapytanie co słychać było podstawą wszelkich rozmów. Zaczął stukać palcami po klawiaturze, jednak zapomniał o pewnej ważnej zasadzie: "Autokorekta to zło" i tak zamiast wysłać do niego "Hej, jak się masz? Jakby co, tu Lance, masz może jakieś zdjęcia tego breloczka?"
Jego wiadomość brzmiała: "Geju, jak się masz? Jakby co, tu Lance, masz może jakieś zdjęcia tego breloczka?"

Szatyn zorientował się co napisał sekundę po tym jak nacisnął "wyślij"

-O mój Boże! - krzyknął nagle i omal nie rzucił swoim telefonem o ścianę.

Druga wtopa w ciągu dnia, jakby fakt, że pomylił go z dziewczyną byłby mało zawstydzający! Z drugiej strony przecież nic się nie stało, każdemu to się mogło przytrafić i na pewno przytrafia się nie raz. Jednak dla Lance'a to nie było "nic", jasne nie raz autokorekta poprawiała mu wyrazy na inne, ale sms'ował wtedy ze swoimi przyjaciółmi, a nie z poznaną dopiero co osobą!

Wziął szyblo telefon i już chciał skasować wiadomość i napisać ją jeszcze raz tym razem poprawnie, ale...

"Geju? Uznam, że to aukorekta... Nie, nie mam żadnych zdjęć tego breloczka, poza tym opisałem ci jego wygląd po co ci zdjęcie?"

Yorak zobaczył już tą wiadomość i nawet zdąrzył na nią odpisać.

Lance poczuł jak oblewa go rumieniec, znowu się ośmieszył! Jak tak dalej pójdzie to nie będzie w stanie spojrzeć mu potem w oczy. Szybko odpisał mu, że owszem to przez jego autokorekte i poprosił o ponowny opis tej rzeczy (to wcale nie tak, że zapomniał jak wygląda!)  po czym próbował wyciągnąć od niego więcej informacji, choćby z kim się przyjaźnił, bo jego koledzy na pewno zechcieliby mu pomóc, jednak żadnej konkretnej odpowiedzi nie otrzymał.
Tak więc, z opisem i potencjalnym miesjcem zgubienia breloczka z czarnym lwem, zaczął misję: O.R.D.M (odnajdę rzecz dla Mulleta). Na tą chwilę lepszej nazwy nie mógł wymyślić, grunt, żeby odnaleźć nieszczęsnego lwa. I tak z wielką nadzieją oraz zapałem udał się pod prysznic by tym samym zacząć swoją wieczorną rutynę, mimo że wiedział iż szanse na odnalezienie breloczka były znikome, nie zamierzał się tym zrażać, obiecał, że mu pomoże a to, że nie znał go w ogóle, nie miało żadnego znaczenia.

Na Boisku || KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz