Szykowalam się bo za chwilę miałam iść z dziewczynami do galerii na zakupy a ja jak zwykle nie wiem czy ubrać czapkę czy nie. Niby mały problem ale u mnie ogromny. No bo hallo ale czapka to dodatek do stroju. Postanowiłam ubrać bo dzisiaj jest bardzo ciepło ale czego się dziwić jak to jest Sydney.
Wyszłam z domu mówiąc mamie że wrócę przed północą.
Byłam już pod galerią i jak zwykle byłam pierwsza. Po chwili zobaczyłam Viv idącą w moją stronę. Z Viv znam się od szóstego roku życia. Tak wiem dużo ale niby prawdziwa przyjaźń i te sprawy. Po chwili doszła też Lara. Weszliśmy do centrum i zaczęliśmy chodzić po sklepach.
Chodzimy już tak kilka godzin a dziewczyny nadal nie mogą się zdecydować co wybrać. Świadomość tego że jest tu tyle rzeczy ale nie wszystkie mogą mieć je powala. Żałosne. Po chwili dostałam wiadomość.
Nieznany: Irwin debilu jebnięty dodawaj mi gacie!!!!
Ja:Po pierwsze: mama nie uczyła? Po nazwisku to po pysku a po drugie: wiesz że osoba dająca więcej niż trzy wykrzykniki jest chora psychicznie po trzecie: typie na co mi twoje gacie?!
Nieznany: Po pierwsze: Ash to nie śmieszne! po drugie: debilu znasz mnie i wiesz ze nie jestem normalny
Nieznany: Bo w siebie nie umiesz zainwestować?
JA: Dobra typie pal gumę
Nie mam ochoty pisać z tym imbecylem więc chowam telefon i idę z dziewczynami na kawę.