#4

4 0 0
                                    

Thomas i ja wysyłaliśmy sobie SMS'y przez cały czas, mamy dobry kontakt. Niestety nie mogłam się z nim spotykać przez kilka dni, bo miałam mnóstwo nauki. Na szczęście ze wszystkim bardzo dobrze sobie poradziłam.
Często nachodziły mnie myśli, może nie powinnam utrzymywać z nim kontaktu? Olałabym go i dałby sobie spokój, w co coraz bardziej wątpiłam, bo zostawiał mi SPAM w wiadomościach nawet, kiedy nie odpisywałam godzinę, dwie. To zabawne. Może wydawać się też denerwujące, ale ja nigdy nie miałam tak, że ktoś się o mnie starał. Drake miał mnie gdzieś praktycznie cały czas. Ja musiałam wychodzić z inicjatywą. Rozstaliśmy się po 8 miesiącach. W dzień, kiedy przyłapałam go na gorącym uczynku wyszłam z jego domu i wsiadłam do auta. Byłam tak zdenerwowana, teraz nawet nie wiem już z jakiego powodu, bo Drake to cholerny dupek. W ten dzień padał deszcz, były straszne warunki na drodze. Nie uważałam jakoś specjalnie na siebie i innych. I wtedy na ulice wybiegła mi jakaś kobieta... Była naprawdę przerażona. Potrąciłam niewinnego człowieka, który nic mi nie zrobił. Automatycznie wysiadłam i wezwałam pogotowie. Ciągle słyszałam tylko „To nie twoja wina", ale ja wiem że może gdybym uważała bardziej zdążyłabym wyhamować. Przez kilka dobrych miesięcy miałam depresje. Od tamtej pory wiedziałam, że nie chce kontaktu z nikim z tamtego towarzystwa. Nie lubię o tym opowiadać. Na szczęście Lorene, bo tak nazywa się ta kobieta, wyszła z tego całkiem nieźle. Nawet mi za to dziękowała, przez co doznałam ogromnego szoku. Okazało się, że uciekała przed swoim psychicznym mężem, który chciał ją sprać jak co kilka dni. Stwierdziła, że ją przed tym uratowałam, w szpitalu lekarze zauważyli siniaki, zgłosili wszystko na policję. Chyba teraz jej się powodzi. Jedyna rzecz jaka z tego wszystkiego wyszła na dobre. Wysłałam jej kilka razy kwiaty i miły liścik z nadzieją, że nie kryje do mnie wielkiej urazy.
Dzisiaj jest bardzo przyjemny dzień, czuje ciepło na swojej skórze, podmuchuje przyjemny wiatr.
Zostało mi jeszcze 5 minut do domu.
W oddali zauważyłam Madison stojącą pomiędzy dwoma budynkami w ślepym zaułku. Widać zdenerwowanie na jej twarzy, podejdę do niej zapytać, co się dzieje.
- Cześć Madi...
- Ty kurwo!! - powiedział jakiś mężczyzna wychodząc mi zza pleców.
- Camil proszę cię uspokój się - zaczęła z wyraźnie przestraszoną miną- daj mi jeszcze trochę czasu.
Odwróciłam się i zobaczyłam dwie inne postacie, których nie mogłam rozpoznać, bo mieli kaptury i chusty zakrywające połowę twarzy. Patrzyli na mnie, jakby czekali na jakieś polecenie.
- Teraz pożałujesz, że w ogóle mnie poznałaś. - powiedział rozwścieczony chłopak do Madison wyciągając nóż.
Jednocześnie w tym momencie poczułam, jak z prawej i lewej strony jego dwaj koledzy łapią mnie za ręce.
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Czułam się bezsilnie.
- O co tutaj chodzi? Madi? Co się dzieje? Dlaczego nie chcą nas puścić? - zdezorientowana zapytałam.
- Stul pysk. - usłyszałam od tajemniczego gościa, u którego zauważyłam tatuaż na karku. Spluwa.
Miał wydziarany pistolet. Może to jakiś gang? Podchodził powoli do Madison z nożem w ręce. Tętno mi przyspieszyło.
- Mogę wiedzieć do jasnej cholery, co się tu dzieje?!
- Za dużo gadasz, już mi się to nie podoba.
Po tych słowach poczułam niesamowity ból w klatce piersiowej. Mężczyzna uderzył mnie z całej siły pięścią w brzuch. Zaczęło mi się ciężko oddychać.
- Może jak dostaniesz nauczkę to zrozumiesz, że czasem nie warto się wtrącać. - dokończył swoją wypowiedź i ponownie się do mnie zbliżył.
Tym razem poczułam na swojej twarzy kolejny cios. Krew pociekła mi z nosa. Zaraz po tym kolejne dwa w brzuch.
- Camil proszę, zostaw ją! Ona nic ci nie zrobiła! - tracąc powoli przytomność usłyszałam błaganie Madison o litość.
Zamykając co jakiś czas oczy z bólu zauważyłam, że napastnik teraz zmierza w stronę Madi.
Usłyszałam krzyk i zobaczyłam jak ciało mojej przyjaciółki opada na ziemie...
Zabił ją. Skurwysyn zabił moją siostrę. Zabił bez żadnych skrupułów. Widziałam dwie rany z których wylewało się dużo czerwonego płynu.
Zmęczonymi oczami spostrzegłam jak uśmiechnięty podąża w moja stronę.
- A ty za chwilę podzielisz los koleżanki.
Wiedziałam, że to już koniec, w tym momencie pogodziłam się z tym. Biedna Madison. Nie ważne co zrobiła, nie zasłużyła na taką smierć.
Poczułam jeszcze kilka uderzeń.
To było już prawie to. Ledwo co oddychałam. Facet bił z ogromną siłą.
Przystawił nóż do mojego brzucha i powoli przesunął w dół. Rozciął mi skórę. Zaczęłam wydawać z siebie ostatnie jęki. Chcę umrzeć, tak szybko jak moja rówieśniczka.

Thomas

Właśnie jechałem w radiowozie na sygnałach z moim kolegą z pracy. Dostaliśmy zgłoszenie, że słychać krzyki i jęki. Pewnie to znowu jakaś uliczna bójka. Nastolatki nie mają co robić. Moje myśli jednak nie były tutaj, zastanawiałem się dlaczego Alice nie napisała mi jeszcze ani jednej wiadomości. Miałem zwolnić się dziś wcześniej z pracy i zabrać ją do kina. W końcu zgodziła się na randkę. Jestem taki szczęśliwy, jak nigdy.
Podjechałem już na miejsce, od razu zauważyłem dwie kobiety leżące na ziemi. Wokół tego miejsca pełno sztucznej publiczności. Momentalnie otworzyłem drzwi i ruszyłem w ich stronę.
Kobieta, która leży bliżej mnie kogoś mi przypomina... Zrobiłem jeszcze kilka kroków. Teraz już widzę dokładnie. Doznałem szoku. Nie mogę w to uwierzyć.
- Nie, nie, nie.. Tylko nie to, nie Alice. Moja piękna, cudowna kobieta. Błagam, niech to będzie jakiś sen.
Sięgnąłem po krótkofalówkę „Proszę wsparcie na Road South 23, dwie możliwe że nieżywe kobiety".
Do oczu napłynęły mi łzy, czułem się jak bezbronne dziecko. Na jej ciele jest mnóstwo krwi, zauważyłem rozcięta koszulkę. Najprawdopodobniej znajduje się tam rana od jakiegoś ostrego narzędzia. Rozwalony nos, włosy całe rozwalone, zabarwione na czerwono. Już teraz wiem, że zabije kogoś. Znajdę i dopadnę. Błagam Boże, daj jej jeszcze trochę siły. Jest silna wiem to. Błagam, niech ona wytrzyma te cierpienia. Na miejscu znalazło się już wsparcie. Zajęli się drugą dziewczyną. W całym szoku usłyszałem tylko:
Proszę wezwać detektywów. Mamy tutaj morderstwo, kobieta zginęła od dwóch ciosów prawdopodobnie nożem".
Dalej nie mogę w to uwierzyć, łzy same mi ciekną po twarzy.
- Thomas, to był dla ciebie ktoś ważny? - zapytał jeden z kolegów z pracy widząc jak trzymam pokrwawioną rękę Alice Blanc.
- Tylko nie był. Jest, dalej jest. Gdzie to cholerne pogotowie...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 28, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zanim się pojawiłeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz