Prosto do zakochania cz.98

43 4 6
                                    

98

Dziewczyny zachichotały, a potem ponownie nastała cisza. Weronika dopiła ostatni łyk już wystygniętej herbaty i już wstała, gdy nagle poczuła, że ktoś wyrywa jej naczynie z rąk. Karolina wyszeptała, że jest gospodynią i sama poszła umyć naczynie. Następnie położyła na suszarkę i wytarła ręce w ręcznik.

Odłożyła ściereczkę na miejsce i zasiadła na swoim miejscu. Wzięła do ust ostatnią część, która została z jej kawałka i zaczęła powoli żuć. Następnie położyła się na stole i cicho westchnęła. Potem wyprostowała się uradowana.

- A właśnie. Może ty masz jakieś wieści od dziewczyn? – zapytała Karola.

- Ym... - Weronika lekko się zmieszała, ale przytaknęła niemal niezauważalnie głową. – Tak, ale nie od wszystkich. Wiem jedynie, że Amela startuje na polityka, Kinga podobno wkręciła się w chemię, a Amelka robi coś w kierunku ratownika medycznego. Niestety zresztą jeszcze się nie kontaktowałam, a co?

- Byłam ciekawa. Z tego co mi wiadomo, to Eliza poszła na programistkę, Maja na ASP, a Hania zrobiła sobie przerwę i siedzi w Stanach.

- Naprawdę? To chyba dobrze!

- Świetnie. Wszystkim się dobrze układa. Z niektórymi nawet utrzymuje kontakty.

- Naprawdę?

- Tak. Hania wróciła na Wielkanoc do Polski. Mieszkała wtedy u mnie. Eliza także co jakiś czas wpada, a ja zawsze częstuję ją moimi eksperymentalnymi wypiekami. Maja często u mnie rysuje. Mówi, że mam świetne światło. Niestety Amela wyjechała rok temu, tak samo Kinia. Amelkę ostatnio rzadko widzę. Podobno załatwiła sobie staż i nie ma za bardzo czasu. Wcześniej one także wpadały.

- To twoje mieszkanie? – wypaliła nagle Weronika.

- Yhym. Moja własność. Zbierałam na to od podstawówki i udało mi się. Co prawda trochę rodzice mi dołożyli, ale tylko trochę. No dobra więcej niż trochę, ale im oddam co do grodza.

Weronika kiwnęła głową i ponownie się rozejrzała. Na pewno było to własnością Karoliny. Było tutaj mnóstwo dywanów, zdjęć, uroczych rzeczy i wiele innych. Było bardzo przytulnie i chociaż mieszkanie nie było małe, to wyglądało jakby zawsze tkwiło tu ciepło.

Karola uśmiechnęła się lekko do siebie i zaczęła opowiadać, że kiedyś wynajmowała pokoje, bo mieszkała sama, a potrzebowała pieniędzy. Ponad to dorabia sobie czasami jako kelnerka lub nawet kucharka. Nie dziwiło to blondynki. Jej przyjaciółka zawsze była otwarta, a do pracy podchodziła profesjonalnie. Przez charakter pewnie znalazła klientów, a na resztę zapracowała sobie sama.

W pewnej chwili Weronika przypomniała sobie o czymś. Zachichotała cicho na samo wspomnienie. Karolina spojrzała na nią bystrymi i zaciekawionymi oczami. Jej wyraz twarzy przypominał dziecko, które chce się czegoś dowiedzieć, ale czeka stanowczo za długo.

- Nadal bawisz się w swatkę? – zapytała cicho blondynka.

- Czasami – odrzekła Karola, lekko kiwając głową.

- A jak tam twoje pary z gimnazjum?

- Z tego co mi wiadomo, to większość to niepowodzenie.

Karolina westchnęła głośno, jakby mówiła o przegranej bitwie. Ponownie wgryzła się w ciasto, wpatrując się w bok. Weronika jedynie zaśmiała się, co nie umknęła uwadze jej przyjaciółki. Pokręciła głową i chciała przeprosić, ale nie wytrzymała i ponownie się roześmiała. Swatka napełniła powietrzem usta i pokręciła głową jak dziecko. Potem założyła ręce na siebie.

- Przepraszam – mówiła dziewczyna przez łzy śmiechu. – Ale bawi mnie to.

- Super – druga wzruszyła ramionami. – Ale to już w gimnazjum były niepowodzenia.

- To prawda. Amelka i Alek? To było okropne.

- O matko tak! Takie zło! Albo Kinga i Szymon!

Obie zaczęły się głośno śmiać. Na pewno zapamiętają czasy gimnazjum jako czas... specyficzny. Ile one odwalały w tej szkole? Niektóre z ich paczki nadal dziwią się, że nigdy ich nie wyrzucono lub chociaż nie zawieszono.

W pewnej chwili Karolina przestała się śmiać. Jedynie uśmiechała się dość tajemniczo. Weronika widząc reakcję przyjaciółki, również zamilkła. Patrzyła się z entuzjazmem na twarzy na kolejne zabawne wspomnienie.

- Niektóre pary jednak były dobre – powiedziała Karolina.

- Tak? – uśmiechnęła się Weronika. – A niby jakie?

- O rany nie! Nie będę o tym gadać, bo to co mnie ostatnio spotyka, to istny żart.

Swatka podniosła się z krzesła i uniosła ręce jakby była zrezygnowana. Pokręciła przecząco głową i poszła do salonu, gdzie padła na kanapę. Studentkę medycyny jeszcze bardziej to zaintrygowała. Wyskoczyła ze swojego krzesła i także wpadła na mięciutką sofę. Jej błękitne oczy błagały o ciąg dalszy. Karolina wpatrywała się w nią przez chwilę, a potem westchnęła. Kiwaniem głowy ukazywała, że i tak wszystko powie. Weronika cicho pisnęła ze szczęścia. Przytuliła przyjaciółkę, a potem wygodnie usadowiła się na kanapie, okrywając kocem. Właścicielka westchnęła, po czym podrapała się lekko po głowie. Oparła rękę o oparcie kanapy i zaczęła malować na nim niewidzialny wzorki drugą ręką.

- Czasami na uczelni mijam się z Olkiem – zaczęła. – Jakoś się złożyło, że zaprzyjaźniliśmy się i często ze sobą gadamy. Pamiętam, że nie lubił ze mną wspominać czasów gimnazjum, ale od połowy pierwszego roku sam zaczynał te tematy. Ostatnimi czasy często pyta się o Hanię. Gadam z nią przez skype'a czasami nawet po kilka razy w tygodniu, a więc jestem na bieżąco. Ja opowiadam jej, co mówi mi ten niedźwiedź, a jemu co ona. Olek ostatnio dopytuje się mnie, czy na pewno jest szczęśliwa. Ostatnio nawet zapytał się, czy nikt się jej nie narzuca lub nie rani jej. I wtedy ja... Ech to było takie wredne.

- Ale co się stało? – dopytywała się zaciekawiona Weronika.

- Znasz mnie. Dobrze wiesz, że często żartuję. Tak, więc zapytałam po co się pyta, czy ponownie się w niej zakochał, czy coś. Nie odpowiedział. To ja jako idiotka, wypytywałam się, czy nie jest tam o kogoś zazdrosny i czy myśli, że ma konkurenta. Wtedy odpowiedział, że chce tylko jej szczęścia, a ja się zamknęłam.

- Nie rozumiem. W czym to było wredne?

- Olek kocha ją miłością czystą. A ja zaczęłam z niego żartować, czy nie jest zazdrosny. I zaczęłam jeszcze gadać o kimś, kto nawet nie istnieje! Hania z nikim nie randkuje na razie. Przynajmniej tak mi powiedziała.

- O... To naprawdę słabo, ale nadal nie widzę w tym twojej winy.

- Hm?

- Twoje wyczucie to żart, ale po prostu martwisz się o nich oboje.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

- To, że pewnie gdybyś się o nich nie troszczyła, to spławiłabyś Olka już dawno. Błagam cię, przecież to ty. Ile ty mu razy powiedziałaś, że jest idiotą.

Karolina już otwierała usta, gdy zamilkła. To akurat prawda. Trochę jej ulżyło, że jej przyjaciółka podzieliła się akurat takimi przemyśleniami. Kiwnęła głową jakby do siebie, a potem uśmiechnęła się miło. Weronika zrobiła to samo.

- To nie wszystko – wyszeptała Karola.

- Co jeszcze? – zaśmiała się blondynka.

- Ostatnio wpadam też na kogoś innego. Fizyka i Historia wcale nie są od siebie tak bardzo oddalone.

Ciąg dalszy nastąpi...

Koniec rozpieszczania na dzisiaj

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now