100
Nagle rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Osoba chyba nie spodziewała się nikogo w domu, bo użyła kluczy. Światło z klatki schodowej wpadło do przyciemnionego korytarzyka, a potem ktoś wszedł od środka. Zamknął drzwi, przekręcając zamek i powiedział:
- Wróciłem.
- Cześć. Mamy gości – wrzasnęła Karola i uśmiechnęła się do przyjaciółki.
Konrad wychylił się zza ściany. Wystawił rękę i lekko pomachał, a potem zabrał się za zdejmowanie butów oraz kurtki. Odłożył klucze na barek i wszedł do kuchni. Wyjął kubek i zaczął robić sobie kawy. Zapytał jedynie, czy ktoś chce, a potem zaczął buszować po szafkach.
Karolina i Weronika ponownie zaczęły gaworzyć o uczelniach oraz kiedy dokładnie blondynka wróciła do rodzinnego miasta. Brązowowłosa chciała ponownie poruszyć temat odezwania się do Kuby, ale niestety nie udało jej się. W pewnej chwili jedna wstała i odparła, że będzie się zbierać. Karola jako dobra gospodyni postanowiła ją odprowadzić.
- Idziesz już? – zapytał chłopak.
- Niestety tak – odparła Weronika. – Zapomniałam, że miałam dzisiaj jeszcze pomóc siostrze ze składaniem papierów.
- I tak fajnie, że wpadłaś. Kruszynka się widocznie cieszy.
Konrad wskazał na swoją drugą połówkę, która spaliła buraka. Weronika tylko zachichotała i przyznała rację. Potem przypomniała sobie o swoich notatkach i książkach, więc Karolina poszła po nie. Położyła na barku i odpowiedziała, że da je, gdy ta się ubierze.
Blondynka kiwnęła głową i zaczęła mocować się ze swoimi kozakami. Jakoś udało jej się włożyć buty na stopy, więc sięgnęła na wieszak po płaszcz. W pewnej chwili odwróciła się, gdy usłyszała głos i to o dziwo nie jej przyjaciółki:
- Będziesz?
- Gdzie? – zapytała zdezorientowana.
- No na ślubie.
- Czyim?
Nagle Karolina uderzyła się dłonią w twarz. Cichy plask rozległ się po pomieszczeniu i zwrócił uwagę ich wszystkich. Poprosiła o chwilę i zniknęła za drzwiami do swojego pokoju. Potem wróciła i wręczyła beżową kopertę swojej przyjaciółce.
Weronika trzymała zaklejony prostokąt, a potem spojrzała na parę. Otworzyła szerzej oczy i wskazała na nich. Oboje pokiwali głowami na zgodę i lekko się uśmiechnęli. Dziewczyna od razu doskoczyła do przyjaciółki i objęła ją mocno. Zaczęła im gratulować i dopiero później pytała co i jak.
- Przepraszam – wyszeptała Karolina. – Chciałam ci wcześniej wysłać zaproszenie, ale zmieniłaś numer i zgubiłam kartkę z adresem twojego akademika.
Przyjaciółka chciała zapewnić, że nic się nie stało, gdy nagle zamilkła. Konrad zdzielił swoją narzeczoną po głowie i syknął cicho.
- Ty to kiedyś głowy zapomnisz – powiedział. – Zgubiłaś jej adres, a do tego zapomniałaś, że wychodzisz za mąż?
- No przepraszam – zaczęła dziewczyna, masując się po głowie. – Bardzo przepraszam.
- To nie byłabyś ty, gdybyś nie zapomniała o czymś tak ważnym.
Karolina uśmiechnęła się rozbrajająco i podrapała się po karku. Nawet jej było głupio, że zapomniała. Było to widać w jej oczach. Konrad jedynie pokręcił przecząco głową i się uśmiechnął. Sprzedał jej buziaka zza blatu, a potem ponownie zajął się swoją kawą.
- Podaj mi swój numer – powiedziała Karola. – Będziemy musiały się spotkać jeszcze przed moim ślubem.
- Tak, jasne.
Wymiana numerów zajęła im krótką chwilę. Weronika chciała już wychodzić, gdy zatrzymał ją radosny głos jej przyjaciółki. Powiedziała, że ją odprowadzi na przystanek. Ubrała buty i już chciała wychodzić, gdy trzecia osoba w tym mieszkaniu zatrzymała je gardłowym chrząknięciem.
- Kurtka – powiedział.
- Ale jest ciepło – warknęła Karolina.
- Kurtka. Już.
- Nie mam.
- To weź moją. Bez kurtki nie wyjdziesz, łakomczuchu.
- Nie jestem łakomczuchem.
- A kto zjadł ciasto? I nie mów, że Wera, bo okruchy są na jednym talerzu, a ty byś nie mogła sobie odmówić.
Karolina założyła na siebie ręce. Nabrała powietrza w policzki, po czym ruszyła wściekła w stronę drzwi. Konrad cicho zaklął, ale dogonił narzeczoną. Ubrał ją w swoją kurtkę i cicho wyszeptał przeprosiny, komentując jej nawyki jedzeniowe. Przy tym wydawał się niezwykle kochany, ale także szczery.
Dziewczyny wyszły z budynku po chwili. Karolina wzięła książki od Weroniki i szła w za dużej kurtce, która wyglądała na niej jak płaszcz. Wyglądała przy tym na szczęśliwą, jakby to był jej najszczęśliwszy dzień życia. Weronika cicho westchnęła, ale się uśmiechnęła. Zrównała się z przyjaciółką i włożyła ręce do kieszeni.
- Wychodzisz za mąż – powiedziała.
- W końcu jestem najstarsza z naszej paczki. Ktoś musi to zacząć. – odrzekła Karola z uśmiechem. – W ogóle to nie mogę doczekać się ślubu.
- Chyba nikt by nie mógł...
- No wiem tak się cieszę! A najlepsze jest to, że cała nasza stara paczka będzie! A właśnie. Zaprosiłam także Olka i Kubę.
Weronika poczuła jak irytacja zaczyna się mieszać z resztą emocji. Westchnęła głośno i spojrzała na swoją przyjaciółkę. Jej wzrok mówił wszystko. Karola za to wzruszyła ramionami i skręciła w kolejną ulicę. Chwilę pomilczała, ale to nie trwało długo.
- To mój dzień, Weronika – zaczęła. – I chciałabym, aby ta dwójka była. Nie musicie nawet ze sobą rozmawiać, ale po prostu bądźcie...
- Miałabym nie przyjść na wasz ślub?
Karolina uśmiechnęła się szeroko i rzuciła się na przyjaciółkę. Mocno ją przytuliła i cicho wyszeptała jakieś podziękowania.
Akurat w tej chwili zaczął nadjeżdżać tramwaj Weroniki. Dziewczyna wzięła swoje książki i notatki, po czym weszła do środka komunikacji miejskiej. Pomachała przyjaciółce, która zrobiła to samo. Gdy tramwaj wrócił Karolina postała jeszcze chwilę, a potem ruszyła z powrotem do swojego domu.
Weronika przyglądała się sylwetce przyjaciółki, która niknęła w oddali. Uśmiechnęła się do siebie i mocniej do siebie przytuliła książki. Nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciółka wychodzi za mąż. Poza tym myśl o tym, że spotka przyjaciółki i... Kubę. Westchnęła głośno, a potem uśmiechnęła się, na nadchodzące wesele. Nie mogła się odczekać.
Koniec
YOU ARE READING
Prosto do zakochania
HumorPewnego dnia Karolina postanawia powiedzieć o swoich uczuciach. Niestety chłopak nawet nie daje jej dojść do słowa i daje do zrozumienia, aby się odczepiła. Przyjaciółki dziewczyny mają wyrzuty sumienia i postanawiają jej pomóc. W ten sposób dziewcz...