- Tom, może pójdziemy do mojego gabinetu, aby porozmawiać? - Zapytał dyrektor.
- Tak, to jest dobry pomysł.
- Ja też idę z wami - Oznajmił nagle Gryfon.
- Potter dorośli rozmawiają - Warknął Snape podchodząc do niego.
- Nie wymagam od ciebie, abyś rozumiał, że be zemnie nie macie szans na zrozumienie co się dzieje - Odparł zimno.
- Harry spokojnie, dobrze możesz iść z nami. Jestem pewien, że dobrze wiesz co się dzieje - Wtrącił się szybko starzec.
Gdy znaleźli się już w gabinecie, chłopak dopiero zauważył jak mały on jest. W pomieszczeniu zrobiło się tłoczno, bo oprócz niego, Czarnego Pana, Dumbledore'a i Snape'a, znajdowali się tam również Lucjusz Malfoy, McGonagall, Flitwick i Sprout. Dyrektor szybko przywołał kilka krzeseł, aby wszyscy usiedli.
- Czy wiecie co się dzieje? - Zaczął starzec uważnie przyglądając się Harry'emu.
- Miałem wrażenie, że wiem co się dzieje. Jednak... Dzisiaj wiem, że to coś więcej niż tylko grupa niecywilizowanych czarodzieji - Wyznał Voldemort szybko. Gdy zauważył wzrok Dumbleodre'a na chłopaku, sam zdecydował, że lepiej będzie, jeśli będzie miał go na oku.
- Widzieliście kto was zaatakował? - Spytała Profesor od Transmutacji, na jej twarzy widniał niepokój - Jeśli może coś zrobić, aby uchronić uczniów...
- Nie, to było najdziwniejsze. Im bardziej chcieliśmy ich zobaczyć, tym bardziej oni się chowali - Przerwał jej Malfoy, a na jego twarzy zagościł wyraz obrzydzenia - Może oni się nas boją i chcą załatwić wszystko szybko i bez problemowo?
- To, czemu niby atakowaliby mugoli? - Odparł szorstko Snape - Wszyscy wiemy, że to nie może być powodem.
W pomieszczeniu zapadła cisza, każdy zastanawiał się nad przyczyną ataku nieznajomych.
Harry zamknął na chwilę oczy, jak niby mogą się ochronić?
Przecież to oczywiste... Mrok jest niebezpieczny...
- Mrok... Jeśli nie będziemy wychodzić w nocy... Jeśli nie będziemy w miejscach, gdzie jest cień, gdzie jest ciemno, nic nam się nie stanie - Odezwał się nagle Gryfon. Spojrzał na dyrektora, który przyglądał mu się zaciekawiony jego nagłym stwierdzeniem.
- To jest w sumie dobra hipoteza - Stwierdził cicho Czarny Pan, spojrzał podejrzliwie na chłopaka, gdy przypomniał sobie co powiedział mu przy drzwiach.
- Ale jak niby sprawić, aby ludzie przestali wychodzić w nocy?! A co dopiero nie wchodzić w cień? - Powiedział szybko Flitwick.
- Nie ważne co zrobimy i tak będą ofiary. Na razie... Powinniśmy się skupić na czarodziejskiej społeczności. Nie jesteśmy Bogami, tylko czarodziejami - Powiedział spokojnie Potter.
- Myślę, że wszyscy musimy odpocząć - Odezwał się Dyrektor - Tom weź swoich ludzi do skrzydła szpitalnego. A wy powinniście iść sprawdzić, czy wszyscy uczniowie są w dormitoriach.
Gdy gabinet zrobił się pusty Harry mógł wreszcie odetchnąć. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego ile stresu się w nim nazbierało.
- Harry, czy wszystko w porządku? - Zapytał Dumbledore.
- Na razie tak, ale nie wiem co będzie później.
Starzec pokiwał głową ze zrozumieniem, a potem wysłał go do wieży, aby odpoczął.
******
- Draco, jak się czuje twój ojciec? - Zapytał chłopak, podchodząc do ślizgona na śniadaniu.
- Nawet dobrze, ale cieszę się, że jest cały - Mruknął skubiąc widelcem porcję jedzenia na talerzu - Przyszedłeś tu i wszyscy śmierciorzercy się przyglądają.
- Niech się patrzą - Odparł wesoło Harry, siadając koło blondyna. Jednak gdy to zrobił jego postawa się całkowicie zmieniła - I tak dużo z nich umrze.
- Co? - Malfoy zakrztusił się swoim piciem i spojrzał na chłopaka zaszokowany.
- Nie wiem, czy posłuchają i nie będą wychodzić, kiedy zaczyna się mrok - Powiedział chłodno - Ale to ich wina, więc nie będę się czuł za to odpowiedzialny.
- Czasami mnie przeraża jak szybko twoje emocje się zmieniają - Przyznał nagle ślizgon - Masz jedz, myślę, że ty potrzebujesz najwięcej siły na resztę dnia.
- Aww... Draco, dziękuje, że się o mnie troszczysz!
*****
- Panie Potter nie wiedziałem, że ty i mój syn jesteście znajomymi - Lucjusz Malfoy we własnej osobie pojawił się w bibliotece i usiadł przy stoliku.
- Ach... Od jakiegoś czasu dobrze się dogadujemy - Zaśmiał się Gryfon, zamykając książkę - Niech się Pan nie martwi, dopóki jest ze mną nic mu się nie stanie.
- Nie sądzę, abyś miał takie doświadczenie, aby uchronić go przed złem - Zadrwił starszy mężczyzna.
- Nie, ale mam coś jeszcze. Coś, czego nie ma nikt inny - Odparł chłodno Harry.
- Lucjuszu, mogę zamienić kilka zdań z Harrym sam na sam - Ich dyskusję przerwał Czarny Pan.
- Oczywiście Mój Panie...
Gdy Malfoy zniknął Voldemort usiadł na teraz wolnym miejscu i przez pełną minutę przyglądał się chłopakowi.
- Nie wiedziałem, że pałasz sympatią do ślizgonów - Powiedział nonszalancko.
- Nie wiedziałem, że nie wyglądasz jak powtór - Odrzekł ironicznie.
- Co wiesz o tym, co się teraz dzieje? - Zapytał niecierpliwie mężczyzna.
Potter zaśmiał się, gdy zobaczył jak szybko Czarny Pan porzucił swoją maskę i zaczął go wprost przesłuchiwać.
- Nie powiedziałbym, że wiem... On wie, ja tylko umiem widzieć i go słuchać - Oznajmił tajemniczo i posłał lekki uśmiech Voldemortowi.
Gdy czarnoksiężnik miał coś powiedzieć dzwonek zadzwonił i Harry szybko przeprosił go i popędził na lekcje. Był zadowolony z tego, że zdołał zostawić go tam samego i zagubionego... Bez odpowiedzi, których tak bardzo pragnął.
Ale Potter wiedział, że to nie koniec... O nie zabawa dopiero się zaczyna.
![](https://img.wattpad.com/cover/122469022-288-k476075.jpg)
YOU ARE READING
Przeznaczony
FanfictionHarry Potter - Zbawiciel Czarodziejskiego Świata, chłopiec który widzi stworzenia tak przerażające, że nawet zgubione duszę ich unikają. Ale Harry nie może ich unikać, dopóki są na tym świecie są też obok niego. Harry nie uwierzył kiedy znalazł myś...