Trafili do innej rzeczywistości jako nastolatkowie z różnymi charakterami, przekonaniami i wartościami. Każdy z nich chciał w jakiś sposób zaistnieć. Dzieliło ich wszystko, a łączyło jedno - zostali zatrzymani w jednym świecie bez nikogo dorosłego...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Elle - powiedziałem łagodnie do śpiącej dziewczyny która na mój głos zadrżała i obudziła się.
- Za długo spałam? - uśmiechnąłem się na te słowa.
- Absolutnie, tylko wczoraj prosiłaś mnie abym obudził Cię o ósmej.
- Gdzie Keller ?
Spojrzałem na jej twarz dogłębnie analizując każdy nerwowy ruch. Czyżby po tylu latach wciąż się mnie bała? W końcu to ona chciała wszystkich otruć na Święcie Dziękczynienia nie ja i to siebie powinna obawiać się najbardziej.
- Wyszedł gdzieś z resztą dzieciaków - powiedziałem w końcu i zobaczyłem jak mięśnie jej twarzy się rozluźniają.
- Co zamierzasz teraz robić? - spytała Elle na co delikatnie się uśmiechnąłem.
- Pójdę zobaczyć co u Harrego.
Pocałowałem Elle delikatnie w usta i wyszedłem z domu kierując się w najbardziej znany mi kierunek na świecie czyli do domu Harrego. Wyciągnąłem rękę do klamki i po otwarciu drzwi wszedłem do środka. Harry siedział przy stole w kuchni jedząc śniadanie a ja usiadłem naprzeciw niego uśmiechając się.
- Kurwa, Harry wracasz do żywych?
- Jeszcze nie teraz, chodź krążyła mi taka myśl po głowie. Wczoraj znowu była u mnie Clary.
- I Clary daję Ci tą siłę aby w końcu wyjść do ludzi.
Harry spojrzał na mnie spokojnym wzrokiem jakby analizując moje słowa a ja wyszczerzyem zęby w uśmiechu.
- Lubię ją, przypomina mi mnie kiedy byliśmy w jej wieku, ale to córka Allie i Willa. Cały czas trzymam ją na dystans i możliwe, że wczoraj dałem jej do zrozumienia że jest pyskata i brzydka. Myślę że da sobie spokój i więcej nie będzie tu przychodzić.
Patrzyłem na niego jak wmurowany i naprawdę rozumiałem go. Z jednej strony chciałby się w końcu ustatkować z drugiej strony nie ma z kim.
- Wiesz, że między wami nie ma wcale dużej różnicy wiekowej prawda? Poza tym może wolałbym aby była z Kellerem bo naprawdę lubię tą dziewczynę jest zupełnie inna niż Allie czy Will ale jeśli przy niej chociaż na chwilę zapominasz o zmartwieniach powinieneś to przemyśleć.
Między nami zapadła głucha cisza, słyszałem tylko nasze spokojne oddechy do momentu którego Harry zaczął mówić.
- Będę starał się trzymać ją ode mnie z daleka i z pewnością po dłuższym czasie przestanę się nastawiać na związek.
- Jak uważasz Harry.
Wstałem od stołu by poklepać go przyjacielsko po plecach.
- Przyjdź dzisiaj na ognisko które robimy w lesie, tam gdzie kiedyś. Byłoby zajebiście zobaczyć najbliższego przyjaciela który w końcu wyjdzie do nas pogadać.
- Zastanowię się - odpowiedział Harry, a ja wyszedłem z jego domu.
Szedłem prostą drogą przez las kiedy usłyszałem śmiechy. Odwróciłem się w prawo i zobaczyłem Kellera z Clary stających przy drzewie palących fajki. Nawet wiedziałem od kogo je mają.
- Jesli nie chcecie by ktoś Was widział jak palicie, to wybraliście chujowe miejsce. - powiedziałem.
- Tato ja - zaczął Keller a ja ucieszyłem go gestem dłoni.
- Idźcie bardziej w las albo skryjcie się za drzewem, a nie paradujecie przy środku ścieżki. Jakby tu szła Allie miałabyś ostro przejebane - powiedziałem odpalając swojego papierosa.
- Clary może przyjść do nas?
- Jak najbardziej, tylko jeśli będziecie palić to otwórzcie okna w pokoju, Elle nie znosi tego zapachu a ja jestem zdania że skoro palicie to chociaż róbcie to w domu żeby nikt was nie widział.
- Chciałabym żeby moja mama miała takie samo podejście. - odezwała się Clary
- Martwi się, ale za czasów nastoletnich asiorką była niezłą więc powinna chociaż trochę zrozumieć Ciebie i Twoje problemy. - powiedziałem - Idę do domu, jeśli chcecie iść do chodźcie ze mną i uważajcie bo tutaj są węże a Kelly wciąż nie znalazła zastrzyku na jad. Po prostu głośno stawiajcie kroki.
- Mamy jeszcze jakiś alkohol żeby sobie wypić przy ognisku? - zapytała Clary
- Tato masz jeszcze te tabletki?
- Nie dostaniesz ich ode mnie. My sobie radziliśmy Wy też sobie poradzicie.
- Kurwa - skomentowali Clary i Keller równocześnie na co ja się zaśmiałem.
Gdy doszliśmy do domu z kuchni przywitała nas Elle.
- Ile ziemniaków Ci nałożyć Clary? - spytała
- Dziękuję, nie jestem głodna - odpowiedziała dziewczyna.
- Przestań gadać głupoty i siadaj do stołu, zaraz wszystko podam.
Clary od razu podeszła do blatu biorąc miskę z surówką.
- W takim razie pomogę - powiedziała dziewczyna uśmiechając się szeroko.