W mieszkaniu przyjaciół Soonyounga zawsze ładnie pachniało. Jedzenie przygotowywane przez Seokmina sprawiało, że na sam widok ślinka ciekła, a węch szalał. Naprawdę, zarówno Kwon jak i Boo dziwili się, że mężczyzna nie poszedł na gastronomię, jednak gdy dowiedzieli się, że nie z tym przyszły astronom wiąże przyszłośc, zaprzestali namawiania go do zmieniania kierunku.
Tego dnia z kuchni dobywał się zapach smażonej wołowiny z warzywami i sosem sojowym, dania zwanego również jako bulgogi. Soonyoung wraz z Seungkwanem siedzieli w salonie, dyskutując żywo o najnowszych piosenkach ich ulubionych zespołów, podczas gdy trzeci z przyjaciół gotował, nucąc pod nosem wymyśloną przez siebie melodię. Odgłosy smażonego mięsa słychać było w całym mieszkaniu, jednak nikomu nie wydawało się to przeszkadzać.
Seungkwan zerknął w stronę kuchni, patrząc, czy Seokmin nie ma zamiaru z niej wyjść i przerwał temat muzyki. Musiał w końcu powiedzieć studentowi psychiatrii, jaki miał plan. Oczywiście, odkąd powiedzial o tym Hansolowi minęły dwa tygodnie, podczas których wspólnie przemyślali plusy i minusy pomysłu Boo. Po pierwsze, nie wiedzieli, jaka dokładnie będzie reakcja Jihoona. Czy przyjmie to na spokojnie (mało prawdopodobna wersja) czy rzuci się na Hansola z chęcią ukręcenia mu łba (ta już bardziej realna). Po drugie, czy Soonyoung na pewno zgodzi się na coś takiego? Wiedziałem, że potrzebuje pieniędzy i nie utrzyma się wiecznie ze środków, które dają mu rodzice czy korepetycji z biologii i chemii.
Jednak, kto nie ryzykuje ten stoi w miejscu, co nie? Seungkwan zaczął mówić, lecz coś w środku go blokowało. Widok jego własnych dłoni zaczął napawać go przerażeniem, myśl o tym wszystkim, co właśnie chciał przekazać Soonyoungowi również. Jedno uderzenie serca. Oczy Boo zaszły łzami, a z jego gardła próbował wydostać się krzyk. Drugie uderzenie serca. Kwon złapał go za rękę i wtulił w siebie, głaszcząc po plecach. Trzecie uderzenie serca. Niespokojny chłopak zaczął wyrywać się z uścisku, myślac tylko o przejmującym go strachu. Czwarte uderzenie serca. Przyjaciel nadal trzymał go kurczowo przy sobie, szepcząc słowa uspokojenia do ucha. "Jesteś bezpieczny". "Spokojnie, Seungkwan, jestem tu przy tobie". "To ja, Soonyoung, nie musisz się bać". Czwarte, piąte i szóste uderzenie serca. Przyśpieszony oddech chłopaka na chwilę zwolnił, ale tylko po to, by pozwolić łzom uciec spod powiek. Piętnaste uderzenie serca. Ciało Seungkwana od parunastu sekund trzęsło się tak, że Kwon ledwo był w stanie utrzymać go w swoich ramionach. Dwudzieste trzecie uderzenie serca. Wszystko zaczęło się uspokajać.
Serce Soonyounga na chwilę przestało bić, gdy Seungkwan powiedział ciche "dziekuję". Uderzenia wyzerowały się, wszystko znowu było w porządku. Boo odsunął się delikatnie, nadal czując, jak całe jego ciało się trzęsie. Wstał i potykając się po drodze wszedł do kuchni, gdzie Seokmin gotował. Przyjaciel obserwował Boo kątem oka, widział, że wyjmuje apteczkę z szafki i bierze swoje leki na uspokojenie.
— Znowu? - zapytał Lee, odwracając głowę w stronę swojego przyjaciela.
— Nic nie słyszałem, przepraszam. Skupiłem się na jedzeniu i...
— Jest okej, Soonyoung mi pomógł — mruknął Seungkwan, po czym popił tabletkę dużą ilością wody.Seokmin uśmiechnął się szeroko.
— W takim razie w porządku. Dobrze, że go mamy - stwierdził, po czym wrócił do swojego standardowego skupienia nad smażącym się mięsem z warzywami. — Zaraz będzie gotowe, poproś Soonyounga, żeby nakrył do stołu, a ty sie połóż, okej? Albo zadzwoń do Hansola, powiedz mu co się stało i przyjedzie, może ci się troche polepszy. Wiesz, że może się powtórzyć, co nie?
— Tak, tak...Seungkwan wcale nie chciał zawracać głowy Hansolowi. Mimo tego zawsze to robił. Chwe był jednym z tych, których jedno spojrzenie w oczy uspokajało wszystko, co w Seungkwanie drzemało. Jedno zerknięcie w te brązowe tęczówki i cały strach uciekał. Pojawiało się poczucie bezpieczeństwa i szybsze bicie serca, którego zdecydowanie nie spowodowało przerażenie.
Gdy cały obiad był już gotowy, a dwójka przyjaciół rozmawiała cicho, Boo w sąsiednim pokoju czekał, aż Hansol odbierze połączenie. Pierwszy, drugi i trzeci sygnał. Dźwięk odbierania telefonu i głośne "halo?".
— Hansol... — mruknął Seungkwan załamującym się głosem.
— Będę za piętnaście minut. Chłopaki u ciebie są? — zapytał Chwe, od razu rozumiejąc, co się dzieje. Już nie raz musiał w ten sposób zostawiać Minghao samemu sobie w kawiarni i pędzić do swojego przyjaciela, by go uspokoić (do Jihoona tez niejednokrotnie tak pędził, ale zdecydowanie szybciej zjawiał sie u Seungkwana).
— Tak, zaraz będziemy jeść. — Głos chłopaka wydawał się drżeć, jednak po drugiej stronie połaczenia nie było tego słychać zbyt dobrze.
— Zabiorę cię gdzieś, musisz trochę odetchnąć, jasne?Seungkwan nie odpowiedział, rozłączając się w połowie zdania, przerywając Hansolowi. Wrócił do salonu i usiadł na kanapie, nie przysłuchując się temu, o czym rozmawiali jego przyjaciele. Wziął do ręki pałeczki i bez słowa zaczął jeść. Soonyoung i Seomin spojrzeli na siebie i pokiwali głową. Doskonale wiedzieli, co się dzieje. Ataki paniki u ich przyjaciela co prawda nie zdarzały się na porządku dziennym, jednak gdy już Seungkwan dostawał jednego z nich, doskonale wiedzieli co robić. Lee naczytał się o tym w internecie, podczas gdy Soonyoung starał się pomagać Boo w ciężkich chwilach i tak po wieloletniej przyjaźni w końcu opanowali swoje zachowania prawie do perfekcji. Prawie, ponieważ idealnie działał jedynie Hansol (przez co Seokmin był zazdrosny, w końcu to on znał Boo praktycznie od gimnazjum, a Chwe utrzymywał z nim kontakt od ledwo dwóch lat).
Po dziesięciu minutach ktos zapukał w drzwi. Seungkwan wstał, rzucając chłopakom ciche pożegnanie i zapewnienie, że niedługo wróci. Żaden z jego przyjaciół nawet nie pokiwał głową. Było to niepotrzebne, ponieważ Boo i tak juz znalazł się poza mieszkaniem, zamykając za sobą drzwi i wtulając się w klatkę piersiową Hansola. Chwe pocałował go delikatnie w czoło, tak jak robił to zawsze i wyszeptał zapewnienia, że wszystko jest okej.
— Ciekawe, co takiego chciał mi powiedzieć, że nagle go wzięło — mruknął Soonyoung, zapychając buzię jedzeniem, które według niego smakowało lepiej niz w jakiejkolwiek restauracji. — Zaczął coś bełkotać o jakimś Jihoonie, a potem...
— Jihoonie? To nie jest ten kolega Hansola? Seungkwan kiedyś coś o nim mi marudził, że ciągle gada tylko o nim, o jego problemach i nimi żyje... — przerwał mu Seokmin, grzebiąc pałeczkami w warzywach.
— Nie mam pojęcia, nie żali mi się za bardzo ze swojego życia miłosnego — burknął Soonyoung z niezadowoloną miną. — Ciekawe co znowu się dzieje. Kiedy ostatnio dostał ataku? Wtedy jak do mnie pisałeś w nocy?
— Tak, i to było właśnie przez Jihoona. Hansol do niego zadzwonił, że ten typ go pobił i nie jest za dobrze — urwał, zatykając sobie usta ręką. — Mam za długi jęzor, miałem tego nikomu nie mówić.
— Jak to pobił?
— Musisz zapytać Seungkwana. Ja ci więcej nie powiem, wybacz Soonyoung.Seokmin włożył sobie dość pokaźny kawałek mięsa do ust, marszcząc brwi. Znowu za dużo gadał i ponownie powiedział o dwa słowa za duzo. Miał nad tym pracować, a nie udawało mu się to w ogóle. Odetchnął ciężko i przełknął dokładnie przeżute jedzenie. Spojrzał na zdezorientowanego przyjaciela i uśmiechnął się lekko.
— Będzie w porządku. Hansol to silny i porządny facet. I robi wybitnie dobrą kawę - stwierdził Seokmin, próbując spędzić niezadowoloną minę z twarzy Soonyounga.
— Nie przeklnąłeś — zauważył.
— Już od dawna nie przeklinam. Staram się.Oboje zaśmiali się cicho i nieprzyjemna atmosfera znikła, a przynajmniej w pewnej części. Dokończyli jedzenie, pozmywali naczynia i wyciągnęli swoją ulubioną planszówkę, mając zamiar spędzić całą noc na rozgrywkach, przejmując nawzajem podbite przez siebie państwa i walcząc o dominację na świecie.
CZYTASZ
annoyed ⚣ |soonhoon| ZAWIESZONE
FanfictionGdzie Jihoon ma problemy, a Soonyoung dostaje szansę, by je rozwiązać. au;angst;main pairing - soonhoon;main song - hikkikomori by bang yongguk;non-smut;slow burn uwagi! - przemoc - problemy z orientacją - uzależnienia (alkohol, papierosy) - śmie...