Mój Pajączek|Yaoi|

Peter...

Popatrzyłem na zimną ścianę,pusta...
Godzine temu Thone przestał walczyć z zastawionymi drzwiami i zostałem sam w ciemności

Chciałem płakać,chciałem umrzeć!
Petera nie ma przy mnie...Martwię się co się z nim dzieje.
Mogę tylko płakać i liczyć na cud albo śmierć.

Jedną ręką dotknąłem pustego oczodołu,wzdrygnąłem się i zabrałem dłoń,usłyszałem spokojne pukanie do drzwi oraz głos Thone
-Yue... Wiem że mnie słyszysz,martwię się o ciebie bardzo.
-Zostaw mnie!
-Yue ja...Ja przemyślałem parę spraw...-Głos mu się łamał przez drzwi oraz płakał,chwiejnie podniosłem się z ziemi i usiadłem pod drzwiami słuchając
-Ni...Nie powinienem cię więźci!Widok ciebie płaczącego jest okrutny,chciałem abyś mnie kochał tak jak ja ciebie!-Krzyknął płacząc,sam zacząłem płakać wzruszony.
-Ale widząc jak jesteś nieszczęśliwy bez tego chłopca...!Nie mogę Yue!Nie mogę!-Słyszałem jak opada we łzach na kolana,powoli zabierałem wszelkie rzeczy z drzwi aż nie została żadna rzecz.
Uchyliłem drzwi wysówając się zza nich,Thone rzeczywiście płakał a w dłoni trzymał klucz do drzwi,musiał je otworzyć ale nie mógł wejść.
-Wybacz mi błagam...-Popatrzył na mnie dławiąc się łzami.
Kucnąłem naprzeciw niego szczęśliwy i go przytuliłem.
-Wybaczam ci...-Szepnąłem i mocniej się w niego wtuliłem.
-Wypuszczę cię Yue...Ale obiecaj mi że jeszcze się spodkamy- Zrobił błagalne oczy
-Obiecuje,a jeżeli będę miał dzieci to pierwszą osobą jaka się o tym dowie to ty...
-Dziękuje ci...Kocham cię wiesz o tym?-Powiedział wstając ze mną.
Weszliśmy do środka.
Cały czas czułem się niepewnie w jego obecności ale byłem jednocześnie szczęśliwy tym że wrócę do domu!
Thone pogłaskał mnie po policxku i wstał z łóżka.
Podał mi dziwny kryształ o kolorze bieli i zamknął go w moich rękach
-Pomyśl gdzie chcesz się znaleźć a kryształ cię tam zabierze...Możesz używać go do woli- Powiedział odsówając się ode mnie.
Pomyślałem o salonie w Avengers Tower.
Malutkie ukłucie rozeszło się po moim ciele a ostatnie co widziałem to płaczącego Thone...