Rozdział 24

1K 68 82
                                    

Nawet jeżeli opowiedziałam Clarke o wydarzeniach sprzed czterech lat podczas Czarnego Lata ona nadal nie miała prawa zrozumieć tego, co tam się stało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nawet jeżeli opowiedziałam Clarke o wydarzeniach sprzed czterech lat podczas Czarnego Lata ona nadal nie miała prawa zrozumieć tego, co tam się stało. Nikt, kto nie spędził tam tych sześciu lat nie mógł zdać sobie sprawy z powagi tamtych wydarzeń ani tego, dlaczego wszyscy tak zaciekle próbowaliśmy trzymać się razem. I choć wtedy większość osób wieszała na mnie psy, w końcu zrozumieli, że to był jedyny wybór. Tylko tak nasza garstka przetrwała.

- Jak dochodzi do zarażenia? – zapytałam Abby.

- Nie mamy pewności – odpowiedziała pospiesznie, przeglądając papiery z naszego prowizorycznego szpitala. – Ale najprawdopodobniej odbywa się to drogą kropelkową. Niestety jednymi z pierwszych objawów choroby są kaszel oraz katar, dlatego wszyscy jesteśmy narażeni. Dodatkowo sytuację pogarsza wydostanie się chorych osób ze szpitala.

- Strażnicy wszystkiego pilnują – wtrącił się Bishop. – Zostały wśród nich rozprowadzone maski, więc są bezpieczni. Bardziej obawiałbym się przeciętnych mieszkańców chodzących wśród nas, ale ukrywających chorobę ze strachu przed izolatką.

- Musimy zrobić jakąś selekcję – powiedziałam. – Abby, czy jest jakiś sposób na szybkie przebadanie chorych? Moglibyśmy zrobić niezapowiedziane wizyty we wszystkich mieszkaniach i w ten sposób wyłapać zarażonych.

- Wątpię, że to się uda – odparła Octavia, również obecna podczas naszego posiedzenia jako jedna z osób odpowiedzialnych na bezpieczeństwo. – Pierwsze osoby możemy zaskoczyć, ale kolejne dwadzieścia pięć tysięcy wcześniej czy później dowie się o wizytach i ukryje chorych krewnych. Nie rozumieją, że izolacja to jedyny sposób na uratowanie reszty.

- Dopóki nie dowiemy się co to za wirus i jak go pokonać, mało kto dobrowolnie się do nas zgłosi – dodała Jackson. – Wszyscy chorzy wcześniej czy później umierają, dlatego nie uważają szpitala za jakąkolwiek pomoc.

- A gdyby wydzielić osobną część dla zdrowych osób? – zaproponował Bishop. Wszyscy zwrócili się w jego stronę. – Tylko pomyślcie. Jeżeli wyznaczymy odpowiednią strefę, w której będą zawierać się łazienki i, co najważniejsze, spiżarnia, natomiast wpuszczani będą tam tylko zdrowi, ludzie zaczną się samodzielnie zgłaszać. W końcu raczej nikt nie będzie chciał przebywać wśród zarażonych. W ten sposób odizolujemy się od chorych i wyeliminujemy ryzyko narażenia reszty mieszkańców. Oczywiście będziemy dostarczać im jedzenie, a lekarze będą starać się znaleźć lek, ale w razie klęski przeżyjemy przynajmniej my.

Ten plan miał sens. Bunkier był podzielony na kilka stref, które można było w łatwy sposób odgrodzić od reszty, a w Strefie Czwartej zawierała się kuchnia, pokoje administracyjne oraz tysiące pokoi, które w tamtym momencie nie były zamieszkane. Odgrodzenie się od chorych w tamtym miejscu nie ograniczyłoby nas w żaden sposób, ponieważ nadal posiadalibyśmy sprzęty potrzebne do prowadzenia takiego życia jak wcześniej.

Answer me | BellarkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz