Tę noc spędziłam z Vernonem. Chłopak rozsiadł się wygodnie na podłodze, opierając się plecami o brzeg mojego łóżka. Nie sprawiał wrażenia, aby miał zamiar wrócić do swojego pokoju, a ja nie miałam już najmniejszej ochoty na to, aby prosić go o to po raz kolejny. Tym bardziej, że to i tak nie miałoby raczej żadnego sensu. Vernon przecież i tak by mnie nie posłuchał.
Obróciłam się na bok i przymknęłam zmęczone powieki. Starałam się zasnąć, lecz sen w żaden sposób nie chciał nadejść. Świadomość tego, że Vernon był tutaj napawała mnie mieszanką sprzecznych ze sobą uczuć. Niepokój, pomieszany z dziwnego rodzaju ulgą. Vernon poznał mnie od strony, o której istnieniu nikt nawet nie wiedział. Znał moją słabość i w każdym momencie mógł teraz wykorzystać to przeciwko mnie. Obawiałam się tego, aczkolwiek jakaś część mnie podpowiadała mi, że nie powinnam. Coś mówiło mi, że Vernon tego nie zrobi. Aczkolwiek to było tylko przeczucie.
W pewnym momencie Vernon odezwał się do mnie i zaczął wspominać swoje historie z różnych imprez. Fakt, nic mnie to nie obchodziło i szczerze byłam pewna, że po chwili dzięki temu szybciej zasnę. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Słuchałam każdego słowa, które zostało wypowiedziane przez jego usta. Głupio było mi się do tego przyznać, ale lubiłam jego głos.
Jennie, jesteś zmęczona i zaczynasz wygadywać głupoty. Idź lepiej spać dziewczyno.
Około czwartej nad ranem Vernon zamilkł, a pokój wypełniła kompletna cisza. Jedyną rzeczą, którą byłam w stanie usłyszeć był cichy oddech chłopaka. Przesunęłam się bliżej krawędzi łóżka i wtedy spostrzegłam, że Vernon zasnął. Instynktownie wyciągnęłam rękę, po leżący na fotelu koc i okryłam nim chłopaka.
Rano oboje zachowywaliśmy się tak jakby wydarzenia mienionej nocy nigdy nie miały miejsca. Słysząc jak Vernon podnosi się ze swojego miejsca, automatycznie przekręciłam się na bok udając, że wciąż śpię. Dopiero, kiedy dotarł do mnie dźwięk zamykanych drzwi, ponownie otworzyłam oczy. Przez dłużą chwilę pustym wzrokiem wpatrywałam się w okno. Obawiałam się, że powiedziałam mu zbyt wiele pokazując tym samym, że nie jestem wcale aż tak silna, jakby mogło się to wydawać. Vernon nigdy nie powinien był zobaczyć mnie takiej, bo to nie byłam ja. To nie była ta Jennie, która zawsze robiła to co swoich zdaniem uważała za słuszne i nigdy nie przejmowała się konsekwencjami swoich zachowań.
Westchnęłam ciężko, a następnie wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej prostą sukienkę w kratkę na cienkich ramiączkach. Ściągnęłam przez głowę koszulkę nocną i szybko wskoczyłam w nowe ubranie.
Tak jak każdego dnia usiadłam przed toaletką i zaczęłam nakładać na swoją twarz makijaż. Zdążyłam nałożyć na siebie warstwę podkładu i puder, kiedy to drzwi do pokoju uchylił się po raz kolejny, a do środka wszedł Vernon. Chłopak spojrzał na mnie, ale nie odezwał się ani jednym słowem. Usiadł na fotelu za mną. W odbiciu lustra widziałam jak mi się przygląda. Z czasem zaczęło mnie to irytować.
- Długo jeszcze zamierzasz się tak gapić? - zapytałam, unosząc wymownie brew do góry.
- Może - mruknął, uśmiechając się pod nosem. Pochylił się lekko do przodu, opierając łokcie na swoich udach.
Rzuciłam mu pełne dezaprobaty spojrzenie i powróciłam do swojego wcześniejszego zajęcia. Nie miałam czasu na kolejne gierki. Za niecałe czterdzieści minut powinnam być w szkole.
Otworzyłam jedną z szuflad toaletki i zaczęłam w niej szukać paletki z cieniami, którą kupiłam kilka dni temu w Sephorze. Kiedy ją znalazłam, położyłam ją centralnie przed sobą. W głowie układałam już wizję dzisiejszego makijażu. Chwyciłam w palce płaski pędzelek, lecz wtedy Vernon nagle złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego pytająco.
CZYTASZ
kiss&make-up |JENNIE|
Fanfic"OK! Może i jestem suką, ale w przeciwieństwie do was jestem przynajmniej szczera." Dla Jennie nie liczyło się pozornie nic poza nią samą. To ona rządziła szkołą i to jej zdanie było tym, które liczyło się najbardziej. Szczera do bólu. Aczkolwiek ni...