Badboy

2 0 0
                                        

Obudziłam się rano i założyłam okulary. Związałam starannie włosy i przeciągnęłam się. Zeszłam na śniadanie i zobaczyłam moją mamę z świadectwem z zeszłego roku oraz pieniędzmi ze stypendium mówiącą, że jestem jej genialnym cukiereczkiem. Po śniadaniu umyłam perfekcyjnie zęby i otworzyłam szafę. Chodziłam w dwóch typach ubrań: słodkich sukienkach zawsze grzecznej córeczki i typowych, kujońskich ubraniach. Byłam wzorem dla moich przyjaciółek, a chłopaków wydurniających się na każdym kroku miałam za idiotów. Czasami wyzywali mnie do lizusów, ale zawsze pojawiali się kochający mnie nauczyciele i nieźle się im obrywało. Beep!

Chloe Anderson, Messenger. Czy ona nie rozumie, że jej nienawidzę?! Na widok zdjęcia czarno ubranej blondynki z piłką i chyba papierosem zrobiło mi się słabo. Gdy miałam pięć lat mój niewdzięczny ojciec zabrał chamską Chloe i zamieszkali w innej części stanu. Tata pracuje na stacji, a moja siostra pewnie włóczy się z starszymi chłopakami po mieście jak kiedyś. Mama kazała mi nie odbierać od nich telefonu, więc oczywiście rozłączyłam się, wzięłam plecak i pognałam do szkoły.

Przysiadłam pod parapetem i zaczęłam się uczyć, jak zawsze. Nagle otoczyły mnie moje dwie przyjaciółki; były ubrane dość... wyzywająco i wzdychały na widok chłopaków przy stole do pingponga. "Wszystko OK?" zapytałam. "Mamy chłopaków!" wykrzyknęła Katherine. "W wakacje gdy ty kułaś na ten rok, byłam z Zoe za miastem i tam ich poznałyśmy! Są tacy uroczy!" wybałuszyłam na nie oczy. Wiedziałam, że chodzi o Jamesa i Harry'ego: największych szpanerów, znanych z przyklejania gum na ścianę. Po sekundzie Zoe zerwała się i oznajmiła "Dla Ciebie też kogoś znalazłyśmy! To ten nowy Braddy, zobaczysz, jakie ciacho!" Przewróciłam oczami i byłam gotowa na zobaczenie kolejnego klona Jamesa lub Harry'ego z gumą w buzi.

Zostałam zaprowadzona na koniec korytarza, gdzie miał miejscówkę szkolny gang. Wyrwałam się Zoe i już miałam zawrócić, gdy zobaczyłam Brada. TO BYŁO TO. Był ładny, miał biały uśmiech i długie, rudawe włosy. Nie lubiłam jego towarzystwa, ale... zaczęłam nieśmiało do niego podchodzić. Nawet mnie nie zauważył, a ja miałam już cichutko usiąść na ławce obok niego, kiedy wypadły mi książki przerywając ciszę.

" Co... aha, to wasz szkolny nerd! Spoko, każda buda taką ma. Kilka razy w nos i do widzenia! Nie no, mój pierwszy dzień, dam jej spokój... tylko dzisiaj. ZMYKAJ!" te słowa sprawiły, że zamarzłam, a cały plan mojej mamy o wychowaniu geniusza wydał mi się beznadzieją. Tak jak moja pierwsza miłość, przez którą po raz pierwszy chciałam być kimś innym.

Gdy przyszłam do domu, miałam się uczyć, ale tylko usiadłam na łóżku i z płaczem rozmyślałam o Bardzie. W dodatku non stop otrzymywałam SMS-y od Chloe. Rzuciłam plecak i już miałam ją zablokować, kiedy usłyszałam z dołu dzwonek do drzwi.

Ona mnie podnosiWhere stories live. Discover now