Wschód

3.2K 289 18
                                    

W Zaciszu Obłoków panowała przyjemna cisza, przerywana jedynie cichym, melodyjnym śpiewem ptaków. Chociaż gdyby przysiadło się na kamieniu i wytężyło słuch, dałoby się usłyszeć trzepot skrzydeł ważki, czy skapywanie kropli ze źdźbła trawy na ziemię. Wszystko tutaj było spokojne, samo patrzenie na górę sprawiało, że człowiek się relaksował. Szczególnie o poranku, kiedy wschodziło słońce. Każde najdrobniejsze żyjątko budziło się ze snu, rzeki jakby również wyrywały się z nocnego letargu i płynęły żwawiej. Woda lśniła w blasku wschodu, skalne zbocza odzyskiwały swój majestatyczny wygląd, a rosa na trawie połyskiwała przyjaźnie.

Ciepłe promienie dosięgnęły również pyzatej buzi małego A-Yuana. Chłopiec zmarszczył wąskie brwi i nieco wykrzywił usta w grymasie. Przewrócił się za drugi bok, aby światło już nie mogło padać na jego twarz i ponownie zapadł w głęboki dziecięcy sen.
Słońce o poranku nie było litościwe również dla Wei WuXiana, świecąc prosto w oczy mężczyzny. Od razu obrócił się na drugi bok, zakrywając głowę kołdrą, a przy tym mamrocząc coś niezadowolony.
Jedyny Lan WangJi otworzył oczy, a złoto w ich tęczówkach aż zabłysnęło. Podniósł się do siadu i odgarnął z twarzy zabłąkane kosmyki włosów. Wei Ying czując, że jego kochanek poruszył się, odchylił nieco kołdrę, aby móc na niego spojrzeć. W myślach już zaczął narzekać na Gusu i to ich wczesne wstawanie.

— Skoro łamiesz zasady zbliżając się do mnie i trzymając zwierzęta, to dlaczego nie możesz też wstawać później, Lan Zhan? — zapytał, całkowicie wychylając głowę zza okrycia.

Mężczyzna spojrzał na niego jedynie i pokręcił głową. Po chwili wstał i poprawił białe ubranie. Pościelił idealnie swoje posłanie i udał się za parawan, aby się przebrać.
Wei WuXian przewrócił oczami i ułożył się wygodnie na plecach. Spojrzał krótko na śpiącego małego chłopca, a kącik jego ust uniósł się na widok zmarszczonego nosa i czoła.

„On też na pewno nie lubi wstawać tak wcześnie" skomentował w myślach.

Przeciągnął się i niby przypadkiem stopą pogniótł róg kołdry swojego partnera. Kiedy ten wrócił już z ułożonymi włosami i ubrany w czyste szaty, zmarszczył brwi na widok skazy na swoim posłaniu. Rzucił oskarżycielskie spojrzenie w stronę wylegującego się mężczyzny i sprawnie poprawił pognieciony róg, wygładzając go dłonią.

— Wei Ying, wstań w końcu i przebierz się zamiast zachowywać się dziecinniej od A-Yuana — mruknął, prostując się. Wygładził swoje ubranie, tak jakby miało zdążyć już się pognieść.

W oczach Wei WuXiana pojawił się błysk rozbawienia, a na jego usta wypłynął lekki, zadziorny uśmieszek. Z cichym westchnięciem podniósł się i stanął na równych nogach. Odwiązał pas i zaczął ściągać z siebie ubranie.

— Wei Ying! — upomniał go momentalnie Lan WangJi. Onieśmielony przyłożył dłoń do czoła, a obszerny rękaw zasłonił jego twarz. Końce uszu mężczyzny zabarwiły się czerwienią. Na szczęście nikt w Gusu Lan nie potrafił czytać w myślach i mógł bezkarnie burknąć na niedojrzałe zachowanie partnera.

Już po chwili w pomieszczeniu rozległ się głośny, figlarny śmiech Wei WuXiana. Zawsze kiedy miał okazję zawstydzał Lan Zhana. Ciągle siedziała w nim dziecinna chęć do psot, wydawało się, jakby miał nigdy nie dorosnąć. Nie chcąc już dłużej droczyć się z kochankiem udał się za parawan, świecąc nagim tyłkiem w blasku wschodzącego słońca.

Mężczyzna w bieli wypuścił z ust wstrzymywane powietrze i pokręcił głową.

— Żałosne — mruknął po nosem

Nie mogąc długo nieść widoku pogniecionej pościeli i znacznie przekrzywionej poduszki, sprawnie poprawił posłanie. Złożył równo ubranie partnera i ułożył je obok. Następnie podszedł do śpiącego chłopca i przyklęknął. Na jego usta wypłynął delikatny, spokojny uśmiech. Ostrożnie potarł dłonią ramię dziecka.

— A-Yuan, obudź się — powiedział, a po chwili zamglone jeszcze snem oczka otworzyły się.

Chłopiec uniósł się do siadu i przetarł rękawem buzię. Już po chwili Lan WangJi pomógł chłopcu się przebrać i pościelił również jego posłanie.

W tym czasie Wei WuXian wyszedł zza parawanu ubrany w swoje czarne szaty. Oparł rękę na biodrze obserwując partnera i chłopca. W głowie przygotowywał już uwagę na temat opiekuńczego ojcostwa Lan Zhana.

Lan WangJi i Wei WuXian byli swoimi przeciwieństwami. Kompletnie od siebie się różnili, a mimo to połączyło ich głębsze uczucie. Mimo że żaden nie odważył się tego powiedzieć na głos, to obaj wiedzieli o tym poprzez gesty i czyny.

Wschód i ZachódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz