Zachód

1.6K 165 6
                                    

Niebo przybrało ognistą barwę, a chmury wydawały się ciepłymi, miękkimi kłębami, którymi można by ogrzać dłonie w chłodnej zimowej porze. Wszystko wokół wydawało się być nakrapiane złocistym blaskiem, tworząc niepowtarzalny obraz Gusu Lan. Ptaki świergotały ciszej, wracały do swoich gniazd i przygotowywały się do śpiewania spokojnych kołysanek. Zacisze Obłoków uspakajało się, aby móc odpocząć od natłoku codziennych spraw. Ludzie rozkoszowali się ostatnimi promieniami słońca, a kiedy niebo pociemniało nocą, cała kraina cichła. 

WanJi wszedł do pokoju Lana SiZhui i uśmiechnął się lekko, na widok chłopca, który ledwo dosięgał do ramy, nawet stojąc na palcach, a mimo to zawzięcie wyglądał przez okno. 

-  A-Yuan, już pora spać - odezwał się, a chłopiec o mało się nie przewrócił na nagły dźwięk jego głosu. 

SiZhui wiedział, że o ile Wei Yinga udałoby mu się przekonać, na "jeszcze kilka chwil", tak Lan Zhan nie tolerował odstępowania od zasad. Dlatego tez już po chwili chłopiec wspiął się na łóżko, a Hánguāng-jūn dokładnie okrył go kołdrą i wygładził ją na brzegach. 

- Dobranoc - powiedział A-Yuan z uśmiechem. 

- Dobranoc - odpowiedział mu mężczyzna, zdmuchując ogień świecy. Wrócił do własnej sypialni, w której było jeszcze jasno.

Cisza nie była tym, do czego Wei WuXian był w stanie łatwo przywyknąć. Cykady świerszczy i nieregularne pohukiwania sowy, drażniły jego uszy, gdy za bardzo się na nich skupiał. A ciężko było ignorować coś, co jest niemalże jedynym źródłem dźwięku. Każdej nocy to samo, a on nadal był przez to rozdrażniony. 

- Wei Ying, zbliża się dziewiąta - usłyszał, na co aż westchnął. 

- Tak, wiem Lan Zhan - odpowiadał z lekkim machnięciem dłoni. - Ale jeszcze nie wybiła dziewiąta, a to znaczy, że mam jeszcze kilka chwil przed położeniem się spać - zauważył z zaczepnym uśmiechem. 

Lan WangJi mruknął jedynie w odpowiedzi. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego kochanek nie przepuści żadnej okazji do naciągnięcia zasad Gusu i choć potrafiło go to doprowadzić do bólu głowy, z biegiem czasu nauczył się ignorować pewne występki Wei WuXiana, albo przynajmniej udawać, że nie zwraca na nie większej uwagi. 
Mężczyzna rozpuścił włosy, a te nieco skręcone, przez ciągłe związywanie je, nieco śmiesznie odstawały na jego głowie. Przeczesał je grzebieniem, a następnie przeszedł na środek pokoju.

Patriarcha czuł na sobie jego przenikliwe spojrzenie. Z westchnięciem podniósł się z ziemi i rozplątując długą kitkę, podszedł do kochanka. 

- Pójdę spać, jeśli rozczeszesz moje włosy, Lan Zhan - oznajmił, patrząc drugiemu w oczy. 

- W porządku - odpowiedział WangJi. 

Usiedli przy oknie. Pokój oświetlała tylko jedna świeca, tworząc ostre cienie na twarzach mężczyzn. Wei Ying miał zamknięte oczy. Łokciem opierał się o ramię, a policzek miał ułożony na dłoni. Jego długie włosy spływały mu na ramiona i plecy, zaplątane, wykręcone i sterczące we wszystkie strony. Teraz cykada świerszczy i nieregularne pohukiwania sów mu nie przeszkadzały. Skupiał się na ząbkach grzebienia w jego włosach i palcach Lan WanJi'ego z delikatnością rozplątujących najmniejszy kołtun. Hánguāng-jūn traktował włosy kochanka z ostrożnością, dokładnie je przeczesywał i wygładzał, nie pomijając żadnego pasma. 
Chwila ta, tak nieskomplikowana, wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Byli zamknięci w tym momencie, otoczeni specyficznym uczuciem przywiązania, opieki i oddania. Nie rozmawiali; nie potrzebowali tego, bo doskonale znali swoje myśli. Lekkie uśmiechy błąkały się na ich ustach.

Kiedy Lan Zhan skończył rozczesywać włosy, odłożył grzebień na niewielki stolik. Wei Ying obrócił głowę w jego stronę, a zaraz potem spojrzał na świecę i zdmuchnął płomyk. Niedługo potem usta mężczyzn spotkały się w pocałunku. 

Było już grubo po dziewiątej. 

________________________

Witajcie i już z góry przepraszam, za tak długą przerwę! Nie ukrywam, że zebranie się do napisania tej ostatniej części zajęło mi zdecydowanie za długo.
Powód? Nowy, duży projekt. A właściwie dwa. 
Od długiego czasu pracuję nad autorską powieścią "Seth-0-5". 

Na imię ma Seth i pozbawiono go nazwiska. Zamiast niego przydzielono mu numer "05".Nie jest on normalnym człowiekiem. Ciało chłopaka zostało ulepszone.
Urodził się bez prawej ręki i lewej nogi, ale teraz posiada mechaniczne kończyny.Był piąty wśród kilkunastu innych dzieci, które otrzymały drugą szansę. Każde z nich zapłaciło za to ogromną cenę. Wszystko było nieodwracalne.
W tym świecie technologia jest na bardzo zaawansowanym poziomie. Maszyny wkradły się do codziennego życia ludzi, które każdego dnia staje się bardziej stechnicyzowane. Mimo to rząd nadal nie pozwala na totalne opanowanie świata przez korporacje świata przyszłości. Łączenie ludzi i maszyn nadal jest nielegalne, choć mówi się o tym coraz głośniej. Wielu czeka tylko na najmniejsze osłabienie władz, aby wprowadzić cyborgizację do codzienności.

Drugim projektem zaś jest "Srebrne Słońce". Tutaj kreowania świata przebiega wolniej, ze względu na to, że "Seth-0-5" jest moim aktualnym priorytetem.

Świat fantasy w czasach rycerskich, zaplątany w konflikt na dużą skalę.
Podróż przez piękne i przerażające tereny, podczas której na swojej drodze można spotkać zarówno wielkie niebezpieczeństwa, jak i zapierające dech w piersiach krajobrazy oraz szczyptę magii.
Kłamstwa, niedopowiedzenia i wielkie plany, godzinami opracowywane nad księgami i mapami.
Krwawa, pełna zasadzek wojna.
I niespodziewane połączenie silnymi więzami.

Moje uniwersa można znaleźć przede wszystkim na moim Instagramie oraz Twitterze. Powstały już blogi na WordPress i już niedługo pojawi się również konto na Wattpadzie. 

"Seth-0-5" będzie podzielony na dwie prace. Jedna z nich będzie służyła jako informator, spis wszystkich istotnych opisów, ciekawostek, zaś druga będzie już książką. 

"Srebrne słońce" będzie posiadało tylko jedną pracę i jak na razie publikować w niej będę tylko fragmenty, opisy, ciekawostki etc. 

Zapraszam na 

Wschód i ZachódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz