Południe

1.5K 231 2
                                    

 Wszyscy w Gusu Lan byli pochłonięci swoimi obowiązkami. No, prawie wszyscy. Wei WuXian jak zwykle przechadzał się po Zaciszu Obłoków, zagłębiając się w tereny, w które nie powinien. Przez cały ten czas zdążył zwiedzić sporą cześć lasów, ale Gusu kryło w sobie zdecydowanie więcej. Pewnego dnia na pewno będzie znał tutaj każdy zakątek.
Zaś mały A-Yuan towarzyszył Lan WangJi'emu, który przepisywał księgi z pożółkłym papierem i blaknącym tuszem. Chłopiec siedział na podłodze, a wokół niego leżało kilka kartek; w dłoni trzymał mały pędzelek. Policzek dziecka był lekko umorusany czarną smugą.

- A-Yuan, musisz w końcu iść na zajęcia razem z innymi dziećmi – oznajmił Lan WangJi, maczając pędzel w tuszu.

- Wolę siedzieć tutaj – odpowiedział chłopiec, na co mężczyzna westchnął cicho.

- Oczywiście, że nie chce iść na zajęcia – odezwał się nagle Wei WuXian, wchodząc do pokoju. - Są nudne. Ja stale na nich ziewałem – dodał z parsknięciem i nonszalancko oparł się o drewnianą belkę. Założył ramiona na piersi, unosząc jeden kącik ust w łobuzerskim uśmiechu.

- I niewiele wyniosłeś z tych zajęć – zauważył z mruknięciem Lan Zhan, skupiony na pisaniu.

- Sugerujesz mi coś, najlepszy uczniu? - Wei Ying zmrużył oczy i zmarszczył brwi.

WangJi jedynie spojrzał na niego krótko, a na jego ustach pojawił się na chwilę lekki uśmieszek. Drugi z mężczyzn doskonale zrozumiał, że tamten zwyczajnie się z niego nabija, żeby wyszedł na głupka przy małym chłopcu. Odwrócił wzrok, teatralnie zadzierając nos i prychając. Niby przypadkiem kopnął stolik. Tusz zachlupotał cicho, a dłoń Lan WangJi'ego mimowolnie poruszyła się w bok, kreśląc pędzlem długą, czarną linię w poprzek papieru.

Wei WuXian kątem oka spojrzał na kochanka i nie potrafił powstrzymać cichego parsknięcia. Mina drugiego panicza Gusu Lan ukazywała zirytowanie, brwi zmarszczyły się, a ostre spojrzenie złotych

oczu mogłoby w jednej chwili zabić mężczyznę w czerni. Mimo chęci odegrania się, wymownie odwrócił wzrok i zgiął do niczego nie nadający się już kawałek papieru, odłożył na bok pędzel, a następnie wstał. Wygładził swoje ubranie, prostując się.

- Wstań A-Yuan – zwrócił się do chłopca. - Nauczę cię czegoś przydatnego, a Wei Ying dokończy przepisywanie – oznajmił.

Chłopiec momentalnie podniósł się z podłogi i chwycił się ubrania mężczyzny. W jego oczach zabłysnęły ciekawskie iskierki.

- Co? - wyrwało się momentalnie Wei WuXianowi. - Ej... – dodał już z mniejszą pewnością siebie, bardziej przekonany, że jego partner raczej był poważny w swoich słowach. Przecież on nie potrafił żartować.

Lan WangJi udawał głuchego i razem z chłopcem skierował się do wyjścia.

- Chodź, najpierw umyjemy ci buzię – zwrócił się spokojnie do chłopca.

- Lan Zhan! - zawołał Wei Ying, ale nic to nie dało.

Odwrócił spojrzenie od wyjścia z pokoju na stos pustych kartek oraz starych, niemal wyblakłych pism i aż jęknął cierpiętniczo.

Wschód i ZachódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz