Rozdział 5

4.5K 252 130
                                    

W każdą środę po południu Hermiona spotykała się z Harrym i Ronem w stołówce Ministerstwa. Nigdy nie jadała przyrządzanego tam jedzenia, woląc przynieść własny lunch z domu, ale był to jeden z niewielu momentów, w którym trójka przyjaciół, mimo napiętych grafików, mogła spędzić ze sobą czas i porozmawiać, próbując nadrobić towarzyskie zaległości. Starała się nie myśleć o pracy i skupić na swoich przyjaciołach, ale w tym tygodniu w jej umyśle wirowały tysiące pytań, które chciała zadać Malfoyowi. Nie zdawała sobie sprawy, że obaj mężczyźni przy stole obserwowali ją, dopóki Harry nie pomachał ręką przed jej twarzą, zmuszając do otrząśnięcia się z myśli.

— Co? Och, przepraszam, Harry. Co mówiłeś? — zapytała.

Harry parsknął śmiechem, a Ron uśmiechnął się i pokręcił głową, biorąc kolejny kęs kanapki.

Powiedziałem — powtórzył Harry — że McLaggen siedzi po drugiej stronie i nie może oderwać od ciebie oczu.

Hermiona chrząknęła i przewróciła oczami, nie zaszczycając spojrzeniem Cormaca.

— O tak, jestem tego pewna. Wpadłam na niego w weekend i powiedziałam, żeby przestał mnie nękać, ale nie wydaje mi się, żeby ta informacja dotarła do jego małego móżdżku.

— Chcesz, żebyśmy go stłukli na miazgę? Zapewniam, że to nie kłopot — zaproponował Ron z uśmiechem.

— Dam sobie z nim radę, ale dziękuję — odpowiedziała Hermiona, patrząc na niego, zanim oboje uśmiechnęli się do siebie.

Kontynuowali lunch.

Po kilku minutach przyjacielskiej ciszy Harry znów się odezwał.

— Właśnie sobie przypomniałem, że nie opowiedziałaś nam, jak poszło twoje spotkanie z Malfoyem.

Hermiona natychmiast zatrzymała się w połowie kęsa i spojrzała na Harry'ego, po czym wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia.

— Nic ciekawego do zgłoszenia. Sprawdziłam go i sobie poszłam.

— Czy w ogóle zmienił się w ciągu ostatniego roku?

Hermiona ledwo powstrzymała chichot.

— Och, nawet nie wiesz jak bardzo... — wymamrotała do siebie.

— Co? — zapytał Ron.

Potrząsnęła głową.

— Nieważne. I odpowiadając na twoje pytanie... zmienił się w niektórych dziedzinach, ale nadal jest palantem — wyjaśniła.

— Nie nazwał cię obraźliwie, prawda? — spytał Harry.

Znowu pokręciła głową.

— Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu był w złym humorze i miał gburowaty nastrój.

Harry kiwnął uspokojony.

— Okej. Cóż, przynajmniej nie będziesz musiała go widzieć do następnego roku.

— Taa... do następnego roku... — mruknęła, czując się źle, że ukrywała informację o planowanych wizytach w dworze Malfoyów przed swoimi najlepszymi przyjaciółmi.

— Więc, Miona, przyjdziesz do Nory w ten weekend? — zapytał Ron. — Bill i Fleur wyprawiają w sobotę urodziny Victorii.

— Och. Mam już plany, ale... — Na widok zmieszanego spojrzenia Harry'ego i Rona, uśmiechnęła się i dodała: — Ale obiecuję wpaść i się przywitać.

— O jakich planach mó...

— Och, już ta godzina! Muszę wracać do biura. Papierkowa robota sama się nie zrobi — rzuciła pośpiesznie, zbierając swoje rzeczy i wstając. — Do zobaczenia później.

[T] [Z] Piękna i bestia: historia DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz