Rozdział 8

4.1K 243 87
                                    

Chociaż Hermiona cieszyła się, że leży we własnym łóżku, nie mogła zasnąć. Jasne, udało jej się przysnąć na kilka godzin, ale śniła głównie o wilkach, pościgu i krwi. Poddając się zupełnie, Hermiona zrzuciła z siebie kołdrę i wstała z łóżka o piątej rano.

Ponieważ miała jeszcze siedem godzin do wizyty w rezydencji Malfoyów, postanowiła coś ugotować.

Najpierw przygotowała śniadanie składające się z jajecznicy z bekonem, kiełbasą i ziemniakami okraszonymi cebulką oraz tostów i świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego. Ale nawet gdy już zjadła i posprzątała, miała jeszcze jakieś sześć godzin wolnego.

Warcząc, zdecydowała się upiec kilka ciastek. Przypomniała sobie, że w Hogwarcie Draco często dostawał paczki od rodziców i był strasznym łasuchem. Może przyniesienie zrobionych przez nią czekoladowych łakoci poprawi jego nastrój.

Upiekła pięć tuzinów, odkładając na bok dwa dla Draco, jeden dla Harry'ego, jeden dla Rona i ostatni dla siebie.

Pozostało jeszcze trochę czasu, więc zdecydowała się także na szarlotkę.

Myślała, gdy ciasto się piekło. Głównie o klątwie i o tym, co mogłoby ją przerwać. Malfoy wspomniał, że czarownica, która ją rzuciła, powiedziała, że zachował się jak bestia, więc przemieniła go w jedną z nich. Może wystarczy bycie miłym? Nie, to byłoby zbyt proste i nawet ktoś taki jak Draco Malfoy mógłby udawać dobroć, gdyby chciał. Chociaż musiałoby to być autentyczne. Będzie musiała przyjrzeć się klątwom, które skupiają się na zmianie osobowości.

Zaciekawiło ją także to, w jaki sposób Draco zdołał przebić się przez barierę przy drzwiach. Czy nadal będzie mógł to robić? A może została rzucona ponownie? Sprawdzi to dzisiaj, gdy go odwiedzi.

Kiedy jej różdżka zabrzęczała, informując, że ciasto było już gotowe, wyciągnęła je z piekarnika, by ostygło, po czym zaczęła się przygotowywać do wyjścia.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Draco chodził po holu, czekając, aż pojawi się Hermiona. Wiedział, co może jej „dać", dlatego nie mógł się doczekać, aby ją zobaczyć.

Usłyszał głośne pyknięcie, będące znakiem aportacji i czekał aż otworzą się drzwi.

— Mam coś dla ciebie — powiedzieli jednocześnie.

Hermiona zachichotała niezręcznie.

— Mogę pierwsza? Nie chcę, żeby zaschły, nawet jeśli rzuciłam na nie zaklęcie świeżości.

Draco z ciekawością przechylił głowę, po czym przytaknął. Hermiona wyciągnęła dwa pojemniki ze swojej torebki na łańcuszku, a potem je powiększyła. Podniosła pokrywkę i zapach czekolady wypełnił jego zmysły.

— Miałam rano trochę czasu, więc postanowiłam coś upiec. Dwa tuziny czekoladowych ciasteczek i szarlotkę — powiedziała. — W podziękowaniu... za wczorajszą kolację.

Podała pojemniki Draco, który wziął je w swoje gigantyczne łapy.

— Dziękuję — odpowiedział, unikając jej wzroku.

Wózek natychmiast zatrzymał się obok niego, a pani Malfoy powiedziała:

— Daj mi je, zajmiemy się tym później, a teraz może pokażesz pannie Granger jej niespodziankę?

— Och, tak. Jej niespodzianka — zaczął, ostrożnie kładąc pojemniki obok delikatnego czajnika. Kiedy wózek odjechał do kuchni, Draco skinął głową. — To... Zapraszam za mną.

[T] [Z] Piękna i bestia: historia DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz