Let's make a banana gun

80 11 2
                                    

No cóż mogę Wam rzec, pożeracze chleba

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No cóż mogę Wam rzec, pożeracze chleba. Cud, miód i orzeszki, 9/11.

Recenzentem nie jestem i recenzentem, dobry Boże, nie będę, aczkolwiek fascynacja powyższą produkcją, jak i krótki powiew natchnienia zadecydowały o podjęciu się przeze mnie karkołomnej próby przybliżenia Wam anime Banana Fish i rozprucia się, czemu to właśnie ta pozycja zasługuje na szczególną uwagę w osobnym artykule. Wszak jednej, długiej, wyczerpującej recenzji u nas jeszcze nie było, prawda?

Możliwe też, że po prostu potrzebuję sobie z kimś na ten temat wesolutko poszczebiotać, dlategóż nie pogardzę wszelkimi opiniami i uwagami. Postaram się bez spoilerów. So, let's go.

|FABUŁA|

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

|FABUŁA|

Gatunkowo produkcja ta jest kryminalnym dramatem. Składają się na nią dwadzieścia cztery odcinki po około dwadzieścia minut. Samo anime [2018] powstało na bazie mangi z roku 1985. Akcja rozgrywa się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w Nowym Yorku. Głównym bohaterem jest Ash Lynx, siedemnastoletni przywódca gangu i była męska prostytutka, którego życie uzależnione jest od bossa korsykańskiej mafii ─ Dino Golzine. Na skutek przypadku do rąk Asha trafia butelka z nowym narkotykiem „Banana Fish", który dziesięć lat temu zniszczył zdrowie jego brata i uczynił niepełnosprawnym. Ash, pomimo ryzyka, występuje przeciwko Golzine i od tego momentu musi zmagać się z ciągłą walką już nie tylko o przetrwanie, ale i o wolność.

Jest to jedno z niewielu anime, które mówi o homoseksualiźmie wprost i nie wpisuje się gatunkowo w yaoi czy shounen ai. Na całą historię składa się kilka większych i mniejszych wątków, powiązanych ze sobą drobnymi nićmi przypadku, interesów, znajomości. Dość dobrze to oddaje naturę życia, na które nakłada się wiele wpływających na siebie faktów, orbitujących wokół jednego punktu odniesienia. Żadna historia nie nudzi, napięta akcja utrzymana jest od pierwszej minuty do ostatniej. Jedyne, co mógłbym tutaj zarzucić, to zbyt wielki natłok nazwisk i zdarzeń w pierwszym odcinku, który jednak płynnie rozjaśnia się wraz z biegiem akcji. Nawet przy pobocznych, schodzących na tło scenach nie odnosi się wrażenia wymuszonego zapychania. Każda z nich ma sobą coś ciekawego do zaoferowania i jest w pewien sposób dopełnieniem całokształtu.

PISARZ: wakacje 2019Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz