our affair

162 17 12
                                    

[ jak możecie włączyć to: tho - pnk fme, outside - the weekend ]


- Dotknij mnie, Jungkook – wyszeptał mu między słyszanymi jękami chłopaka, zdobiącymi każdy fragment apartamentu niezwykłą zmysłowością. – Tak jak jeszcze nikt inny tego nie robił – dodał, mając w oczach wizję upadku aniołów oplecioną jedwabną strukturą imienia szatyna osiadłej na jego ustach.

Chłopak wykonał polecenie powolnie, tonąc w każdym słowie, co pokazywało rozedrganie gwiazd nocnego nieba jego tęczówek. Palcami sięgnął ku twarzy Jimina, studiując opuszkami każdy jej fragment, rozchylając nieco usta, gdy blondyn zwolnił tempa, by pozwolić drugiemu panować nad każdym ruchem nieco mocniej. Szatyn jednak tracił zmysły jedynie bardziej, czując leniwą torturę spowolnionej pracy mięśni mężczyzny, wypełniającego go tak perfekcyjnie. Nie zaprzestał jednak, badając starannie przymknięte powieki kochanka, jego skórę policzków, ust, delikatność rzęs i płatków ucha. Wplatał palce w jasne kosmyki, ciągnął za nie lekko, próbował wmówić sobie, że wcale właśnie nie przyjmuje śmiertelnej dawki narkotyku stworzonego jedynie dla niego.

Mylił się.

Satynowym dotykiem tworzył kolejne ciche wyznania na skórze mężczyzny, poświęcając mu całego siebie, nawet jeśli kluczyk do własnego serca wciąż posiadał jedynie on sam.

Mimo, że zbyt wiele razy dawał go blondynowi na przechowanie, nie zdając sobie sprawy, że w końcu stanie się on po prostu jego nowym właścicielem.

Palcami powrócił znów na szczękę Jimina, uważając, by nie skaleczyć się o jej krawędzie, zdolne odbierania żyć. Musnął wargi blondyna, wzdychając jednocześnie pod wpływem doznań. Skupił się na tych ustach nieco dłużej, nieświadomy, ile razy skazały kogoś na śmierć. Topił się w ich strukturze, zupełnie pozbawiony potrzeby szukania oddechu.

Który drugi kompletnie mu odbierał.

Jimin za to nie rozumiał, jakim prawem mógł posiadać chłopaka w taki sposób, widzieć w jego oczach tyle pejzaży emocji. Ciężko mu też było uwierzyć, jak z każdym dźwiękiem sam stawał się własnością Jungkooka coraz mocniej. Nikomu bowiem nie oddawał swoich uczuć w taki sposób, jak robił to z szatynem, obecnie patrzącym na niego w sposób niegodny opisów nawet najwybitniejszych artystów. Gdy tylko odchylił lekko głowę i przymknął powieki, by na ponów odnajdywać palcami pościel, w desperacji powodowanej przyjemnością, blondyn powrócił do uprzedniego tempa, zdobiąc ten akt lekko krzywym uśmiechem, jednocześnie pozostając wciąż zauroczonym sposobem w jaki Jungkook spełnił jego prośbę.

Nie potrafił przy nim nie umierać.

Nachylił się nieco, składając obietnice na szyi drugiego, zdobiąc ją jeszcze bardziej tym, czego nie mówił w słowach. Jungkook za to, w reakcji na delikatną pieszczotę splecioną ze śmiałymi ruchami bioder mężczyzny kolejny już raz jęknął przeciągle, zajmując dłońmi już nie materiał, a powierzchnię pleców Jimina, napinającą się co chwilę pod nimi. Każde włókno reagowało na słodką frustrację chłopaka, na jego silną potrzebę, by nareszcie, po raz kolejny tego wieczora, poczuć spełnienie.

Jimin jednak nie dawał mu obecnie wygrać aż tak łatwo.

Niespodziewanie opuścił jego wnętrze, co doprowadziło chłopaka do spojrzenia zamglonego niemalże nieprzeźroczystym pożądaniem, czyniąc go ślepcem, mogącym widzieć jedynie opuszkami palców oraz sercem.

Blondyn za to pochylił się nad Jungkookiem, który jęczał lekko, niecierpliwie, nieakceptując obecnych warunków w żadnym stopniu. Dłonią otoczył szyję chłopaka, ustawiając ją tak, by na niego spoglądał. Drugą za to zajął się męskością szatyna, sprawiając, że ten niemalże zachłysnął się przyjemnością, szukając choćby najmniejszego wyjścia ze swojej beznadziejnej sytuacji.

unhook II jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz