your lust

414 50 38
                                    

[disclaimer: muzyczka w mediach jest v dobra i pasuje mi tekstem mocno, także enjoy, chociaż jest adekwatna tylko do części rozdziału]



Jimin. Pięć liter, jedynych, które pozostały w jego świadomości. Nie czuł wcale dudnienia muzyki dwa piętra niżej, nie słyszał śmiechów ludzi i głośnych krzyków. Reagował jedynie na jedną osobę, tak, jak dotąd nie robił. Pozwolił sobie. Być może tylko raz.

Usta miał wciąż rozchylone, gotowe do kolejnego jęku, do kolejnego westchnienia. Desperacko ściskał w palcach materiał pościeli, zębami przygryzał poduszkę, nie pozostając przy tym cichym. Mięśnie brzucha miał napięte, zdesperowane, pragnął poczuć spełnienie, lecz wciąż wypełniał go niedosyt, a Jimin nie zamierzał najwyraźniej dać mu tego, czego chciał.

Zamiast tego zaczynał błagać, prosić i zachowywać się jakby był kompletnie bezradny wobec trzech palców mężczyzny, które tak subtelnie sprawiały mu przyjemność, wtórując jedwabnym ustom, podróżującym po jego ciele, głównie po udach i tatuażu, którego kontury blondyn znał już na pamięć, adorując w pewien sposób tusz złączony z jasną skórą. Jungkook za to trząsł się, walczył z sobą samym, próbował pozostawić umysł w trzeźwości minimalnej, ale nie było to już możliwe. Był na skraju, wiedział to, tak bardzo niemożliwie blisko.

- Jimin, ja... błagam, ja... - nie miał pojęcia, jak stworzyć sensowne zdanie, czuł zbyt mocno, otumaniony bodźcami oraz bólem w podbrzuszu. Każdy zmysł zdawał się odbierać mu człowieczeństwo, działać na jego niekorzyść. W odpowiedzi poczuł usta mężczyzny na jego szyi oraz dłoń wplecioną we włosy, by ten mógł mocniej odchylić jego głowę. Szarpnął nieco kosmykami chłopaka, przy czym przyspieszył nieco swoje ruchy. Jungkook miał dość, jego ciało miało dość, wodzone drobnymi falami nareszcie się poddało, sprawiając, że chłopak spiął się cały, a jego jęk rozległ się w całym pomieszczeniu. Był nieco głębszy, mało subtelny i niekontrolowany. Dłonie przeniósł na plecy Jimina, wciąż schowane pod koszulą. Kookie nie marzył obecnie o niczym innym, jak zaspokojeniu mężczyzny, mógłby to nawet robić do rana, smakując każdego jego skrawka. Nie miałby nic przeciwko, gdyby kazał mu klęknąć i spoglądać na siebie z dołu. Nigdy w życiu nie pragnął w taki sposób, tak oddany. Zdawało mu się, że fizycznie byłby zdolny do wszystkiego. W myślach miał tylko ten obraz, tak realny i prawdopodobny. Oblizał leciutko wargi, niechcący, jakby czując już to, co miał w głowie.

Nic takiego jednak nie nastąpiło. Zamiast owej wizji, Jimin jedynie złożył ciepły pocałunek na czole chłopaka i spojrzał mu w oczy, jakby chcąc się upewnić, że wszystko w porządku. Ten nie potrafił nawet odpowiedzieć na niezadane pytanie, po prostu tonął w jego tęczówkach i swoim przyspieszonym oddechu. Plecy wciąż miał wygięte w lekki łuk, resztki przyjemności brudziły mu brzuch. Blondyn jednak znajdował w nich dziwny artyzm, kontrastowały bowiem ze skórą, lśniąc w nikłym świetle. Palcem przejechał po słonych kroplach i dał drugiemu spróbować siebie samego.

Spragniony język i spierzchnięte wargi wykonywały to, co miały, uzależnione i niemogące już odmawiać. Jungkook uśmiechnął się krzywo na koniec, jakby był zadowolony z tego, co zrobił. Kolejny pocałunek, tym razem w usta. Słodki. Nuta whiskey wciąż mu towarzyszyła, była jednak słabsza, stłumiona przez smak, jakim nasiąknęły wargi mężczyzny przez wszystkie dawane chłopakowi pieszczoty.

- Chcesz iść pod prysznic? - zapytał cicho po chwili, dając chłopakowi nieco przestrzeni. Zrobił to z ledwością, wciąż był urzeczony jego ciałem, ruchami, każdym dźwiękiem, jaki z siebie wydał. Nie potrafił zrozumieć, jakim cudem w ogóle mógł go dotykać i... posiadać. Choć na moment.

unhook II jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz