Rozdział 1

451 31 2
                                    


Yuna


Punkt dwudziesta pierwsza trzydzieści wyszłam z mieszkania, w którym kazał odpocząć nam Kiske. Nie żeby cel naszej dzisiejszej misji był jakoś bardzo oddalony, jednak chciałam lepiej zapoznać się z sytuacją. Wolałam sprawdzić czy przypadkiem nie zaszły jakieś zmiany. W razie jakiegoś niepowodzenia nie chciałam improwizować, bo przeważnie źle się to kończyło.

Wtopiłam się w tłum udając jednego z przechodniów, jednocześnie uważnie obserwując swoje otoczenie. Przez cały czas wsłuchiwałam się w wymiany zdań moich współpracowników, które nigdy nie cichły. Co nieco mnie rozluźniało, ponieważ przed samym rozpoczęciem akcji, zaczęły dręczyć mnie dziwne przeczucia. Nie żebym miała jakąś super intuicje i wierzyła w coś takiego, ale to uczucie było duszące jak nigdy.

Już kilka razy zdarzyło mi się coś takiego poczuć, ale po raz pierwszy od bardzo dawna tak mocno. Przed oczami pojawiły mi się mgliste obrazy wspomnień. Ostatni raz czułam coś takiego, kiedy byłam jeszcze jedną z zabawek yakuzy. Ale przecież nic nie wskazuje na to, że coś miałoby pójść nie tak. Wszystko zostało przestudiowane od a do z. Nie ma prawa się nie udać. Ale mimo to moje dłonie drżały na samą myśl. To było do mnie nie podobne, przecież ja nigdy się nie bałam. Zabiłam w sobie to uczucie już dawno temu.

Z zamyślenia, aż przystanęłam, a wybudziło mnie dopiero szturchnięcie jednego z przechodni.

- Uważaj, jak leziesz - usłyszałam nie przyjemny syk jakieś lali, ale nie odpowiedziałam jej tylko ruszyłam dalej. Nie mogłam teraz odpływać. Musiałam wziąć się w garść. Jeśli to będzie się utrzymywać, to na pewno coś się spieprzy.

Naglę coś mi się rzuciło w oczy, aż zamrugałam. Co to było? Kątem oka spojrzałam za siebie i ujrzałam tą samą podstawioną parę, co po południu. Co gorsza, oni mnie też zauważyli. Skrzyżowaliśmy spojrzenia dosłownie na sekundę, po której odwróciłam się na tyle powoli, aby nie wydało się to zbyt podejrzane i dalej, jak gdyby nigdy nic szłam przed siebie. Jednak moje serce biło na najwyższych obrotach, pompując coraz większą dawkę adrenaliny. Mimo, że bardzo tego nie chciałam, czas wokół mnie zwolnił. Wszystko z każdą chwilą stawało się wolniejsze i wolniejsze, a ja nie mogłam wykonać, ani jednego ruchu, aby nie przyśpieszyć i nie wydać się przed bohaterami.

Musiałam się uspokoić...
Najpierw starałam się wyrównać oddech, ale na niewiele się to zdało. Później przekierowałam moje myśli na najgorszych wspomnienia jakie posiadałam, a najbardziej na dzień, kiedy to wszystko się rozpoczęło.

Kiedy znów usłyszałam te krzyki, błagania i paskudny rechot mężczyzn. Następnie dłoń zaciskającą się na moich włosach i mocne szarpnięcie wyciągające mnie z szafy, żeby zaraz potem zostać rzuconą na ścianę.

Tak... tyle wystarczyło żebym otrzeźwiała. Wszystko będzie lepsze niż tamtą. Czas powoli zaczął wracać do swojej normalnej prędkości, a ja zaczęłam dostosowywać do niego swoje tempo. Znów do moich uszu zaczęły docierać słowa moich towarzyszy.

Oczywiście zgłosiłam spotkanie z bohaterami, co niespecjalnie zadowoliło pozostałych, ponieważ w wielu innych miejscach, także się krążyli. Czyli cały czas byli czujni, a dzisiejszej nocy wyjątkowo bardzo, tak jakby wiedzieli, co ma się wydarzyć. 


***


- Młoda, gdzie jesteś? - zapytał Kiske.

- Już nie daleko, zaraz będę pod kasynem - rzuciłam do słuchawki udając, że poprawiam włosy, które dzisiaj wyjątkowa miałam zakręcone. Co sprawiło, że wyglądały na trochę zdrowsze niż zazwyczaj. Przez to, że dałam się namówić Yasu na rozjaśnienie, ich stan znacznie się pogorszył. Fakt stały się jaśniejsze, wręcz białe, ale zdecydowanie nie było to tego warte.

Change || Todoroki ShotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz