Loki nienawidził polowań. Uganianie się za bezmyślnymi zwierzętami wydawało mu się wyjątkowo prostacką rozrywką i najzwyklejszym marnowaniem czasu. Niestety, swoją niechęcią osiągnął tylko tyle, że został wykluczony ze znacznej części dworskich rytuałów.
Teraz, gdy o tym myślał, dochodził do wniosku, że był nie tyle dumny, co po prostu głupi. Może gdyby zacisnął zęby, może gdyby zmusił się do uśmiechów, jednak stałby się jednym z nich. Nie byłby wyrzutkiem. Może nie księciem i potencjalnym następcą tronu, ale przynajmniej nie kimś obcym i zbędnym.
Ale czy naprawdę zdołałby cokolwiek zmienić? Czy Odyn rzeczywiście patrzyłby na niego inaczej, gdyby Loki tak desperacko nie trzymał się przekonania, że nauka i sztuka warte były więcej niż bezmyślna przemoc? Czy nie przejrzałby go od razu? Czy nie ściągnąłby na siebie jeszcze większego gniewu?
Idiotyzm. Po co zastanawiać się nad tym teraz, gdy pałacowe korytarze świeciły pustkami?
Gdyby mógł cofnąć czas... zapewne i tak nic by nie zmienił. A już z pewnością nie zmieniłby samego siebie i swoich przekonań. Nie był aż tak zdesperowany. Cokolwiek by zrobił, nadal byłby tym samym Lokim uwielbiającym magię i podstępy. I jedyne, co powinno się dla niego liczyć to fakt, że jego brat to rozumiał.
Bez względu na to, co myślał o nim Odyn, Thor gotów był przynajmniej spróbować zaakceptować Lokiego takim, jakim był. Ale kiedyś było to za mało. Kiedyś Loki wychodził z siebie, by sprostać wymaganiom skrojonym na cudzą miarę.
*
Nazywał się Johren i od miesięcy umykał łowcom wysyłanym za nim z samego Asgardu. Był jak mgła albo dym, widoczny tylko czasem, całkowicie nieuchwytny. Thor nie miał pojęcia, dlaczego go ścigano, co tylko zachęcało jego przyjaciół do prześcigania się w domysłach, które z godziny na godzinę stawały się coraz bardziej niedorzeczne.
Bo przecież nie mogli wyruszyć tylko we dwóch. Gdziekolwiek by nie poszli, zawsze ktoś snuł się za nimi niczym podstępny cień. Najczęściej była to Sif, która chyba chciała w ten sposób zaimponować Odynowi, nie mając przy tym świadomości, że Wszechojciec perfidnie wykorzystywał jej naiwność. Byłoby to całkiem zabawne, gdyby nie fakt, że Sif z jakiegoś powodu szczerze nienawidziła Lokiego i nawet nie zamierzała tego ukrywać.
Na szczęście tym razem Thor zdecydował, że wystarczy im towarzystwo jego trzech zaufanych przyjaciół, czyli Hoguna zwanego Ponurym, Fandrala Dziarskiego i Volstagga, który najprawdopodobniej sam siebie mianował Lwem Asgardu. Każdy z tej trójki był irytujący na inny sposób i zupełnie inaczej skretyniały, co wyjątkowo absurdalnie objawiało się w ich domysłach dotyczących intryg Johrena.
Lokiego zdecydowanie bardziej interesowało, gdzie Johren był ostatnio widziany, niż to, co mu zarzucali jacyś wieśniacy. Ale akurat Lokiego nikt o zdanie nie pytał.
Johren był oskarżany o liczne morderstwa, kradzieże, napady, podszywanie się pod innych, wyłudzanie pieniędzy oraz uwodzenie i to nie tylko kobiet. Lista jego osiągnięć robiła na Lokim nie lada wrażenie. Mógłby Johrena nawet podziwiać, gdyby tylko wierzył, że chociaż część z tego była prawdą.
Na tym właśnie polegał problem. Loki szczerze wątpił, aby Johren rzeczywiście popełnił wszystkie te zbrodnie. Przecież gdyby tak było, w Asgardzie już dawno by wrzało. A sam Johren musiałby chyba współpracować z Heimdallem, żeby w mgnieniu oka przemieszczać się z jednego końca królestwa na drugi, a w międzyczasie musiał przecież jeszcze przygotowywać się do popełnienia wszystkich tych niewyobrażalnych zbrodni! Loki wiedział doskonale, ile miesięcy jemu samemu zajęłyby przygotowania do niektórych z licznych forteli Johrena, a przecież był magiem.
CZYTASZ
Zawsze w twoim cieniu
FantasyOdgłosy walki docierały do niego z oddali wraz z okrzykami tych, którzy oddawali życie za Asgard. Dla Thora byli wszystkim. Dla Lokiego jedynie tłem kłamstwa, którego sam również był częścią. Kłamstwa utkanego przez Odyna. Kłamstwa, które od zawsze...