5.

134 25 2
                                    

Loki zatrzymał się na chwilę przy oknie. Widział płomienie, zwłoki i dym. Słowa ożyły w jego pamięci, tak jak stare rany, palące bólem zawsze wtedy, gdy w powietrzu czuć było nadchodzącą burzę.

– Jeśli zginę teraz, Odyn wygra.

Furia Heli wywołana była wyłącznie tym, jak nieumiejętnie Odyn ukrywał swoje kłamstwa i błędy. Gdyby nie jego złamane obietnice, obłuda i pożałowania godne knowania, zapewne nikt nie musiałby teraz walczyć. Jakim cudem nigdy nie słyszeli, że Odyn miał córkę, której obiecał Asgard?

Uśmiech wykrzywił mu usta. I niby to on miał być Księciem Kłamstw?

Gdyby to od Lokiego zależało, Hela mogłaby zasiąść na tronie. Kto wie, może gdyby nie ten morderczy szał, okazałaby się całkiem przystępną królową? Właściwie wystarczyłoby, żeby nie okłamywała dzieci, własnych czy też porwanych, a już miałaby szansę na zostanie najlepszą monarchinią w dziejach Asgardu.

Łatwiej byłoby, gdyby po prostu jej nienawidził, ale w tej chwili czuł jedynie żal.

Pragnienie znalezienia się jak najdalej stąd znów w nim ożyło. Kimże był, aby walczyć o opustoszałe królestwo? Czy nie był porzuconym dzieckiem jednego z największych wrogów Odyna? Czy nie był jedynie fałszywym księciem? Asgard zawsze był mu wrogi, dlaczego zatem miałby przejmować się jego upadkiem?

– Ale czy to oznacza, że ja przegram?

Pojedyncza błyskawica przecięła niebo.


*


Przedstawił się Lokiemu jako Tokk. Fakt, że okrzyknięto go Johrenem, z jakiegoś powody niebywale go rozbawił, mężczyzna nie zdradził jednak, co było w tym takiego zabawnego. Loki natomiast wolał nie marnować czasu na pytanie o podobne błahostki, bo okazało się, że tajemniczy zbieg zamierza nauczyć go magii, ale takiej, o jakieś Freya mogła co najwyżej pomarzyć.

Trzy dni i trzy noce Tokk odkrywał przed nim tajniki zaklęć i sztuczek, klątw i iluzji. Ktoś mógłby zauważyć, że to za mało, by rzeczywiście odkryć arkana magii. Cóż, zapewne ten ktoś miałby rację w każdym innym przypadku poza tym jednym. Wszystko przez to, że nauki Tokka wydawały się właśnie tym, czego Loki potrzebował.

Nie potrafił tego wyjaśnić. Freya nauczyła go, jak oddychać, myśleć i mówić magią. Ale to w słowach Tokka znajdował się brakujący element układanki, jaką była moc Lokiego. To właśnie on wprawił wszystko w ruch, sprawił, że po prostu zaczęło działać. Zupełnie jakby ten rodzaj magii został stworzony specjalnie dla Lokiego.

Kto wie? Może tak właśnie było. Może to była magia Księcia Kłamstw.

– Kim jesteś? – zapytał Loki, gdy zrobili krótką przerwę na posiłek. Nie było to dokładnie to pytanie, na jakie pragnął poznać odpowiedź, ale przy Tokku wszystko przestawało być tak jasne i jednoznaczne, jakby tego chciał.

– Zdaniem moim, twoim, czy Odyna? – Tokk uśmiechnął się, wiedząc zapewne doskonale, jaki mętlik panował w głowie jego ucznia.

– Liczyłem na jakąś uniwersalną odpowiedź.

– Przykro mi, ale takie odpowiedzi to jedynie bardzo wygodne kłamstwa. Dla każdego będę kimś innym. Zdaniem Odyna jestem zbiegiem i niebezpiecznym przestępcą. Dla ciebie jestem mistrzem i tymczasowym sojusznikiem.

– A dla siebie samego?

– Posłańcem przeznaczenia.

– Masz zatem o sobie bardzo wysokie mniemanie.

Zawsze w twoim cieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz