- Zostałaś cheerleaderką?! - starał się ukryć złość.
- Nie cieszysz się? Myślałam, że będziesz zachwycony - odparłam z lekką ironią, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie.
Nie mogliśmy się teraz pokłócić. Nie przy wszystkich.
- A mam się cieszyć? - zmienił ton na zaczepny, czym lekko mnie zaskoczył. Uniósł prawą brew. - Najpierw muszę zobaczyć czy jesteś dobra, jak się ruszasz i czy godnie będziesz nas reprezentować. - Wzruszył ramionami.
- Och. Wow. Okej. - Zmarszczyłam brwi. - Ty... poważnie do tego podchodzisz.
- Kosz to wszystko co mam - odparł ledwo słyszalnie, spuszczając głowę.
- Skoro Ashley cię przyjęła, musisz być świetna - stwierdziła Emma, zarzucając mi rękę na ramię. - A teraz nie stójmy tak, tylko chodźmy się napić.
Ruszyliśmy z ochotą do salonu, gdzie ja, Mike, Emma i Luke zajęliśmy sofę, Ben i Jason fotele, a Brendon usiadł na podłodze.
Wzięliśmy po piwie, ja musiałam się o swoje wykłócić z braciszkiem i włączyliśmy Friendsów. Miałam co prawda pracę domową na jutro, ale nie chciało mi się ruszać. Półleżałam na Mike'u, on objął mnie ramieniem, lekko przytulając. Było mi naprawdę wygodnie. Wszyscy ryknęliśmy śmiechem na tekst Chandlera. Zerknęłam na Jasona, który przewrócił tylko oczami. Zmarszczyłam brwi.
To było w chuj zabawne. Czemu się nie śmiejesz?! Excuse me?!
Chłopak wyłapał, że mu się przyglądam i posłał mi pytające spojrzenie. Odpowiedziałam mu miną pod tytułem: wtf?! i wskazałam na ekran. On tylko wzruszył ramionami, robiąc znudzoną minę. Oburzyłam się, zrywając się z miejsca. Stwierdziłam jednak, że odpuszczę, a że jedno piwo mi wystarczyło, przy okazji postanowiłam wyrzucić butelkę.
- Podasz mi jeszcze piwo? - zapytał ten skończony idiota, wyciągając ku mnie rękę.
- Eee... nie? Sam rusz tyłek. - Słodko się uśmiechnęłam i obeszłam go szerokim łukiem, kierując się na górę. Dochodziła już 10, a dobrze by jednak było jakbym zrobiła tę pracę domową. Tym bardziej, że była z matmy, a orłem z niej nie byłam.
- Gdzie idziesz? - zawołał za mną Mike, kiedy zaczęłam wczłapywać się po schodach.
- Obowiązki wzywają - odparłam z miną męczennicy.
Posłał mi współczujące spojrzenie.
Weszłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Musiałam się skupić. W tempie lodowca dowlokłam się do biurka i wyciągnęłam książki. Nienawidziłam matmy. Przerabialiśmy teraz jeszcze jakieś wariacje, co już samo z siebie było dla mnie wystarczającą wariacją. Kompletnie tego nie kumałam. Tak to było, kiedy zmieniało się szkołę w środku semestru. Wertowałam podręcznik w poszukiwaniu jakiegoś wytłumaczenia dla ułomnych, ale po 15 minutach poddałam się. Jęknęłam, uderzając głową w otwarty podręcznik.
- To na pewno ci nie pomoże. Zaszkodzić już raczej nie zaszkodzi, ale nie ryzykowałbym na twoim miejscu - usłyszałam za plecami.
- Czego chcesz Jason? - Przewróciłam oczami, mimo że tego nie widział.
- Mike powiedział, że poszłaś ogarniać pracę domową - zaczął, a ja odwróciłam się do niego. Musiałam porządnie zadrzeć głowę. - Chciałem sprawdzić z czego. - Wzruszył ramionami.
- Z matmy - odparłam, zwieszając głowę za oparcie krzesła.
- A co masz z tej matmy?
- Nie udawaj, że nagle cię to obchodzi.
CZYTASZ
Why?
Teen FictionPewnego pięknego, zupełnie normalnego dnia Kate poznaje chłopaka, który zmienia jej świat o sto osiemdziesiąt stopni. Dawniej w miarę spokojna dziewczyna, zaczyna imprezować i wreszcie żyć pełnią życia. Czy jednak wyjdzie jej to na dobre? 02.01.2018...